Gwiazdor ekipy z San Francisco przedwcześnie zakończył pierwszy mecz półfinału Konferencji Zachodniej z powodu urazu. Stephen Curry w 13 minut zdążył zdobyć 13 punktów, a jego Golden State Warriors mimo wszystko pokonali ekipę Minnesota Timberwolves i w serii do czterech zwycięstw prowadzą 1-0.
Do urazu doszło w drugiej kwarcie, po trafieniu Curry'ego z półdystansu. Gwiazdor Warriors chwycił się za nogę, dał znak ławce, ale został na parkiecie jeszcze przez 29 sekund, po czym zszedł do szatni. Klub wykluczył jego powrót do gry jeszcze przed końcem pierwszej połowy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
Teraz wiadomo już, co się stało. Lekarze ocenili stan zdrowia 37-latka. Curry doznał naciągnięcia mięśnia dwugłowego uda pierwszego stopnia i czeka go minimum tydzień przerwy. Nie wystąpi na pewno w drugim meczu rywalizacji z Timberwolves.
Kiedy wróci do gry? To będzie zależało od tego, jak jego organizm zareaguje na rehabilitację. Dla lidera Warriors to pierwsze takie kłopoty zdrowotne związane z naciągnięciem mięśnia w karierze.
Seria z Timberwolves ma napięty harmonogram - jest tylko jeden dzień przerwy między meczami 1–5. Dopiero przed szóstym spotkaniem zaplanowano trzy dni odpoczynku. Curry już wcześniej w tych play-offach grał z urazem kciuka rzucającej ręki.