Mimo sporej różnicy potencjałów między zespołami, gdynianie dość zdecydowanie grali przeciwko poznaniakom. Agresywne krycie i silna presja na rozgrywającym gości, widoczna była już od pierwszych minut spotkania. Gospodarze szybko odskoczyli na bezpieczne prowadzenie i nie dali go sobie odebrać do końca spotkania. Dużo strat i prostych błędów umożliwiały koszykarzom z trójmiasta na zdobywanie łatwych punktów.
Po wyczerpującym meczu z Żalgirisem, trener Tomas Pacesas zdecydował się nie eksploatować za bardzo Davida Logana, który w pierwszym meczu fazy Top 16 Euroligii zdobył aż 20 punktów. Zawodnik z numerem 12, pojawił się dopiero w połowie drugiej kwarty, gdy po chwilowym rozprężeniu jego kolegów z drużyny, klub ze stolicy Wielkopolski zredukował stratę. Dzięki skróceniu czasu gry Amerykanina z polskim paszportem, na parkiecie dłużej mogli przebywać rodacy - Przemysław Zamojski , Mateusz Kostrzewski i Łukasz Seweryn, jednakże ci nie spisali się najlepiej. - Takie mecze są szansą dla naszych rezerwowych i dla całej naszej ławki. Kostrzewski, Seweryn i Zamojski dostali dzisiaj szansę, ale jej nie wykorzystali - skomentował trener gospodarzy.
Zawodnicy PBG Basketu Poznań natknęli się na problemy już z wyprowadzaniem piłki. Agresywne krycie Lorinzy Harringtona i Kostrzewskiego powodowało wiele strat w zespole Dejana Mijatovicia, które gospodarzy wykorzystywali bezlitośnie. Gra Mistrzów Polski zaczęła się psuć w połowie drugiej ćwiartki. Pojawiło się wtedy wiele prostych błędów w ataku, w skutek których trójmiejscy koszykarze tracili piłkę nawet przed oddaniem rzutu. Indywidualne akcje Logana zdołały nadrobić siedmiopunktową stratę Asseco i ostatecznie gracze z Poznania szli do szatni z tylko jednopunktowym prowadzeniem.
Fatalna skuteczność rzutów za trzy punkty gdynian (12 procent), zaczęła poprawiać się w drugiej połowie spotkania. Euroligowa piątka szybko wyprowadziła Prokom na bezpieczne prowadzenie. Zdecydowane wejścia pod kosz i agresywna obrona pod obręczami Radko Vardy oraz szybkie kontrataki Daniela Ewinga nie miały odpowiedzi w zespole PBG Basketu. Głównie Zbigniew Białek wyróżniał się na tle swoich kolegów, skutecznie wykonując szybkie kontrataki oraz Adam Waczyński zdobywając najwięcej punktów dla swojej drużyny.
Czwarta kwarta uwidoczniła wiele błędów w obu klubach. Goście zaczęli nadrabiać powoli straty. Gdynianie jednak nie mylili się w ataku i toczyła się gra "kosz za kosz". Na minutę przed końcem spotkania pojawił się cień szansy dla poznaniaków, jednakże jak się ostatecznie okazało - jedynie na papierze. Mecz zakończył równo z syreną, efektownym wsadem, Zamojski.
Zespół z Gdyni podszedł do tego pojedynku nieskoncentrowany. Basketowi Poznań udało się sprowokować Mistrzów Polski, by ci wykorzystywali maksimum swoim umiejętności. Duże zaskoczenie sprawił fakt, iż zwycięstwo Asseco zostało wywalczone z wielkim trudem. Gra koszykarzy w niedzielnym spotkaniu, niewiele przypominała tą z czwartku przeciwko Żalgirisowi. - Niektóre pozycje - walka na zbiórkach, asysty, mnie cieszą ale już nie przypominam sobie, kiedy ostatnio mieliśmy dwadzieścia dwie straty. To jest oczywiście sygnał, że brakowało koncentracji. Nie trafiliśmy 13 osobistych, tak że myślę iż musimy się zmobilizować, gdyż każdy przyjeżdża i chce udowodnić, że jest bardzo dobrze przygotowanym taktycznie. Jest to pewna nauczka, że trzeba grać na sto procent w każdym meczu, choć jest to trudne, ale będziemy się starać - podsumował spotkania trener Tomas Pacesas.
Asseco Prokom Gdynia - PBG Basket Poznań 87:79 (19:13, 21:28, 23:12, 24:26)
Asseco: Varda 19, Burrell 17, Logan 15, Szczotka 14, Ewing 7, Hrycaniuk 6, Zamojski 5, Woods 2, Kostrzewski 2, Seweryn 0, Jagla 0, Harrington 0.
PBG Basket: Waczyński 19, Białek 16, Cirić 13, Szawarski 10, Tomaszek 8, Misanovic 6, Douvnjak 4, Ocokolić 3, Radke 0.