Derby stolicy wróciły do elity - na taki mecz w Warszawie czekano niemal 5 tys. dni. I starcie Legii z Dzikami dostarczyło mnóstwo emocji. Rozstrzygnęło się w ostatnich sekundach. Sensacyjnie, bo na korzyść beniaminka.
Więcej o meczu przeczytasz tutaj -->> Co za derby Warszawy! Beniaminek pokonał Legię na samym finiszu!
Matt Coleman skompletował w tym meczu 10 punktów, cztery asysty i trzy zbiórki. Rozgrywający beniaminka był jednak na ustach wszystkich. Powody były minimum dwa.
Pierwszy to kapitalna asysta. Widać, że 25-latek lubi robić show, bawić się koszykówką i doskonale się w tym czuje. Niesamowicie go to nakręca.
Drugie zagranie Colemana okazało się kluczowe dla losów całego spotkania. W samej końcówce dostał piłkę w rogu boiska, zwiódł Shawna Pipesa, wyszedł w górę i - jak się później okazało - trafił "trójkę" na zwycięstwo.
- Coleman, dobry zwód i trafienie za trzy punkty! Cztery sekundy do końca, Dziki prowadzą. Ależ zwodem zagrał tutaj Matt Coleman. Przyda się to zobaczyć jeszcze raz - komentował wszystko Adam Romański w Polsacie Sport.
Legia miała niecałe pięć sekund by odpowiedzieć, ale Michał Kolenda zza łuku nie trafił i sensacja stała się faktem - Dziki wygrały 62:61. Ale...
Jest dużą rysa na szkle w całym tym święcie Dzików. Sędziowie nie dopatrzyli się bowiem błędu kroków, jaki Coleman popełnił przy zwodzie przed decydującą próbą. Zawodnik minimalnie oderwał bowiem nogę od parkietu. Gwizdki jednak milczały. Sytuacja z pewnością była jednak trudna.
Problemy z dobrą oceną mieli nawet komentatorzy siedzący przed monitorem. Świadczyć mogą o tym słowa Romańskiego przy jednej z kolejnych powtórek.
- Nie mamy tu idealnego ujęcia niestety... Został, został na ziemi bo miałem wątpliwości. Ta prawa noga została - przyznał po zobaczeniu powtórek.
To nie była jednak dobra ocena. W sieci pojawiło bowiem nagranie, które w zwolnionym tempie pokazało wszystko niemal klatka po klatce. I dopiero tutaj widać, że Coleman nogę oderwał...
Trzeba też wytłumaczyć, że sędziowie po tym zagraniu udali się do monitora IRS, jednak mogli sprawdzić jedynie czy rzut była za 2 czy za 3 punkty lub dokonać korekty zegara. Błędu kroków na podstawie powtórek wideo odgwizdać nie mogli.
Przypomnijmy, że przed tygodniem głośno było o końcówce meczu PGE Spójnia Stargard - Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski, gdzie duże pretensje do sędziów mieli goście. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Sykes już błyszczy. Solidna marka padła w Polkowicach
Prześladuje go wojna. "To przerażające"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polka zrobiła furorę w Monachium. Co za pokaz!