Młodzi mają się od kogo uczyć - rozmowa z Adamem Waczyńskim, obrońcą PBG Basket Poznań

16 listopada 2008 roku - Górnik Wałbrzych z Adamem Waczyńskim w składzie sprawia wielką sensację i wygrywa na własnym boisku z Asseco Prokomem Sopot. Dziś 20-letni zawodnik broni barw PBG Basketu Poznań, który w najbliższy weekend zmierzy się właśnie z przeniesionym do Gdyni Prokomem. Waczyński w rozmowie specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl wyraża nadzieję, że uda mu się powtórzyć wyczyn sprzed roku.

Filip Gracek: Dwa zwycięstwa i dwie porażki - to Wasz bilans po 4. kolejkach PLK. O ile przegranych z Turowem i Anwilem można było się spodziewać, to pokonanie Kotwicy i Czarnych ze spokojną przewagą, trzeba uznać za niespodziankę.

Adam Waczyński: No nie powiedziałbym, że to były takie spokojne mecze. Musieliśmy się nieźle namęczyć, żeby zwyciężyć w tych dwóch pierwszych spotkaniach. Z Anwilem zabrakło nam troszeczkę szczęścia, a z Turowem zimnej głowy. Tegoroczna liga jest bardzo wyrównana i tutaj nie będzie drużyny niezwyciężonej.

W Zgorzelcu zdobyłeś zaledwie cztery punkty w ciągu 13. minut spędzonych na parkiecie. To spotkanie, podobnie jak Twoim kolegom z zespołu, chyba nie wyszło?

- Cała drużyna nie zagrała zbyt dobrze. Nie wykonaliśmy właściwie nic z założeń przedmeczowych. Trener jedyne za co nas pochwalił to obrona na pick and rollach. A jeśli chodzi o indywidualne statystyki to w pięć pierwszych minut sędziowie zagwizdali mi 3 faule i przez to usiadłem na ławce. Kłóciłbym się z nimi, ale to groziłoby czwartym faulem - tzw. "daszkiem" (śmiech).

W jednym z wywiadów mówiłeś, że musicie jeszcze poprawić przygotowanie fizyczne do meczu. Przeciwko zgorzelczanom w drugiej połowie nie wyglądało to najgorzej.

- Troszkę niosło nas to, że zagraliśmy bardzo źle pierwszą połowę i chcieliśmy się zrehabilitować. Graliśmy bardzo dobrą obronę strefową, a Turów w 3. kwarcie rzucił trzy razy trójki równo z syreną. Wiadomo jak to dołuje koszykarza.

W Waszym zespole panuje mieszanka młodości i doświadczenia. Są tacy gracze jak Szawarski, Radke, czy Białek, którzy mają za sobą wiele występów w ekstraklasie, i Ci młodzi jak Ty, Cirić, czy Duvnjak. Czujecie respekt przed starszymi kolegami?

- Taka mieszanka jest bardzo dobra. Jak przyjdzie co do czego to starsi wezmą ciężar gry na siebie, a młodzi mają się od kogo uczyć. To działa też w drugą stronę. Jak młody "gryzie parkiet" to "stary" nie może być od niego gorszy i pracuje tak jak młody. Dlatego praca na treningu jest bardzo męcząca, ale również przyjemna dla oka.

Co zadecydowało, że wybrałeś właśnie PBG Poznań?

- Myślę, że przekonały mnie ciągłe telefony i zainteresowanie nie tylko ze strony działaczy, ale również trenera. Poza tym w sztabie trenerskim są Polacy, którzy chcą, aby Polscy gracze zaistnieli w lidze.

Jak ocenisz występ Polaków na Eurobaskecie?

- Myślę, że to na ile było ich stać to zrobili, dali z siebie wszystko i nie mają się czego wstydzić. Mam nadzieję, że kadra właśnie tymi mistrzostwami wyjdzie z "dołka" i zacznie się liczyć w europejskim baskecie.

Trenerem zespołu z Poznania jest Eugeniusz Kijewski, pod którego skrzydłami zadebiutowałeś w ekstraklasie. Masz jakieś specjalne fory w poznańskiej drużynie?

- Nie, raczej nie. Znam bardzo dobrze trenera Kijewskiego. Nikt nie ma u niego forów, wszyscy są równi i to jest fajne. Staram się coraz bardziej wzbudzać zaufanie trenera m.in. swoją pracą na treningach i mam nadzieję, że on to widzi i docenia.

W następny weekend gracie z Asseco Prokomem Gdynia, gdzie masz kilku znajomych. Masz jakieś specjalne ciśnienie na to spotkanie?

- No tak, mam tam wielu znajomych. Spędziłem w Sopocie cztery wspaniałe lata, w których jak już wspomniałeś zadebiutowałem w ekstraklasie i zdobyłem dwa mistrzostwa Polski juniorów. To będzie dla mnie wyjątkowy mecz. Chciałbym sprawić niespodziankę i nie ukrywam, że zależy mi, żeby zwyciężyć z Asseco. W zeszłym sezonie z Górnikiem Wałbrzych mi się udało. Dlaczego nie w tym roku?

Komentarze (0)