5. kolejka Euroligi: Świetna Olimpija pokonuje Lottomatikę, pierwsza wygrana ASVEL

W środowej części 5. kolejki Euroligi do największej niespodzianki doszło w Lublanie. Miejscowa Union Olimpija pokonała bowiem Lottomatikę Rzym 87:70, prowadząc różnicą kilkudziesięciu punktów praktycznie przez cały mecz. Tylko przez dwie kwarty mistrz Niemiec, EWE Baskets Oldenburg był w stanie nawiązać walkę z Panathinaikosem Ateny, a w grupie A po raz trzeci zwyciężyło Fenerbahce Ulker Stambuł i po raz pierwszy - ASVEL Villeurbanne. Swoje spotkanie przegrał także mistrz Polski, Asseco Prokom Gdynia.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa A:

Żalgiris Kowno miał szansę na zrównanie się bilansem z Fenerbahce Ulkerem Stambuł, lecz przegrał u siebie z tureckim wicemistrzem sześcioma punktami, 78:84, i z wynikiem 1-4 nadal nie może być pewny zajęcia czwartego miejsca w grupie, czyli ostatniego premiowanego awansem do TOP 16 (tym bardziej, że swoje spotkanie zwyciężył francuski ASVEL). Sytuację tę potwierdził na konferencji prasowej trener Gintaras Krapikas. - Przegraliśmy bardzo istotny mecz, ale nie da się wygrywać, gdy popełnia się aż 11 strat już w pierwszej połowie i brakuje iskry wśród zawodników wchodzących z ławki. Wówczas nawet wygrane zbiórki nie pomagają - żalił się Litwin, a szkoleniowiec Fenerbahce, Bogdan Tanjević był oczywiście w innym humorze. - Dzieliliśmy się piłką w ataku i to mnie cieszy. Bardzo cieszy mnie również obrona przeciwko wysokim graczom, pomimo tego, że przegraliśmy deskę. Chciałbym w tym miejscu pochwalić Damira, który musiał spędzić na parkiecie więcej minut, niż zwykle - skierował trener ciepłe słowa w kierunku Damira Mrsicia (16 punktów), 39-letniego obrońcy, który musiał grać więcej, gdyż do pełni formy nie doszedł jeszcze Lynn Greer. Dla pokonanych 19 oczek uzyskał Martynas Pocius.

Żalgiris Kowno - Fenerbahce Ulker Stambuł 78:84 (24:23, 19:14, 14:22, 21:25)

(Pocius 19 (2x3, 7 zb.), Salenga 17, Brown 16 (4x3), Watson 12 (9 zb.) - Mrsić 16 (4x3), Onan 13 (2x3), Erden 12 (6 zb.), Giricek 12 (1x3, 5 zb.), Asik 10, Preldzić 10 (1x3))

Jeszcze przed ostatnią kwartą spotkania pomiędzy ASVEL Villeurbanne a Ciboną Zagrzeb, gospodarze przegrywali różnicą piętnastu oczek, 43:58. Dobra gra Kristijana Kangura (13 oczek), a także Bena Dewara (10) i przede wszystkim Bobby’ego Dixona (17 plus osiem asyst), sprawiła, że tę część meczu ASVEL wygrało jednak 28-10 i cały mecz 71:68! Przyjezdni z Chorwacji kompletnie pogubili się w defensywie i nie potrafili wykreować żadnej skutecznej akcji w ataku. Mylili się skuteczni dotąd Marin Rozić oraz Marko Tomas (obaj po 15 punktów) i ostatecznie swoje pierwsze zwycięstwo w tej edycji Euroligi zanotował mistrz Francji. Tym samym, te dwie drużyny oraz litewski Żalgiris mają taki sam bilans 1-4, a tylko jedna z nich zagra w TOP 16. - Nie mam słów na to, co się stało. To było niewiarygodne. Stałem i patrzyłem z niedowierzaniem jako moi gracze nie robią nic, żeby zapobiec rozpędzonemu rywalowi trafiać seriami do kosza - kręcił głową Velimir Perasović, trener Cibony, a równie zaskoczony, lecz pozytywnie, wydawał się być Vincent Collet, szkoleniowiec ASVEL. - Na tym zwycięstwie możemy zbudować drużynę. Przez cały mecz goniliśmy przeciwnika i graliśmy fatalnie, by całkowicie zmienić swoje oblicze w decydującej kwarcie - mówił francuski opiekun drużyny.

ASVEL Villeurbanne - Cibona Zagrzeb 71:68 (11:18, 15:15, 17:25, 28:10)

(Dixon 17 (3x3, 8 as.), Kangur 13 (1x3), Traore 12, Dewar 10 (2x3) - Rozić 15 (1x3), Tomas 15 (2x3), Andrić 14)

1.Montepaschi Siena84-0338-252+86
2. Regal FC Barcelona 8 4-0 316-250 +66
3. Fenerbahce Ulker Stambuł 8 3-2 371-385 -14
4. Żalgiris Kowno 6 1-4 335-361 -26
5. ASVEL Villeurbanne 6 1-4 326-375 -49
6. Cibona Zagrzeb 6 1-4 293-356 -63

Grupa C:

Union Olimpija Lublana - Lottomatica Rzym 87:70 (23:21, 25:7, 16:20, 23:22)

(Becirović 24 (2x3, 6 as., 5 zb.), Ozbolt 15 (3x3), Slokar 12 - Watson 18 (1x3), Giachetti 10 (1x3), Minard 9)

Sensacja w stolicy Słowenii! Lottomatica Rzym, która wspaniale rozpoczęła tegoroczny sezon w Eurolidze od trzech zwycięstw (m.in. w Moskwie), przegrała już drugie spotkanie. Tym razem pogromcą drużyny prowadzonej przez Nando Gentile okazał się słoweński mistrz, Olimpija Lublana, dotąd bez wygranej na koncie. - Cóż, żadna seria nie trwa wiecznie a moi gracze chyba zbyt uwierzyli we własne możliwości i zapomnieli, że na parkiecie często od umiejętności ważniejsze jest serce do gry. Obyśmy wyciągnęli z tej lekcji wnioski - grzmiał na konferencji prasowej włoski szkoleniowiec. Jego zawodnicy zupełnie przespali drugą kwartę, którą przegrali osiemnastoma punktami i nagle ze stanu 23:21 zrobiło się 48:28. Przewagę tę gospodarze zwiększyli jeszcze na początku trzeciej kwarty (57:30) i następnie spokojnie kontrolowali przebieg meczu do ostatniego gwizdka sędziego. Bohaterem został Sani Becirović, zdobywając przeciwko swojej byłej drużynie 24 punkty, sześć asysty i pięć zbiórek. Słoweniec wypadł tym bardziej dobrze, że zastąpił kontuzjowanego podstawowego strzelca Olimpiji, Matta Walsha. Dla pokonanych 18 oczek zdobył Kennedy Watson. - Bardzo cieszę się z pierwszego zwycięstwa i myślę, że dalej powinno być tylko lepiej. Pokazaliśmy, że zasługujemy na miejsce w elicie, więc będziemy chcieli udowodnić swoją wartość w kolejnych meczach - powiedział trener gospodarzy, Jure Zdovc. Słoweniec przez dziewięć minut pozwolił przebywać na parkiecie Pawłowi Kikowskiemu, lecz Polak nie zdobył punktów.

1.Lottomatica Rzym83-2394-384+10
2. Maccabi Tel Awiw 7 3-1 329-295 +34
3. Caja Laboral Baskonia 7 3-1 336-320 +16
4. CSKA Moskwa 6 2-2 268-279 -11
5. Union Olimpija Lublana 6 1-4 372-397 -25
6. Maroussi Ateny 5 1-3 303-327 -24

Grupa D:

O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Rosji piszemy szerzej w osobnej relacji.

Khimki Moskwa - Asseco Prokom Gdynia 89:67 (22:20, 22:16, 17:12, 28:19)

(McCarty 22 (3x3, 5 zb.), Langford 20 (1x3, 9 as., 5 zb.), Cabezas 19 (4x3, 5 as., 5 zb.) - Sow 18, Logan 13 (3x3), Woods 11 (1x3, 7 zb.), Burrell 11)

- Przeciwnik zaczął to spotkanie bardzo agresywnie, koncentrując się na komplikowaniu nam akcji pick and roll, a także dominując w strefie podkoszowej. Stąd nasza nadzwyczaj słaba dyspozycja w pierwszej połowie. Miałem wiele pretensji do swoich koszykarzy w przerwie meczu i jak widać - poskutkowało, gdyż trzecią i czwartą kwartę wygraliśmy 60:21 - mówił po pojedynku Panathinaikos Ateny - EWE Baskets Oldenburg trener gospodarzy, Żeljko Obradović. Rzeczywiście, jego podopieczni na początku prezentowali się koszmarnie i przegrywali po dwudziestu minutach 36:42, lecz później nastąpiła prawdziwa eksplozja w ofensywie. Serbskiego szkoleniowca z pewnością cieszy powrót na parkiet Mike’a Batiste, który zgromadził 25 punktów (9/11 z gry) oraz miał sześć zbiórek i aż ośmiokrotnie wymuszał faule. Dla pokonanych 12 oczek rzucił były koszykarz PGE Turowa Zgorzelec, Bryan Bailey, dla którego był to debiut w Eurolidze w barwach EWE. - Nasza defensywa pomogła nam wejść w to spotkanie bardzo dobrze. Świetnie zastawialiśmy i graliśmy na desce, lecz nie mieliśmy już nic do powiedzenia w drugiej odsłonie, gdy Ateńczycy wyszli z szatni rozwścieczeni. Nie mam żalu do moich koszykarzy. Panathinaikos to zupełnie inna półka - tłumaczył Predrag Krunić, trener niemieckiej ekipy.

Panathinaikos Ateny - EWE Baskets Oldenburg 96:63 (23:21, 13:21, 30:14, 30:7)

(Batiste 25 (6 zb.), Spanoulis 14, Perperoglou 12 (2x3), Peković 10 - Bailey 12 (2x3), Carter 12 (2x3), Perković 10)

1.Panathinaikos Ateny94-1417-341+76
2. Khimki Moskwa 9 4-1 388-389 -1
3. Real Madryt 7 3-1 359-287 +72
4. Asseco Prokom Gdynia 6 1-4 373-428 -55
5. EWE Baskets Oldenburg 6 1-4 353-437 -84
6. Armani Jeans Mediolan 5 1-3 297-305 -8
Źródło artykułu: