Sensacja w Gdyni! - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - Real Madryt

Niech żałują ci, którzy nie mogli się zjawić w środę w hali widowiskowo-sportowej w Gdyni. Był to bowiem pokaz najlepszej europejskiej koszykówki. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Pokonany dotychczas jedynie przez rosyjski klub Real Madryt, poległ z rąk Asseco Prokomu. Najpopularniejszym słowem tego wieczoru było z pewnością "sensacja". Doskonała gra wszystkich gdynian, a przede wszystkim bardzo dobra gra zespołowa w głównej mierze przysłużyły się do odniesienia zwycięstwa w tym historycznym spotkaniu.

Mecz rozpoczął David Logan, który przechwytując szybko piłkę, wbiegł sam pod kosz i zdobył dwa punkty. Świetnie układał się początek spotkania gospodarzom, którzy dzięki bardzo agresywnej obronie nie pozwalali wejść w tempo swoim przeciwnikom. Bardzo dobrze sprawował się Piotr Szczotka, który tylko w sobie znany sposób wybierał piłkę faworytom z Hiszpanii i zdobywał punkty dla swojego zespołu. Nie można jednak tego powiedzieć o zawodnikach z Madrytu, którzy zdawali się nie nadążać za Prokomem i większość punktów została zdobyta przez nich dzięki trafieniom zza linii 6,25 metra. Pierwsza odsłona spotkania zakończyła się wynikiem 24:21 dla Asseco.

Złapali zadyszki gdynianie po pierwszej kwarcie i w grze w drugiej ćwiartce zaczęła dominować gra indywidualna. Wielkim problemem dla klubu z Polski, było zatrzymanie potężnego Jorge'a Garbajosa, który poza przepychaniem się pod koszem, nie mylił się ani razu w rzutach za trzy punkty. Nie dawali jednak odebrać sobie prowadzenia zawodnicy Prokomu i perfekcyjnie wybierali piłki Realowi, kończąc akcje punktami dla swojego zespołu. Niesamowity "koncert" rzutów trójkowych nie dawał spokoju gospodarzom. "Alley oop" Qyntela Woodsa po niecelnym rzucie Pape Sowa ustanowił remis w drugiej kwarcie - 22:22.

Bardzo agresywna obrona w obu zespołach spowodowała, iż spotkanie było bardzo emocjonujące. Nikt nie spodziewał się tak zaciętej gry, bowiem do tej pory Real Madryt uległ jedynie BC Khimki. Bardzo mocno skoncentrowany Prokom nie pozwalał wejść w swój rytm zawodnikom z Hiszpanii, co spowodowało, że zdobycze punktowe musieli oni ograniczyć jedynie do rzutów za trzy punkty, których oddali aż 10 celnych. Mądrą koszykówkę można było dostrzec do tego momentu w wykonaniu gdynian, którzy grali upragnioną przez wszystkich grę zespołową.

Znacząco osłabła obrona gospodarzy, którzy zmęczeni po pierwszej połowie zaczęli popełniać co raz więcej błędów. Pozwoliło to Hiszpanom na narzucenie swojego stylu gry i Asseco znalazło się w opałach. Na szczęście akcje w wykonaniu Pape Sowa i Qyntela Woodsa nie pozwalały na zbyt wielkie oddalenie się przeciwników i na minutę do końca trzeciej kwarty, na tablicy znów widniał remis. Ostatecznie kwarta zakończyła się prowadzeniem 18:16 dla przyjezdnych, lecz to Asseco Prokom w całym meczu prowadził 62:61.

Mocno zmobilizowani gospodarze poczuli, że są w stanie wygrać to spotkanie. Niestety, problemem okazały się cztery faule na koncie dwóch centrów gdynian. Świetna obrona i gra zespołowa były bardzo dobrze zauważalne w tej odsłonie spotkania. Bardzo dużo nerwów i strat w drużynie Realu Madryt przyczyniło się do wielu zdobyczy punktowych dla Asseco w kontratakach. Zespół z Polski przez całą kwartę prowadził by na końcu przypieczętować swoje zwycięstwo.

Szczególna pochwała należy się Adamowi Hrycaniukowi, który zagrał rewelacyjne spotkanie i poprawiał niecelne rzuty kolegów.

- Grali bardzo skutecznie i agresywnie w defensywie. Umieli wykorzystywać bardzo trudne sytuacje. Nie jestem zadowolony z naszej defensywy oraz z tego jak graliśmy w ataku - nie było w tej grze wiele pożytku. Nasz rywal zasłużył na zwycięstwo w tym meczu - tymi słowami ocenił spotkanie trener Ettore Messina.

- Od pierwszego gwizdka wiedziałem, że będziemy walczyć - podsumował z kolei Tomas Pacesas.

Asseco Prokom Gdynia - Real Madryt 82:76 (24:21, 22:22, 16:18, 20:15)

Asseco Prokom: Woods27, Logan 19, Sow 12, Hrycaniuk 12, Ewing 4, Harrington 2, Kostrzewski 2, Jagla 2, Burrell 2

Real Madryt: Reyes 16, Garbajosa 14, Hansen 13, Lavrinovic 10, Kaukenas 9, Llull 7, Prigioni 6, Velickovic 1

Źródło artykułu: