Al Attles to prawdziwa legenda Golden State Warriors. Zatrudniony przez ten klub był nieprzerwanie przez blisko 60 lat, w różnych rolach (zawodnik, trener, asystent trenera, ambasador ds. społeczności lokalnej). Był najdłużej zatrudnioną osobę w historii NBA, przez jeden klub.
Jego numer 22 został zastrzeżony przez Warriors, jak również przez uczelnię North Carolina A & T. W 2019 został włączony do Koszykarskiej Galerii Sław im. Jamesa Naismitha.
Jako trener, poprowadził zespół Warriors z Rickiem Barrym na czele do mistrzostwa NBA w 1975 r. Jak sam Barry twierdzi, "gdyby Attles zdecydował się uprawiać boks, pewnie zostałby mistrzem świata" - miał na myśli intensywność i zaangażowanie, jakie Attles wkładał w swoją pracę.
ZOBACZ WIDEO: "Król Kibiców" witał Szeremetę i siatkarzy. Oberwało się... piłkarzom
W środę poinformowano o śmierci byłego rozgrywającego "Wojowników". Miał 87 lat, a specjalne oświadczenie wydali Golden State Warriors.
"Alvin Attles nie tylko pokazywał, co znaczy być Wojownikiem. On nim po prostu był. Jego zaciekły styl, jaki eksponował na parkiecie, przyniósł mu pseudonim "The Destroyer" po polsku Niszczyciel), ale to jego łagodna dusza, gracja i pokora, jakie prezentował w życiu prywatnym przez ponad sześć dekad, stanowiły siłę przewodnią tej organizacji" - czytamy w oświadczeniu.
Czytaj także:
Wiadomo, kiedy ruszy nowy sezon NBA i kto zagra na otwarcie
Zdobył mistrzostwo NBA, w Paryżu na niego nie stawiano