Bronny James, syn LeBrona już odnosi sukcesy. Ale nie w koszykówce

Getty Images / Ronald Martinez / Bronny James
Getty Images / Ronald Martinez / Bronny James

Bronny James został wybrany w tegorocznym drafcie przez Los Angeles Lakers. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i czy w ogóle zadebiutuje w NBA.

W tym artykule dowiesz się o:

Bronny James, syn słynnego LeBrona Jamesa, został wybrany w tegorocznym drafcie w drugiej rundzie z 55. numerem przez Los Angeles Lakers. Podpisał już nawet gwarantowany, czteroletni kontrakt. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy i czy w ogóle zadebiutuje w NBA. Walczy o miejsce w składzie Jeziorowców.

19-latek odnosi już sukcesy, ale na razie nie na koszykarskim parkiecie. Świetnie idzie mu w grach wideo.

Koszykarze biorący udział w Lidze Letniej NBA mieli możliwość zmierzenia się w wewnętrznym turnieju Call of Duty. Wygrał go właśnie James, inkasując specjalnie personalizowany pas oraz 10 tysięcy dolarów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Wielka bijatyka w ringu. Musieli ich rozdzielać trenerzy i ochroniarze

Syn LeBrona słabiej, przynajmniej na razie, radzi sobie na boisku. Bronny w poniedziałkowym starciu z Boston Celtics zdobył tylko dwa punkty, trafiając 1 na 5 rzutów z gry. Grał przez 25 minut, a jego Lakers przegrali 74:88, ponosząc drugą porażkę w rozgrywanym w Las Vegas letnim turnieju NBA 2K25.

Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe występy Jamesa w Lidze Letniej, na 15 oddanych prób za trzy, nie trafił ani jednego.

Tak wyglądają warunki kontraktu 19-latka: za pierwszy rok gry zainkasuje niewiele ponad milion dolarów, ale w czwartym sezonie jego konto może wpłynąć już blisko 2,5 mln. Czwarty rok jest jednak opcją drużyny i to Lakers zdecydują wtedy, czy wciąż chcą go w swoim zespole.

Wszystko wskazuje na to, że Bronny James rozpocznie swoją przygodę z kalifornijskim klubem od występów na zapleczu NBA - drużynie G-League, South Bay Lakers.

Czytaj także:
Oto on! Jest pierwszy zagraniczny transfer Legii
Gwiazda USA nie pojedzie na igrzyska! Faworyt musiał szukać zastępstwa

Źródło artykułu: WP SportoweFakty