LeBron James jest jak wino. 30 grudnia obchodzić będzie 40. urodziny, a wciąż zachwyca.
Gwiazdor Los Angeles Lakers w piątkowym, wygranym przez jego drużynę meczu 120:115 z San Antonio Spurs, skompletował triple-double. Znów! To już jego czwarta potrójna zdobycz z rzędu. Takiej serii z triple-double James jeszcze nie miał.
James przeciwko Spurs w 38 minut zapisał przy swoim nazwisku 15 punków, 16 zbiórek i 12 asyst.
- Robię po prostu, co do mnie należy. Koledzy z drużyny ufają mi, kiedy mam piłkę. Dziś chyba ufali mi aż za bardzo - śmiał się w pomeczowym wywiadzie James, nawiązując również do swoich siedmiu strat.
- Muszę bardziej uważać, kiedy odpowiadam za rozegranie i często mam piłkę. Tak będzie - zapewniał czterokrotny mistrz NBA. - Kocham koszykówkę i jestem szczęśliwy, że wciąż mogę pomagać swojej drużynie odnosić zwycięstwa - dodawał James.
Kluczowe rzeczy dla Lakers w piątek robił ponadto Anthony Davis, autor 40 punktów i 12 zbiórek. Drużyna z Kalifornii legitymuje się aktualnie bilansem 8-4 i jest w czołówce Konferencji Zachodniej.
Spurs byli osłabieni brakiem kontuzjowanego Jeremy'ego Sochana, jedynego Polaka w NBA. Victor Wembanyama zdobył 28 punktów i zebrał 14 piłek.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji