Katastrofa Polaków. Czy Mateusz Ponitka jeszcze spróbuje?

Materiały prasowe / Wojciech Figurski / 400mm.pl / Mateusz Ponitka
Materiały prasowe / Wojciech Figurski / 400mm.pl / Mateusz Ponitka

Porażka z Finlandią (88:89) podczas turnieju kwalifikacyjnego zamknęła drzwi do walki o igrzyska olimpijskie w Paryżu. Głos zabrał Mateusz Ponitka. Czy dla niego była to ostatnia szansa wyjazdu na najważniejszą sportową imprezę na świecie?

Polacy do Walencji, gdzie rozgrywany był turniej, nie lecieli w roli faworyta, ale nadzieje na sprawienie niespodzianki były duże. Nawet ogromne. Nasi koszykarze w ostatnich latach potrafili niejednokrotnie zaskoczyć i sprawić niespodziankę. Dobrze czuli się w roli underdoga.

Rozpoczęło się od porażki z Bahamami 81:90. Ta jednak nie przekreśliła szans. Pozostał mecz o życie - z Finami. Długo wszystko układało się po myśli Biało-Czerwonych. Jeszcze na starcie czwartej kwarty prowadzili 76:62. Wygrać nie zdołali po katastrofalnej końcówce (więcej o meczu -->> TUTAJ).

- To trudna porażka dla nas. Zdecydowanie - mówił po spotkaniu kapitan reprezentacji Polski, Mateusz Ponitka. - Kontrolowaliśmy to spotkanie przez 35 minut, w ostatnich nie byliśmy w stanie zagrać tak, jak chcieliśmy.

Nie da się ukryć patrząc w statystyki, że spotkanie, które rozstrzygnęło się jednym punktem, w dużej mierze Polacy przegrali na linii rzutów wolnych - wykorzystali zaledwie 24 z 38 prób. - Byliśmy agresywni, stawaliśmy na linii, ale nie mogliśmy trafić rzutów wolnych. 2-3 więcej i mecz byłby po naszej stronie - przyznał Ponitka.

W decydującej części Polacy pozwolili też Finom złapać rytm i uwierzyć, że mogą odwrócić losy pojedynku. - Kluczową rolę odegrał Madsen. Trafiał, otworzył im mecz. Wrócili do grania, a my gdzieś tam trochę się pogubiliśmy - przyznał.

- Kiedy zespół, który cały mecz przegrywa wraca, psychologiczna przewaga idzie na jego stronę. Próbowaliśmy to odwrócić, były dwie dobre sytuacje, żeby ten mecz zamknąć. Szczęście nam nie dopisało. Finowie cały mecz ciężko pracowali żeby pozostać w grze i na koniec wygrali. Czasami tak jest - dodał. - Walczyliśmy zostawiliśmy serca na parkiecie. Zadecydował jeden punkt. Będziemy pracować ciężej, żeby być lepszym.

Ponitka w sierpniu będzie obchodził 31 urodziny. Czy zatem dla niego to była ostatnia szansa, żeby pojechać na igrzyska olimpijskie? Jak ocenił szanse na to, żeby za cztery lata spróbować jeszcze raz?

- Zobaczymy czy ze swoimi umiejętnościami nie będę wtedy odstawał od zespołu. Jeżeli nie będę prezentował odpowiedniego poziomu, żeby pomóc, no to pewnie trener mnie nie weźmie. Jeżeli będę zdrowy i... żona nie będzie miała z tym problemu, to zobaczymy. W cztery lata może się dużo wydarzyć, ciężko przewidzieć - oznajmił.

Dodajmy, że w meczu przeciwko Finom Ponitka skompletował 17 punktów, siedem zbiórek i siedem asyst. Wykorzystał 4 z 11 rzutów z gry i 8 z 12 rzutów wolnych.

Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
"Wstyd". Niewiarygodne, czego "dokonali" Polacy
Fani w Polsce mają nowego idola. "Ja mu współczuję"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!

Komentarze (5)
avatar
Frankie limon
5.07.2024
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Ponitkom, magistrom już dziękujemy, już wystarczy, już dość. 
avatar
niepodważalny autorytet
5.07.2024
Zgłoś do moderacji
5
3
Odpowiedz
Już się M.Ponitka napróbował. I co z tego wyszło??? Więc niech lepiej da sobie już spokój z grą w Reprezentacji Polski. Jemu (też) już DZIĘKUJEMY!!! 
avatar
edekmalina
5.07.2024
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Balcerowski potwierdził ze w Europie znaczy nie wiele. W klubach nie odgrywa większych ról mimo, że powinien już wchodzić w swój prime. To nie jest już młodzieżowiec. Jest drewniany i tyle. Tył Czytaj całość
avatar
Astrin
5.07.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Szkoda tych osobistych faktycznie, ale też mało gry drużynowej. Brakowało zasłon, rozrzucenia przeciwnika szybkimi podaniami, za dużo rzutów z wymuszonych pozycji. Jak Finowie trafili kilka tró Czytaj całość