Obrońcy Azowstalu zagrali z Marcinem Gortatem. "Powiedzieli, że już zawsze będą patrzeć w niebo"

- To było niesamowite przedsięwzięcie i duże przeżycie dla chłopaków. A mi szczęka opadła, kiedy z nimi porozmawiałem - opowiada Marcin Gortat, który do udziału w tegorocznym meczu Gortat Team - Wojsko Polskie zaprosił czterech obrońców Azowstalu.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Marcin Gortat rozmawia z ukraińskimi żołnierzami, którzy wystąpili w jego zespole w charytatywnym meczu z Wojskiem Polskim Materiały prasowe / Wojciech Figurski / Marcin Gortat rozmawia z ukraińskimi żołnierzami, którzy wystąpili w jego zespole w charytatywnym meczu z Wojskiem Polskim
W tegorocznej edycji cyklicznego wydarzenia organizowanego przez byłego koszykarza NBA już od 11 lat, w łódzkiej Atlas Arenie z reprezentacją Wojska Polskiego zmierzyli się sportowcy, artyści i gwiazdy telewizji.

Na parkiecie pojawili się m.in. koszykarze Cezary Trybański i Kamil Chanas, siatkarz Mariusz Wlazły, lekkoatletka Natalia Kaczmarek, miss World Karolina Bielawska, miss Polonia Paulina Krupińska, żużlowiec Bartosz Zmarzlik, raper "Bedoes", aktor Maciej Musiał, stand-uper Rafał Pacześ czy esportowiec Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski.

W drużynie Gortata wystąpiło również czterech niezwykłych zawodników. Nie byli sportowcami ani gwiazdami dużego czy małego ekranu, a bohaterami. Obrońcami Mariupola, którzy w ubiegłym roku ponad dwa miesiące odpierali ataki rosyjskich wojsk w oblężonym kombinacie metalurgicznym Azowstal.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"

Pomysł zaproszenia ich na mecz zrodził się w lutym tego roku, gdy były koszykarz pojechał do Bachmutu z jednym z konwojów ze wsparciem dla Ukraińców. - Poznałem wtedy dowódcę jednego z ukraińskich batalionów. Bardzo dobrze zaopiekował się mną i moimi przyjaciółmi. Wówczas wpadłem na pomysł, żeby ukraińscy żołnierze zagrali z nami i poprosiłem o pomoc w jego realizacji. Kto by pomyślał, że cztery miesiące później ten dowódca będzie przemawiał z parkietu Atlas Areny do ośmiu tysięcy kibiców i dziękował za pomoc Polaków, a w składzie mojej drużyny będzie czterech obrońców Azowstalu? - mówi Gortat w rozmowie z WP SportoweFakty.

Były koszykarz m.in. Orlando Magic, Phoenix Suns i Washington Wizards podkreśla, że występ ukraińskich żołnierzy w rozegranym w sobotę meczu nie byłby możliwy, gdyby nie pomoc polskiego ambasadora w Ukrainie, Bartosza Cichockiego.

- Ogromne podziękowania dla niego. Wykonał fenomenalną pracę, w ciągu zaledwie kilku dni zrobił rzeczy, które normalnie w tym czasie nie byłyby możliwe. Załatwił dla naszych gości dokumenty i wszystkie niezbędne zgody od strony ukraińskiej.

Przed samym meczem Gortat miał okazję spędzić trochę czasu z obrońcami Azowstalu, porozmawiać z nimi i posłuchać ich opowieści. - Kiedy tak siedzieliśmy przy stoliku i piliśmy piwo, oni ciągle patrzyli się w niebo. W końcu powiedzieli: Marcin, będąc w Mariupolu tak długo tego nieba nie widzieliśmy, że powiedzieliśmy sobie, że jak któregoś dnia wyjdziemy z Azowstalu, będziemy się w nie patrzeć do końca życia. Szczęka mi opadła. To taki moment, w którym nie wiesz, co powiedzieć. Nie jesteś w stanie zrozumieć tych chłopaków, jeśli nigdy nie znalazłeś się w takiej sytuacji jak oni.

Jeden z ukraińskich żołnierzy miał do Gortata prośbę - na prezentację przed spotkaniem chciał wyjść owinięty we flagę, którą jemu i jego kolegom po poddaniu Azowstalu udało im się ukryć przed Rosjanami i wynieść z kombinatu. - Były na niej podpisy ich poległych kolegów, widziałem też ślady krwi. Zapytał mnie, czy może założyć tę flagę na plecy. Powiedziałem: oczywiście, że tak.

Ukraiński żołnierz z flagą zabraną z Azowstali w czasie prezentacji przed meczem Gortat Team - Wojsko Polskie w Łodzi (fot. Wojciech Figurski) Ukraiński żołnierz z flagą zabraną z Azowstali w czasie prezentacji przed meczem Gortat Team - Wojsko Polskie w Łodzi (fot. Wojciech Figurski)
- Chłopaki powtarzali, że chcieliby, żeby byli razem z nimi ich koledzy, z którymi bronili się w Mariupolu. Ci, którzy tam zginęli. Oni czuli, że reprezentują cały swój batalion. Widziałem, że występ w naszym meczu był dla nich dużym przeżyciem. Pojawiły się u nich łzy wzruszenia, a i nam też łza się w oku kręciła, bo czuliśmy ich emocje.

Gortat podkreśla, że zdaje sobie sprawę ze zmęczenia wojną i pomocą Ukrainie u niektórych Polaków, natomiast on i jego fundacja zamierzają nadal pomagać. - Nasza pomoc wciąż jest potrzebna. SUV, którego kupiliśmy rok temu, non stop jeździ między Polską a Ukrainą. Wozi żywność, agregaty prądotwórcze.

Koszykarz dodaje, że część dochodu z meczu zostanie przeznaczona na wsparcie dla ukraińskich szpitali i żołnierzy. Większość Fundacja MG13 przeznaczy jednak na stypendia sportowe dla polskiej młodzieży.

W tym roku, w obchodzącej swoje 600-lecie Łodzi, w obecności blisko ośmiu tysięcy kibiców na trybunach Atlas Areny, Gortat Team pokonał Wojsko Polskie 67:52. Gortat nie ukrywa, że po ubiegłorocznej porażce zależało mu na zwycięstwie.

- Pierwsze trzy kwarty to dobra zabawa na boisku, ale ostatnie dziesięć minut gramy już na poważnie. My bardzo chcieliśmy wygrać. Rok temu przegraliśmy, popełnialiśmy wtedy banalne błędy, próbowaliśmy odrabiać straty ciągle rzucając za trzy. W ostatnim spotkaniu tego błędu nie powtórzyliśmy. Spokojnie punktowaliśmy za dwa, dobrze graliśmy w obronie i to dało efekty.

Były koszykarz cieszył się, że w jego zespole wystąpiły gwiazdy różnych dziedzin życia. Po raz pierwszy na boisko wybiegł żużlowiec - Bartosz Zmarzlik, esportowiec - "PashaBiceps", po spotkaniu mnóstwo autografów rozdał "Bedoes".

- Każdej z naszych gwiazd dziękuję za poświęcony czas. Ogromne podziękowania kieruję również do kibiców. Choć w sobotę w Łodzi odbywało się kilka innych imprez - bieg maratoński, rano turniej Tymbarka, Juwenalia - pojawiło się ich na trybunach blisko osiem tysięcy i dali nam świetne wsparcie. Jesteśmy im za to wdzięczni.

Kogo Gortat chciałby zaprosić do występu w kolejnej edycji wydarzenia? Lista takich osób jest długa. Już teraz miał zagrać Piotr Adamczyk, jednak w ostatniej chwili wycofał się z powodu problemów ze zdrowiem i zasiadł na trybunach. Organizator meczu chętnie zobaczyłby na parkiecie również Cezarego Pazurę, Bogusława Lindę, jednego z polskich skoczków narciarskich, Igę Świątek czy Bartosza Kurka.

Czytaj także:
Ma polskie korzenie, wkrótce może występować w NBA
Mega quiz - największe legendy sportu. Tu nie ma miejsca na pomyłkę!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×