- Przed spotkaniem obawiałem się tego jak przyjmą mnie kibice - mówił popularny Janek. - Ich zachowanie pozytywnie mnie zaskoczyło, przez cały mecz zachowywali się wzorowo, chociaż nieco ich skrzywdziłem.
Weatherspoon zaraz po rozpoczęciu pierwszej połowy wykonał dynamiczną akcję pod kosz i faulowany stanął na linii rzutów wolnych. Trafił oba, a po chwili dorzucił kolejne punkty z półdystansu. Od początku zawodów był wyróżniającym koszykarzem Znicza Basket i wspólnie z Grzegorzem Radwanem zdobywał ważne punkty dla gości. W całym meczu miał ich 25 (10/19 z gry), do tego dołożył 8 zbiórek. - Wiedzieliśmy, że Weatherspoon musi rzucić swoje, ale wielkiej krzywdy nam nie zrobił. Byliśmy przygotowani na niego. Chyba w poprzednich spotkaniach zagrał lepiej - zastanawiał się trener Sudetów Ireneusz Taraszkiewicz.
Gospodarze, pomimo słabego początku, szybko odrobili jednak straty i na koniec pierwszej kwarty prowadzili różnicą sześciu punktu. Doskonale spisywał się wówczas Rafał Niesobski, który do przerwy rzucił 10 punktów. Pod tablicami szaleli zaś Tomasz Wojdyła (10 zbiórek) i Sławomir Nowak. (9 zbiórek). Ten pierwszy z powodu kontuzji opuścił jednak parkiet w połowie trzeciej kwarty. - Tomek poślizgnął się przy walce o piłkę pod koszem, chyba naciągnął sobie pachwinę. Więcej będzie wiadomo po badaniach. Na pewno bardzo brakowało nam go w końcówce - opisywał Nowak.
Wojdyłę w końcówce zastąpił 19-letni Wojciech Klimek, który miał 6 zbiórek i 2 asyst. - Jego występ można zaliczyć do dobrych, chociaż przegranych spotkań nigdy nie zaliczam do udanych. Pokazał się z lepszej strony jak Paweł Minciel, który również miał okazję przebywać na parkiecie - oceniał Taraszkiewicz.
Po przerwie Znicz Basket rozpoczął od mocnego uderzenia. Pruszkowianie w niespełna 100 sekund rzucili 9 punktów i wyszli na prowadzenie 36:26. Sudety systematycznie odrabiały jednak stratę, by na koniec trzeciej kwarty prowadzić jednym punktem (47:46).
Pod nieobecność Grzegorza Malewskiego (infekcja bakteryjna), goście często próbowali obniżać skład. Na parkiecie przebywało wówczas trzech niskich graczy, a jako silny skrzydłowy występował Radwan. - To było zaplanowane działanie i nie zrodziło się pod wpływem chwili. Wiedzieliśmy, że Grzesiek nie będzie mógł wystąpić w tym spotkaniu, dlatego ćwiczyliśmy wcześniej taki wariant gry - tłumaczył Czech, który przez blisko 4 lata występował w Sudetach. Przez 35 minut rzucił 8 punktów i miał 8 zbiórek. Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony, ale nie chciałbym oceniać swojej gry. To należy już do innych. Nie ukrywam, że w związku z tym spotkaniem odczuwałem stres. Jak zobaczyłem tych wszystkich ludzi na hali, to poczułem się jak w domu, ale z drugiej strony barykady. - dodał zawodnik.
Na 3 minuty przed końcem meczu było 57:57, ale kolejne cztery punkty zdobyli zawodnicy Znicza Basket, dzięki czemu przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Do remisu w końcówce mógł jeszcze doprowadzić Nowak, lecz z dogodnej sytuacji spudłował. Skuteczni na linii rzutów wolnych goście utrzymali przewagę już do samego końca. - Jeden rzut nic nie znaczy. Mało trenowaliśmy w tym tygodniu, połowa zespołu była chora, a ja cały czas jestem na antybiotyku. Przed tym spotkaniem odbyłem tylko jeden trening z zespołem. Pomimo perturbacji jakie przeszliśmy w ostatnim czasie, zagraliśmy dobre zawody - zakończył Nowak.
Sudety Jelenia Góra – Znicz Basket Pruszków 62:65 (15:9, 11:18, 21:19, 15:19)
MKS Sudety Jelenia Góra: S. Nowak 17 (2), R. Niesobski 13, K. Samiec 9 (3), T. Wojdyła 8, M. Kułyk 8 (2), T. Prostak 7 (1), A. Urbaniak 0, P. Minciel 0, W. Klimek 0
Znicz Basket Pruszków: J. Weatherspoon 25, G. Radwan 17 (3), J. Czech 8, T. Briegmann 7, M. Świderski 3, W. Fraś 2, M. Aleksandrowicz 2, D. Czubek 1, A. Suliński 0