Idą po złoto, a trener... robi show! "Co jest złego w śpiewaniu?"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Arkadiusz Miłoszewski
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Arkadiusz Miłoszewski

King Szczecin był przed sezonem przez wielu wyśmiewany, a trener Arkadiusz Miłoszewski miał stracić pracę jako pierwszy w lidze. Teraz klub z Pomorza Zachodniego jest dwa mecze od zdobycia mistrzostwa Polski. I to w imponującym stylu!

Piękna historia Kinga pisze się na naszych oczach. Zespół prowadzony przez Arkadiusza Miłoszewskiego idzie jak burza w tegorocznych play-off. Szczecinianie najpierw wyeliminowali triumfatora rozgrywek FIBA Europe Cup Anwil Włocławek (3:2), później odprawili z kwitkiem BM Stal Ostrów Wielkopolski (3:1), a teraz są dwa mecze od zdobycia mistrzostwa Polski.

King wygrał dwa pierwsze spotkania w Hali Stulecia we Wrocławiu, prezentując kapitalną i zespołową koszykówkę. To był prawdziwy popis ze strony szczecińskiej drużyny. Komentatorzy pieją z zachwytu nad grą ekipy Miłoszewskiego.

- King gra tak, jak się powinno grać w koszykówkę. Z ogromną energią, wiarą we własne umiejętności i z opanowaniem. Mają plan taktyczny, wierzą w niego i go realizują. Są świetnie przygotowani fizycznie i po prostu wyglądają, jakby nie było dla nich rzeczy niemożliwych - mówi Marek Popiołek, ekspert stacji Polsat Sport.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim

Eksperci kilka miesięcy temu typowali, że o mistrzostwo Polski powalczy pięć ekip: Śląsk, Legia, Anwil, Trefl i Stal. Niektórzy byli zdania, że do tego grona należy dopisać nieobliczalnego Kinga, który - w trakcie rozgrywek - potrafił uprzykrzyć życie najlepszym. Duża w tym zasługa trenera Miłoszewskiego, który zbudował wszechstronny zespół. Na każdej pozycji są jakościowi zawodnicy, którzy są w stanie zrobić różnicę.

Jest świetny rozgrywający Andrzej Mazurczak (11,7 pkt, 6,4 asyst na mecz), który zgarnął tytuł MVP po rundzie zasadniczej. Do tego dochodzą utalentowani Zac Cuthbertson (11,8 pkt, 6,4 zbiórki), Tony Meier (13 pkt), a pod koszem rządzi efektownie grający Phil Fayne (12,9 pkt). Nie można zapominać o Polakach: Matczaku, Kostrzewskim czy Borowskim. Strzałem w dziesiątkę okazał się transfer Alexa Hamiltona.

To właśnie atak jest największym atutem zespołu prowadzonego przez Arkadiusza Miłoszewskiego. Polski szkoleniowiec tego nie kryje, że drużyna dysponuje ogromną siłą ofensywną, zdobycie 90-100 punktów nie jest wielkim wyczynem, gdy posiada się takich zawodników.

- Trenerowi udało się zbudować świetną grupę ludzi, która lubi grać ze sobą i spędzać wspólnie czas. I co kluczowe: każdy chce wygrywać, nikt nie patrzy na swoje statystyki. Nikt tu nie ma wybujałego ego, nie ma ciężkich charakterów. Jest jeden cel, do którego wszyscy dążą - podkreśla Andrzej Mazurczak.

"Chciałem zrobić zadymę"

W zespole jest świetna atmosfera, co można dostrzec w trakcie trwania meczów, ale też na konferencjach prasowych. O to dba trener Miłoszewski, który potrafi - na różne sposoby - rozładować duże napięcie, także w trakcie finałów. Ostatnio poprosił rzecznika Śląska Wrocław, by do dziennikarzy jako pierwszy przemówił Zac Cuthbertson. Zrobił to z premedytuacją. "Niech zacznie, zobaczymy, co ciekawego powie" - uśmiechnął się Miłoszewski. Gdy Amerykanin skończył, Polak zaczął go chwalić: "mądre słowa, Zac, jestem z ciebie dumny".

- Przepraszam, że zacząłem od żartu, ale zawsze rzucam na zawodników presję, by przyszli ze mną na konferencję i powiedzieli coś mądrego. Bo nie tylko muszą być dobrymi zawodnikami, ale też dobrymi ludźmi. Uczą się. Tak było z Bryce'em Brownem, który teraz daje nam to, czego nauczył się w ostatnich miesiącach. Włożyliśmy w jego naukę dużo czasu i cierpliwości - powiedział szkoleniowiec Kinga Szczecin.

Wielkim plusem 50-letniego Miłoszewskiego - poza aspektami trenerskimi i koszykarskimi - jest szczerość i konkretne przedstawianie sytuacji. Polak - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - bryluje na konferencjach prasowych, na których zawsze coś się dzieje. Nie wieje nudą, jest interesująco. Szkoleniowiec Kinga wręcz zachęca dziennikarzy do zadawania pytań, chce dzielić się informacjami i wiedzą.

Krzysztof Król - właściciel Kinga Szczecin
Krzysztof Król - właściciel Kinga Szczecin

- Przed ostatnim meczem wracałem do szatni i usłyszałem muzykę i śpiewy. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że jak tam wpadnę, to zrobię wielką zadymę. Zatrzymałem się jednak i pomyślałem sobie, co jest złego w śpiewaniu. Amerykanie śpiewali. Fajnie śpiewali. Zostawiłem to. Efekty były widoczne na boisku - mówił ostatnio.

- Mazurczak? Jest nieoceniony w naszej grze. To mózg operacji. Mamy świetny kontakt. Jest przedłużeniem ręki trenera na boisku. Mnie nie interesują jego statystyki rzutów, ale asysty i to jak gra zespół z nim na parkiecie. On ma też świetne czucie do zbiórek - zaznaczył polski szkoleniowiec.

Rywale chwalą Kinga za twardą i nieustępliwą grę. Miłoszewski ma w swojej ekipie zawodników, którzy są zdolni do poświęceń i agresywnej defensywy: Matczak, Mazurczak czy Cuthbertson. Polak lubi mieszać w składzie, świetnie czuje się w "szachach trenerskich", w których jak na razie góruje nad swoim vis-a-vis (Turek Ertugrul Erdogan). Świetnie ograniczony w tej serii jest Jeremiah Martin. Jeden z liderów Śląska jest prowokowany do rzutów dystansowych, czym szkoleniowiec Kinga się nie przejmuje. To powoduje, że po stronie Śląska jest jeszcze mniej ruchu piłki i ich atak staje się pasywny

- To jest ryzyko, które podejmujemy. Trafił w tym meczu cztery "trójki", ale inni byli poza grą. Taka była nasza taktyka i strategia. W ten sposób chcemy uzyskać swoje przewagi - przyznał Miłoszewski.

W Szczecinie marzą o tym, by - po raz pierwszy - od powrotu do ekstraklasy - zdobyć medal. King jest dwa mecze od mistrzostwa Polski. Nie ma co ukrywać, że byłoby to ukoronowanie ciężkiej pracy i sporych wydatków właściciela Krzysztofa Króla, który od lat przeznacza własne pieniądze na szczecińską koszykówkę. Ciekawostką jest fakt, że Król jeździ z drużyną na wyjazdy, siedzi na meczach obok trenerów, jest także obecny podczas konferencji prasowej. Czy złoto byłoby początkiem wielkiego projektu pod nazwą "King Szczecin?".

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Phil Greene, gwiazda ligi: Mam sporo ofert
Michał Kolenda: To był trudny sezon
PGE Spójnia buduje skład. Klub chce grać w ENBL
Dawid Słupiński: Anwil ma priorytet

Źródło artykułu: WP SportoweFakty