W niedzielę (7 września) reprezentacja Polski przystąpiła do rywalizacji w 1/8 finału EuroBasketu 2025. Na tym etapie zmagań przeciwnikami Biało-Czerwonych byli koszykarze Bośni i Hercegowiny. Spotkanie rozpoczęło się o nietypowej porze (11:00).
Najwidoczniej godzina meczu i lokalizacja (po raz pierwszy na tej imprezie podopieczni Igora Milicicia grali poza Katowicami - na Łotwie) nie służyła Polakom. Początek spotkania w ich wykonaniu był ospały, co przekładało się na niekorzystny wynik.
ZOBACZ WIDEO: Dostaje 8,5 tys. zł emerytury. Wyjawia, jak na to zapracował
Z czasem Biało-Czerwoni zaczęli dochodzić do głosu, a nasi rywale mieli coraz większe problemy. Te dotyczyły nie tylko wyniku, lecz także kontuzji. W kluczowym momencie meczu, w IV kwarcie i przy stanie 70:66 dla Polaków, na parkiecie położył się John Robertson.
Na twarzy naturalizowanego Bośniaka rysował się grymas bólu. Koszykarz bez kontaktu z rywalem źle położył stopę i po chwili złapał się za udo. Stało się wówczas jasne, że najskuteczniejszy strzelec naszych rywali nie zdoła kontynuować spotkania.
Robertsonem od razu zajęły się odpowiednie służby medyczne, które obwiązały bandażem udo koszykarza. Na tym jego udział w meczu dobiegł końca.
Reprezentacja Bośni i Hercegowiny pod nieobecność swojego lidera nie zdołała przechylić końcówki meczu na swoją korzyść i doznała porażki (72:80). W ćwierćfinale EuroBasketu Biało-Czerwoni zmierzą się z Turkami.