Stal Stalowa Wola do spotkania ze Zniczem Jarosław przystąpiła bez Jacka Jareckiego. - Jacek na piątkowym, mało ważnym treningu skręcił kostkę. Szkoda, że tak się stało - wyjaśnił Bartłomiej Szczepaniak, obrońca Stali Stalowa Wola. Nie w pełni sił był rozgrywający Stalówki Paweł Pydych, który w ostatnich sekundach drugiego meczu w Jarosławiu doznał skręcenia stawu skokowego i nie wiadomo było czy będzie mógł zagrać w tym spotkaniu.
Pierwsze punkty w meczu zdobył Tomasz Celej. Po chwili trafił Marcin Ecka i Znicz prowadził 4:0. Stal pierwsze punkty zdobył po minucie gry za sprawą Michała Nikiela. Minutę później za trzy trafił Ecka i goście prowadzili 2:7. Szybko jednak zza linii 6,25 trafili Rafał Partyka i Szczepaniak i Stalówka wyszła na prowadzenie 8:7. Odpowiedział szybko Marek Miszczuk, ale ponownie trójkę trafili Stalowcy i wynik brzmiał 11:10. Było to ostatnie prowadzenie podopiecznych Leszka Kaczmarskiego. W połowie pierwszej kwarty po trafieniu za trzy Ecki goście odjechali na 15:11. Stalowcy nie rezygnowali, ale koszykarze z Jarosławia trafiali dobrze za trzy i na niecałe dwie minuty do zakończenia tej części meczu na tablicy widniał wynik 14:23 dla Znicza. Ostatecznie po pierwszych dziesięciu minutach Stal przegrywała 17:25.
Drugą odsłonę od trójki rozpoczął Tomasz Fortuna. W 12. minucie po kolejnej udanej próbie rzutu za trzy Celeja goście odskoczyli na 20:31. Stal nie rezygnowała i po kolejnych dwóch minutach gry po akcji 2+1 Pawła Pydycha Stalówka przegrywała tylko 28:33. Ale stało się to, czego kibice obawiali się najbardziej. W 16. minucie nieszczęśliwie upadł Pydych i rozgrywający Stalowców nie mógł już kontynuować tego ważnego pojedynku. To podłamało zawodników ze Stalowej Woli, którzy do końca tej kwarty trafiali tylko z linii rzutów wolnych. Goście również nie grzeszyli skutecznością, lecz jednak trafiali więcej i do przerwy jarosławianie prowadzili 31:45.
Niewielu kibiców liczyło, że osłabiona kadrowo Stalówka da rade dojść gości. A jednak. Stal od początku zaczęła systematycznie odrabiać straty. Po dwóch minutach gry po trójce Partyki gospodarze przegrywali już tylko 42:48. Na cztery i pół minuty przed końcem trzeciej kwarty po trafieniu z rzutu wolnego Dawida Szewczyka na tablicy widniał wynik 47:51. - W trzeciej kwarcie zagraliśmy słabo w obronie, chaotycznie i Stalówka nas doszła na cztery punkty - stwierdził szkoleniowiec drużyny z Jarosławia, Stanisław Gierczak. To było jednak wszystko na co stać było w sobotni wieczór koszykarzy ze Stalowej Woli. Przez ponad trzy minuty punkty zdobywali tylko gości, którzy odskoczyli na 47:58. Na sekundę przed końcem tej odsłony meczu faulowany był Michał Sikora, który wykorzystał dwa wolne i po 30. minutach Znicz prowadził 49:64. Stało się więc jasne, że goście odniosą drugie zwycięstwo w pojedynku ze Stalą Stalowa Wola.
Czwarta kwarta nie była już tak emocjonująca jak poprzednie trzy. Przez ponad dwie minuty żadnemu zespołowi nie udało się zdobyć punktów. Dopiero wtedy trafił Marek Miszczuk i na tablicy widniał wynik 49:66. To było najwyższe prowadzenie gości w tym meczu. Gospodarze próbowali zmniejszyć rozmiary porażki. Jednak na dwie i pół minuty przed końcem meczu goście prowadzili jeszcze 57:72, ale ostatecznie po akcji 2+1 w 39. minucie Nikiela Stalówka zmniejszyła straty do 12. punktów.
Stal Stalowa Wola - Znicz Jarosław 60:72 (17:25, 14:20, 18:19, 11:8)
Stal: Partyka 17 (4x3), Szczepaniak 11 (1x3), Prawica 11 (1x3), Nikiel 10, Pydych 6 (1x3), Szewczyk 4, Grzyb 1, Maj 0.
Znicz: Celej 18 (3x3), Ecka 13 (2x3), Miszczuk 12 (2x3), Mikołajko 11 (2x3), Sikora 11 (1x3), Fortuna 5 (1x3), Szczotka 2, Dryjański 0.
Sędziowali: Adam Krasucki, Krzysztof Puchałka, Andrzej Bartocha.
Widzów: 1500.