O włos od tragedii - relacja z meczu Trefl Sopot - AZS Koszalin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie 10. kolejki pomiędzy Treflem Sopot a AZS Koszalin zakończyło się zgodnie z przewidywaniami. Faworyzowani gospodarze okazali się lepsi od ekipy koszalinian, choć w ostatniej kwarcie praktycznie całkowicie roztrwonili kilkunastopunktową przewagę i dzięki ogromnej dozie szczęścia pokonali rywala różnicą ledwie trzech oczek, 68:65. Tym samym nie udał się debiut na ławce gości Mariusza Karola, a zespół Trefla jak zwykle do zwycięstwa poprowadził Saulius Kuzminskas, autor 15 punktów i 14 zbiórek.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdyby nie ostatnia kwarta starcia Trefla Sopot z AZS Koszalin, spotkanie skończyłoby się zupełnie bez historii i z zapewne dwudziestokilkupunktową przewagą gospodarzy. Przez trzydzieści minut bowiem goście grali fatalnie, choć należy przyznać, że i postawa gospodarzy pozostawała sporo do życzenia.

Proste błędy w ofensywie, sporo strat, częste przewinienia (aż 55 fauli w całym meczu), chaotyczność w ataku i wreszcie nieskuteczność - te wszystkie cechy charakteryzują sobotnie spotkanie, które jednak lepiej rozpoczęli podopieczni Karlisa Muiznieksa i po pierwszej kwarcie prowadzili różnicą pięciu oczek, 18:13. Kolejne dziesięć minut nie przyniosło zmiany oblicza gry. Koszykarze AZS Koszalin nadal mieli wielkie problemy z trafianiem do kosza, jedyną trójkę w tej połowie zdobył Vladimir Tica i na przerwę goście schodzili ze stratą dziesięciu punktów.

Trefl wygrywał, gdyż świetną partię rozgrywał jak zwykle litewski środkowy Saulius Kuzminskas, który nie miał w drużynie przeciwnej rywala będącego w stanie mu się przeciwstawić, a ponadto swoje punkty dorzucali także Iwo Kitzinger oraz Gintaras Kadziulis. Ten dobrze funkcjonujący tercet również i po zmianie stron nadawał ton grze, stopniowo zwiększając prowadzenie. Z kolei podopieczni debiutującego na ławce trenerskiej AZS Mariusza Karola nadal mieli problemy ze skutecznością, zwłaszcza z dystansu (5/24 w całym meczu), i przez trzydzieści minut zdołali uzbierać tylko 40 punktów.

Nic więc nie zapowiadało, że do nagłej zmiany sytuacji może dojść w ostatniej kwarcie. Tymczasem w gości jakby wstąpił nowy duch, który nie pozwolił im porzucić ambicji o wywiezieniu korzystnego rezultatu z Sopotu. Za trzy trafił Michael Kuebler, dwukrotnie jego wyczyn skopiował liderujący koszalinianom George Reese (23 punkty i 10 zbiórek) i nagle przewaga gospodarzy stopniała do dziewięciu oczek, 60:51. Z kolei po kolejnych udanych akcjach Dante Swansona (12 punktów) sytuacja sopocian skomplikowała się dramatycznie - z kilkunastopunktowej zaliczki pozostały zaledwie trzy oczka.

Od tragedii było o przysłowiowy włos, lecz ostatecznie o zwycięstwie Trefla przesądził Lawrence Kinnard, który pod koniec spotkania zdobył sześć ze swoich dziewięciu punktów. Amerykanin, będąc faulowanym przez koszykarzy przyjezdnych, skutecznie egzekwował rzuty wolne i zapewnił swojej drużynie ósmą wygraną w sezonie. I choć silnego skrzydłowego można uznać za bohatera, najlepszymi koszykarzami meczu zostali Kuzminskas, który do 15 punktów dołożył 14 zbiórek oraz Kitzinger, autor 18 oczek, lecz także sześciu strat co pomniejsza jego dorobek w rankingu evaluation. Warto dodać, że dla AZS była to już siódma porażka z rzędu.

Trefl Sopot - AZS Koszalin 68:65 (18:13 , 21:16, 18:11, 11:25)

Trefl Sopot: Kitzinger 18, Kuzminskas 15, Stefański 10, Kinnard 9, Kadziulis 8, Hawkins 5, Malesa 3, Ratajczak 0, Kowalczuk 0, Makander 0, Załucki 0, Trela 0, Kietliński 0

AZS Koszalin: Reese 23, Tica 13 , Swanson 12, Balcerzak 4, Kuebler 4, Diduszko 4, Surmacz 3, Milicić 2, Stępień 0, Wiśniewski 0, Mruczkowski 0, Urbański 0

Źródło artykułu:
Komentarze (0)