Polscy koszykarze w sobotę pokonali 82:80 drużynę Filipin w ostatnim teście przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, który 2 lipca rozpoczyna się w Walencji. W rozmowie z WP SportoweFakty Michał Michalak zapewnia, że zarówno to spotkanie, jak i wcześniejszy sparing z Nową Zelandią to dla Biało-Czerwonych świetny materiał do analizy.
W obu tych meczach wystąpił koszykarz San Antonio Spurs Jeremy Sochan. - Robi na nas ogromne wrażenie to, jak jest pracowity i normalny, biorąc pod uwagę, z jakiego poziomu do nas przyjechał - mówi o Sochanie Michalak.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Sobotni mecz z Filipinami był chyba bardzo dobrym testem dla was przed wylotem do Walencji na turniej kwalifikacyjny do IO.
Michał Michalak, koszykarz reprezentacji Polski: Dokładnie. W każdym z tych dwóch ostatnich towarzyskich meczów próbowaliśmy znaleźć jakieś elementy, które mogą nas czekać potem na turnieju kwalifikacyjnym w Walencji. W meczu z Filipinami na pewno wysocy zawodnicy podkoszowi stanowili duży problem. Mogliśmy przetestować warianty obronne, podwojenia i zagęszczenie strefy podkoszowej. Wygraliśmy, cieszymy się ze zwycięstwa, bo to ważne na tym etapie przygotowań. Aczkolwiek myślę, że rotacja była w tym meczu inna, niż będzie docelowo w meczach w Walencji. Przeciwko Filipinom każdy dostał szansę pogrania. Teraz jedziemy do Walencji z myślą o tych najważniejszych spotkaniach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
To starcie w Sosnowcu pozwala wyciągnąć sporo wniosków właśnie co do gry w defensywie. Zwłaszcza w pierwszej połowie Filipińczycy pozwalali sobie na pewne zagrania, których należało uniknąć. Jest to materiał do analizy?
Z pewnością. Pozwalaliśmy im na dużo zbiórek w ataku i wiele łatwych punktów spod kosza. Wynikało to z warunków fizycznych rywali, mieli zawodników bardzo wysokich. Na pewno jest to jednak coś, z czym się zmierzymy w perspektywie, walcząc o awans na igrzyska olimpijskie - z Bahamami czy ewentualnie z Hiszpanią. Mamy materiał do analizy, by usprawnić, poprawić te elementy w najbliższych spotkaniach.
Wbrew początkowym zapowiedziom, udało się też zagrać z Jeremym Sochanem w tym drugim sparingu. Zwłaszcza w drugiej kwarcie widać było, że coraz lepiej rozumie się on z zespołem. Z każdą minutą na parkiecie jest lepiej pod tym względem?
Na pewno. Bo treningi nie zawsze przekładają się tak jeden do jednego na to, co się dzieje w meczu. Mieliśmy wcześniej kilka tych jednostek treningowych razem z Jeremym. On - jako zawodnik z wysokiego poziomu - może wnieść dużo jakości od razu, ale też z biegiem czasu jego gra będzie coraz lepiej wyglądać w kontekście współpracy z całą drużyną.
Słyszałam, że Sochan dał wam się poznać jako zawodnik skoncentrowany na pracy, ale też po ludzku sympatyczny, nie ma mowy o postawie w stylu "popatrzcie, ja tu z NBA przyleciałem".
Jeremy jest super człowiekiem. Robi na nas ogromne wrażenie to, jak jest pracowity i normalny, biorąc pod uwagę, z jakiego poziomu do nas przyjechał. A nie zawsze jest to przecież oczywiste. Cieszymy się bardzo, że mamy go w zespole.
Rozmawiała: Justyna Krupa, WP SportoweFakty
Liderzy na limitach, Sochan jednak zagrał
Mówił, że Probierz będzie prosił Boga o wybaczenie. Teraz "pokój i miłość"