Siden przyjechał do Bydgoszczy wzmocniony 16-letnim Przemysławem Karnowskim, który dotychczas reprezentował barwy III-ligowych Katarzynek. - Szykujemy dla naszych rywali małą niespodziankę. Zagramy bez dwóch podstawowych graczy, dlatego musimy poszukać innych rozwiązań taktycznych. To są derby, ale my każde spotkanie traktujemy tak samo - mówił przed rozpoczęciem sobotniego starcia Maciej Borkowski.
Torunianie od pierwszych minut starali się wykorzystać brak na parkiecie Przemysława Gierszewskiego i Rafała Ubraniaka. Na dodatek dość szybko cztery przewinienia złapał najskuteczniejszy w drużynie gospodarzy Łukasz Kuczyński. W nerwowej i dość chaotycznej grze lepiej czuli się torunianie, którzy w pierwszej i drugiej kwarcie nie pozwolili bydgoszczanom na uzyskanie większej przewagi. Podopieczni Grzegorza Sowińskiego w siódmej minucie po akcji Becińskiego wyszli nawet na pięciopunktowe prowadzenie (27:35). Gospodarze szybko odrobili straty (37:37), dzięki fenomenalnej dyspozycji Filipa Czyżnielewskiego, który w ostatnich fragmentach drugiej kwarty robił właściwie co chciał z toruńską obroną.
Torunianie jeszcze tylko w trzeciej odsłonie byli w stanie nawiązać równorzędną walkę z bydgoszczanami. Trzeba jednak przyznać, że gracze Sidenu w tym momencie gry ostro pracowali łokciami, wskutek czego mocno odczuli to Sebastian Laydych oraz Adam Szopiński. - Mam spore pretensję do sędziów o tą pierwszą sytuację z Sebastianem. To powinien być faul techniczny, ale arbitrzy w ogóle nie zareagowali - grzmiał Borkowski. Chwilę później jeszcze po "trójce" Lipińskiego przyjezdni prowadzili 69:68, ale od tego momentu na parkiecie istnieli już tylko gospodarze, Z dystansu trafiał nawet Dorian Szyttenholm (75:69), swoją cegiełkę do zwycięstwa dołożyli też Łukasz Kuczyński oraz Artur Gliszczyński (79:69) i było w zasadzie po meczu. Wcześniej ponownie z dobrej strony pokazał się młody Filip Czyżnielewski, który w walce na tablicach bardzo skutecznie zastąpił chorego Rafała Urbaniaka.
- Na temat sędziowania wypowiadał się nie będę. Nerwową końcówkę lepiej wytrzymała Astoria, a publiczność była jej szóstym zawodnikiem. My w tym momencie praktycznie stanęliśmy. W pierwszych trzech kwartach udanie zrealizowaliśmy założenia taktyczne nałożone przez naszego trenera. W ostatniej odsłonie bydgoszczanie jednak zdominowali środek boiska i to była przyczyna naszej porażki - stwierdził Tomasz Tracz.
Wśród gospodarzy bez wątpieniem objawieniem był młodziutki Filip Czyżnielewski. Poza nim tradycyjnie dobre wrażenie pozostawił po sobie Dorian Szyttenholm oraz Sebastian Laydych. - Kiedy czwarty przewinienie złapał Łukasz Kuczyński musiałem zmienić nasze ustawienie. Wówczas na pozycję cztery przesunąłem właśnie Sebastiana Laydycha, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Bardzo dobrze prezentowała się także nasza młodzież. W końcówce postawiłem na doświadczonych graczy i to przyniosło efekt - podsumował wydarzenia na parkiecie Maciej Borkowski.
KPSW Astoria Bydgoszcz - SIDEN Toruń 92:75 (25:27, 18:15, 24:20, 25:13)
Punkty:
KPSW Astoria: Szyttenholm 22 (2), Czyżnielewski 20, Laydych 15 (2), Kuczyński 11, Szopiński 10, Gliszczyński 7 (1), Kopkowski 4, Baliński 3.
SIDEN Toruń: Lipiński 17 (2), Tlałka 16 (2), Fedder 13 (1), Bernasiak 8 (1), Beciński 6, Tracz 4, Kałczyński 3 (1), Wójcik 3 (1), Grocki 2, Bagaziński 1, Fajak 0.