NBA: Byki zatrzymały Króla Jamesa

W całym poprzednim sezonie Cleveland Cavaliers tylko trzykrotnie przegrali we własnej hali. W obecnych rozgrywkach już mają dwie porażki, a ostatnia to zasługa Chicago Bulls, którzy triumfowali w Quicken Loans Arena 86:85.

45-3 to bilans Cleveland Cavaliers z poprzedniego sezonu w Quciken Loans Arena. Hala wicemistrzów NBA sprzed dwóch lat była twierdzą nie do zdobycia dla wielu drużyn. W obecnych rozgrywkach jest zgoła inaczej, bowiem Cavs mają już na swoim koncie dwie porażki przed własną publicznością. W czwartkowy wieczór lepsi okazali się koszykarze Chicago Bulls, triumfując 86:85.

LeBron James starał się jak mógł, zdobył 25 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, lecz w ostatniej akcji był bezradny. Świetna obrona Luola Denga oraz Joakima Noah nie pozwoliła liderowi Kawalerzystów na oddanie rzutu. Gwiazdor gospodarzy miał wątpliwości czy nie było faulu, ale sędziowie byli odmiennego zdania. - Nie wydaje mi się, żeby było blisko jakiegokolwiek faulu. Nie przejmowałem się, bo nie było żadnego kontaktu - powiedział Noah, który odpuścił pilnowanie Shaquille'a O’Neala i pomógł swojemu koledze. Z bardzo dobrym skutkiem.

Cavs nie potrafili tego dnia znaleźć odpowiedniego rytmu gry w ofensywie, ponadto bardzo często mylili się z linii rzutów wolnych (12/20). Sam James to zdecydowanie za mało, zwłaszcza że w czasie meczu dwukrotnie doznawał lekkich urazów. Najpierw podkręcił kostkę biegnąc po uciekającą piłkę, a potem boleśnie upadł, uderzając w krzesło. Podopieczni Mike’a Browna legitymują się obecnie bilansem 3-3.

Jazzmani mogli odetchnąć z ulgą. Po serii dwóch porażek tym razem schodzili z parkietu w glorii zwycięzców. Sprawa nie była prosta, bowiem naprzeciwko stanęli koszykarze San Antonio Spurs, mający w tym sezonie mistrzowskie ambicje. Gospodarze wypracowali sobie przewagę w pierwszej kwarcie (32:20) i nie popełnili błędu z ostatniego meczu przeciwko Dallas Mavericks, kiedy to prowadząc różnicą 16 oczek, ostatecznie polegli.

Zespół z Salt Lake City prezentował tego dnia wysoką skuteczność w rzutach z gry, wynoszącą 53 proc. Kapitalnie współpracował ze sobą duet Deron Williams - Carlos Boozer. Obaj zgromadzili po 27 punktów, rozgrywający dołożył ponadto dziewięć asyst, a podkoszowy 14 zbiórek. - Graliśmy o wiele twardziej. Byłem dumny ze stylu, jaki zaprezentowaliśmy. Każdy był zaangażowany w grę, pomagał innym graczom i dawał nam szansę na zwycięstwo - powiedział Jerry Sloan, szkoleniowiec Jazzmanów.

Cleveland Cavaliers - Chicago Bulls 85:86 (27:25, 16:21, 22:17, 20:23)

(L. James 25, S. O’Neal 14 (10 zb), A. Varejao 12 (13 zb) - L. Deng 15, D. Rose 14 (11 as), J. Salmons 14)

Utah Jazz - San Antonio Spurs 113:99 (32:20, 28:30, 33:30, 20:19)

(C. Boozer 27 (14 zb), D. Williams 27, A. Kirilenko 12, W. Matthews 12 - T. Parker 21, T. Duncan 15 (13 zb), R. Jefferson 14, D. Blair 14)

Źródło artykułu: