1. kolejka TOP 16 Euroligi: Dramaturgia w Sienie i Vitorii

W czwartkowej części 1. kolejki fazy TOP 16 Euroligi zabrakło niespodzianek. Dzielnie walczące ekipy Maroussi Ateny czy Cibony Zagrzeb musiały uznać wyższość faworytów, czyli odpowiednio Regalu FC Barcelona i Khimki Moskwa. Pozostałe dwa spotkania rozstrzygały się w końcówkach, a szalę na swoją korzyść przechyliły ekipy Montepaschi Siena i Olymapiacosu Piresu. W czwartek wygrał także mistrz Polski o czym piszemy szerzej w osobnej relacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa E:

- Mecz ustawiła pierwsza kwarta, w której udało nam się powstrzymać rywali na tylko pięciu punktach. To się rzadko zdarza, aczkolwiek później rywal postawił zdecydowanie twardsze warunki gry i do samego końca musieliśmy być skoncentrowani - powiedział na konferencji prasowej trener Xavier Pascual, po tym jak prowadzona przez niego drużyna Regalu FC Barcelona pokonała Maroussi Ateny różnicą dziesięciu oczek. Goście zagrali bardzo ambitnie i w czwartej kwarcie przewaga gospodarzy zmalała do dziewięciu punktów. Skuteczna gra Boniface N’Donga pod koszami (double-double w postaci 15 oczek i 12 zbiórek) oraz Juana Carlosa Navarro na obwodzie (17 oczek i osiem asyst) zapewniła jednak Katalończykom pierwsze zwycięstwo w grupie E fazy TOP 16 Euroligi. - Graliśmy bardzo dobrze poza pierwszą odsłoną. Przegrać z takim rywalem to jednak żaden wstyd, tym bardziej, że zostawiliśmy po sobie bardzo dobre wrażenie. Do końca tego etapu jeszcze trochę spotkań i będziemy chcieli sprawić jeszcze jakąś niespodziankę - wyznał Georgios Bartzokas, szkoleniowiec greckiego zespołu, w szeregach którego najlepiej zaprezentował się John Lucas, autor 24 oczek.

Regal FC Barcelona - Maroussi Ateny 79:69 (19:5, 22:22, 16:20, 22:22)

(Navarro 17 (3x3, 8 as.), N’Dong 15 (12 zb.), Laković 10 (2x3), Mickeal 10, Morris 10 (2x3) - Lucas 24 (1x3), Calathes 13 (3x3), Mavroeidis 12 (6 zb.))

1.Regal FC Barcelona21-079:69+24
2. Partizan Belgrad 2 1-0 64:59 +8
3. Panathinaikos Ateny 1 0-1 59:64 -8
4. Maroussi Ateny 1 0-1 69:79 -24

Grupa F:

W fazie grupowej Montepaschi Siena nie miała zbyt wiele problemów w pokonywaniu rywali. Faza TOP 16 to jednak inna bajka i trener Simone Panigiani o wynik meczu nie mógł być spokojny aż do samego końca. Ostatecznie włoski czempion okazał się lepszy od Maccabi Tel Awiw i było to pierwsze zwycięstwo tej drużyny nad mistrzem Izraela w historii! To, że dwa oczka pozostały we Włoszech, gospodarze zawdzięczają Henry’emu Domercantowi, który swoje wszystkie punkty (16) zdobył w piętnastu ostatnich minutach meczu, w momencie gdy każdy rzut był na wagę złota. Co ciekawe, Amerykanin przedłużył swoją serię trafionych rzutów wolnych z rzędu - obecnie na jego liczniku jest ich 51. Nic więc dziwnego, że Panigiani wymienił gracza z imienia i nazwiska na konferencji prasowej. - TOP 16 to zupełnie inny poziom i tutaj potrzebuje właśnie takiego doświadczenia, które ma Henry. Wszak mamy w zespole innych liderów, ale kiedy trzeba było wejść na parkiet i zacząć trafiać - on to zrobił. Do swoich podopiecznych pretensji miał jak zwykle złotousty Pini Gershon. - Moi koszykarze wyglądali na bardzo zaskoczonych, gdy w ostatniej fazie meczu jeden facet wszedł z ławki i rzucił nam kilkanaście punktów. Nie wiem, gdzie oni wtedy mieli głowy, ale na pewno nie w hali w Sienie. Co ciekawe, najskuteczniejszym graczem meczu został zawodnik gości - Alan Anderson, który uzbierał 26 punktów.

Montepaschi Siena - Maccabi Tel Awiw 76:72 (17:12, 16:14, 21:23, 22:23)

(Hawkins 17 (2x3, 5 as.), Domercant 16 (2x3), Lavrinović 14, Eze 11 - Anderson 26 (5x3, 6 zb.), Perkins 11 (1x3))

1.Real Madryt21-077:70+7
2. Montepaschi Siena 2 1-0 76:72 +4
3. Maccabi Tel Awiw 1 0-1 72:76 -4
4. Efes Pilsen Stambuł 1 0-1 70:77 -7

Grupa G:

O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Litwy piszemy szerzej w osobnej relacji.

Asseco Prokom Gdynia - Żalgiris Kowno 89:65 (25:18, 20:18, 22:16, 22:13)

(Logan 20 (3x3), Ewing 16 (4x3), Burrell 13 (7 zb.), Zamojski 11 (3x3) - Salenga 15 (3x3, 8 zb.))

1.Asseco Prokom Gdynia21-089:65+24
2. CSKA Moskwa 2 1-0 86:78 +8
3. Unicaja Malaga 1 0-1 78:86 -8
4. Żalgiris Kowno 1 0-1 65:89 -24

Grupa H:

Jeszcze przed ostatnią kwartą spotkania pomiędzy Khimki Moskwa a Ciboną Zagrzeb goście z Chorwacji prowadzili 52:57, lecz wówczas duet Robertas Javtokas (17 oczek i dziewięć zbiórek) - Kelly McCarty (17) wziął sprawy w swoje ręce i w ciągu kilku minut z nawiązką odrobił stratę - do stanu 68:60. Wcześniej przez trzy kwarty nieźle poczynaniom kolegów w ataku liderował Marko Tomas (również 17 punktów), choć to właśnie jego trafień zabrakło w ostatniej kwarcie. Tym samym Khimki wygrało w swoim debiutanckim meczu w fazie TOP 16. - Doświadczenie mówi mi, że to jest bardzo ważne by wygrać pierwszy mecz, gdy turniej zaczyna się od nowa. Dzisiaj zagraliśmy nieźle, z energią i co najważniejsze, przy 17 asystach mieliśmy tylko osiem strat - powiedział na konferencji prasowej uśmiechnięty Sergio Scariolo, opiekun gospodarzy. Trener Velimir Perasović stwierdził zaś - Przez 32 minuty dotrzymywaliśmy kroku moskwianom, ale w ostatnich ośmiu przytrafiło się nam coś bardzo złego - psychicznie zwątpiliśmy, że możemy wygrać ten mecz. Przeciwko tak mocnemu zespołowi to jak gwóźdź do trumny.

Khimki Moskwa - Cibona Zagrzeb 83:70 (17:17, 19:18, 16:18, 31:17)

(Javtokas 17 (9 zb.), McCarty 17 (2x3), Jankunas 15 (1x3) - Tomas 17 (1x3, 6 zb.), Gordon 13 (2x3), Bogdanović 12 (4x3), Andrić 11 (1x3), Udrih 10 (2x3))

Olympiacos Pireus przeważał od pierwszej akcji w starciu z Cają Laboral Baskonia, choć na niespełna cztery minuty przed końcem po rzucie wszędobylskiego Marcelinho Huertasa (23 punkty) gospodarze przegrywali tylko 77:79. Kolejne akcje lepiej rozgrywali jednak goście, a zwłaszcza Josh Childress, który zakończył to spotkanie z dorobkiem 21 oczek i siedmiu zbiórki, i to oni mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w fazie TOP 16. - Myślę, że przegraliśmy mecz, który mogliśmy wygrać. Brakowało lepszej obrony w kluczowych momentach i cierpliwości w ataku, choć tak naprawdę zabił nas słabszy początek meczu - skomentował występ swoich podopiecznych Dusko Ivanović. W zupełnie innym nastroju był natomiast Panayotis Iannakis. - My z kolei zdawaliśmy sobie sprawę jak wiele będzie zależało od początkowej fazy meczu. Dlatego nakazałem swoich graczom narzucić szalone tempo. Później było trochę słabiej, choć tak naprawdę nie sądzę byśmy w którymkolwiek momencie stracili panowanie nad meczem - wyznał grecki szkoleniowiec.

Caja Laboral Baskonia - Olympiacos Pireus 85:89 (18:25, 21:20, 24:20, 22:24)

(Huertas 23 (1x3), San Emeterio 20 (3x3, 7 as.), Teletović 18 (4x3), Splitter 10 (6 zb.) - Childress 21 (3x3, 7 zb.), Bourousis 18 (2x3, 11 zb.), Kleiza 18 (7 zb.), Teodosić 14 (1x3, 6 as.))

1.Khimki Moskwa21-083:70+13
2. Olympiacos Pireus 2 1-0 89:85 +4
3. Caja Laboral Baskonia 1 0-1 85:89 -4
4. Cibona Zagrzeb 1 0-1 70:83 -13
Źródło artykułu: