W zeszłorocznych play off Detroit Pistons wygrało 4:0 z Orlando Magic w pierwszej rundzie, tym razem jednak miało być inaczej. Opromienieni zdecydowaną wygraną nad Toronto Raptors koszykarzy z Flordy przystępowali do tej rywalizacji pełni nadziei. Pierwsze dwie kwarty były bardzo wyrównane z lekkim wskazaniem na gospodarzy, którzy w pewnych momentach wypracowywali sobie 6-punktową przewagę. Tego dnia jednak gorzej niż zawsze dysponowany był Dwight Howard – tylko 5 celnych rzutów z gry i najgorsze statystyki w całych play off (12 punktów i 8 zbiórek). Na dodatek w końcówce trzeciej kwarty środkowy Magic doznał kontuzji kciuka i do końca musiał grać ze specjalnym plastrem usztywniającym. Tymczasem mistrzowie NBA z 2004 roku, jak przystało na jedną z najbardziej doświadczonych drużyn w lidze, w miarę upływu czasu zaczęli grać coraz skuteczniej. Niezawodny duet obwodowych Chauncey Billups – Richard Hamilton rozpoczął run 19:3, ktory po raz pierwszy tego wieczora pozwolił odskoczyć na bezpieczną przewagę.W ekipie gości jedynie duet Turkoglu – Lewis nie miał problemów z trafieniem rzutów z gry, co okazało się niewystarczające na bardzo dobrze dysponowanych tego dnia Tłoków. Kolejny run na przełomie dwóch ostatnich kwart – 17:4, na dobre już zakończył emocje a 10 ze swoich 12 punktów zdobył w tym czasie Jason Maxiell. Warto również odnotować najdłuższy i najlepszy mecz Marcina Gortata w tegorocznych play off. Polski środkowy przebywał na parkiecie ponad 12 minut i zapisał na swoim koncie 2 punkty, 2 zbiórki i blok.
- Rzeczy po prostu nie potoczyły się po mojej myśli. Oni zrobili świetną robotę a ja grałem źle. – mówił po meczu Tim Duncan, który rozegrał bodaj swój najsłabszy mecz w play off w całej wieloletniej karierze na parkietach NBA. Środkowy Ostróg trafił 1 rzut z gry na 9 prób i zapisał na swoim ledwie 5 punktów i 3 zbiórki. Przez cały opiekował się nim Tyson Chandler, choć nierzadko zdarzyły się sytuacje, że Duncan miał przy sobie dwójkę defensorów. To z kolei zmusiło obrońców tytułu do przeniesienia ciężaru zdobywania punktów na obwód. Tam trafili aż 12 trójek, lecz chybili pozostałe 19 prób zza linii 7,24m. To wszystko działo się przede wszystkim w pierwszych dwóch kwartach, które przebiegały pod dyktando podopiecznych Gregga Poppovicha. Ich przewaga w pewnym momencie wynosiła nawet 11 punktów a niespodziewanym egzekutorem Szerszeni stał się Bruce Bowen (17 punktów, w tym 5 trójek). Jednak już po przerwie 18 tysięcy fanów w New Orleans Arena miało powody do radości. Swój najlepszy mecz w play off rozegrał David West, zdobywca 30 punktów i 9 zbiórek. Doskonale mu wtórowali Chris Paul (17 punktów i 13 asyst) oraz niezawodny z dystansu Peja Stojakovic (22 punkty). Dość powiedzieć, że drugą połowę podopieczni Byrona Scotta wygrali w stosunku 56:33. Kolejny mecz już w poniedziałek, ponownie w Nowym Orleanie.
Wyniki ligi NBA
Detroit Pistons – Orlando Magic 91:73 (22:22, 21:20, 22:16, 26:15)
Detroit: C. Billups 19, R. Hamilton 17, T. Prince 12, J. Maxiell 12, A. McDyess 10, R. Wallace 8, T. Ratliff 6, R. Stuckey 4, J. Hayes 2, W. Herrmann 1, A. Afflalo 0, A. Johnson 0.
Orlando: R. Lewis 18, H. Turkoglu 18, D. Howard 12, J. Nelson 7, K. Dooling 7, M. Evans 4, K. Bogans 3, M. Gortat 2, P. Garrity 1, J.J. Redick 0.
Stan rywalizacji: 1:0 dla Detroit Pistons
New Orleans Hornets – San Antonio Spurs 101:82 (23:27, 22:22, 29:17, 27:16)
New Orleans: D. West 30, P. Stojakovic 22, C. Paul 17 (13 as), T. Chandler 10 (15 zb), B. Wells 10, M. Peterson 8, J. Pargo 2, J. Wright 2, M. Ely 0, R. Bowen 0.
San Antonio: T. Parker 23, M. Ginobili 19, B. Bowen 17, M. Finley 13, T. Duncan 5, K. Thomas 2, J. Vaughn 2, F. Oberto 1, R. Horry 0, B. Barry 0, D. Stoudamire 0, I. Udoka 0.
Stan rywalizacji: 1:0 dla New Orleans Hornets