Wejście smoka Szubargi - relacja z meczu Anwil Włocławek - AZS Koszalin

Anwil Włocławek ostatecznie pokonał AZS Koszalin 77:76 w 18. kolejce PLK, choć ekipa gości była bardzo sprawienia sensacji i wywiezienia z Kujaw dwóch punktów. Ostatecznie o szesnastym zwycięstwie Anwilu przesądził Krzysztof Szubarga, który oddał decydujący rzut na 10 sekund przed końcową syreną. Na placu gry Polak przebywał wówczas tylko dlatego, że problemy z przewinieniami mieli inni gracze, bowiem w pierwszej kwarcie doznał urazy pleców.

Jeśli wygrać, to tylko po walce - taką regułę przed meczem z Anwilem Włocławek prawdopodobnie przyjął trener AZS Koszalin, Mariusz Karol, bowiem jego podopieczni bardzo energicznie i agresywnie rozpoczęli pierwsze minuty. Koszalinianie postawili na chaotyczne, szybkie i rwane akcje, w których świetnie odnajdywał się zwłaszcza Dante Swanson. Amerykanin albo dogrywał piłki do swoich kolegów, albo sam zdobywał punkty - 9 w pierwszej kwarcie. I właśnie dlatego w pewnym momencie goście objęli prowadzenie 12:9. - Zaczęliśmy mecz zupełnie nieskoncentrowani. Wiedzieliśmy co prawda, że AZS wygrał sześć z ostatnich siedmiu meczów, ale oni zaskoczyli nas swoją postawą - mówił po meczu Nikola Jovanović.

Włocławianie grali nieskładnie i mieli spore problemy z kreowaniem dogodnych pozycji. Na parkiecie pojawił się więc Dru Joyce, który przyśpieszył grę włocławian, a także zaczął współpracować ze środkowym Alexem Dunnem. Center Anwilu zdobył w ten sposób sześć oczek, lecz na uwagę zasługuje fakt, iż potrzebował ledwie trzynastu minut by zebrać aż 10 piłek! Gospodarze objęli więc prowadzenie 22:19, lecz nie nacieszyli się nim długo. Pięć punktów z rzędu zdobył nowo pozyskany Mirko Kovać, spod kosza trafiał Vladimir Tica (11 oczek w kwarcie) i zrobiło się 32:26 dla gości. - W pierwszej połowie graliśmy naprawdę dobrze. Wszystko funkcjonowało i w ataku, i w obronie - tłumaczył Swanson, nadal pozostający liderem swojej drużyny.

Po przerwie jednak Anwil zaczął grać tak, jak powinien od początku. - Zanim zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak z jednym z zawodników Anwilu, to spowodowało szansę dla innego gracza, który chciał się wykazać i właściwie nie czuł presji - kogo tymi słowami charakteryzował na konferencji prasowej trener Karol? Dru Joyce’a, który nieoczekiwanie rozpoczął trzecią kwartę nie na ławce rezerwowych, ale na parkiecie. Okazało się bowiem, że urazu pleców nabawił się Szubarga.

Amerykanin wykorzystał swoją szansę i do spółki z Jovanoviciem w pierwszej fazie tej odsłony zdobył 12 z 17 punktów zespołu, a Anwil wyszedł na pierwsze od kilkunastu minut prowadzenie 53:50. I choć koszalinianie nie zamierzali składać broni, w tej części meczu nie byli w stanie nawiązać walki z rywalem. - Zupełnie przespaliśmy pięć minut trzeciej kwarty - kontynuował wątek szkoleniowiec gości. - Coś się w nas zacięło, a przeciwnik wykorzystał to bezlitośnie i ponownie zaczął przeważać - wtórował mu jego podopieczny, Dante Swanson.

Wydawało się jednak, że Akademikom może tego wieczora dopisać szczęście, gdyż na początku ostatniej kwarty piąte przewinienie popełnił dobrze grający Joyce, to jeszcze niesportowo sfaulował Kamil Chanas, który za niego wszedł. Nominalny rzucający obrońca zupełnie nie radził sobie z rolą rozgrywania, nie miał także wsparcia w Andrzeju Plucie, a ich straty goście szybko zamienili na łatwe punkty i na wynik ponownie oscylowało wokół remisu.

Wówczas, pomimo bólu pleców, na parkiet zdecydował się wyjść ponownie Szubarga i jak się okazało, było to wejście smoka. Przy trzypunktowym prowadzeniu AZS (68:71), polski rozgrywający przymierzył trójkę, a kilka minut później oddał najważniejszy rzut meczu. Tuż przed tym jednak debiutujący w zespole z Pomorza Kovać trafił jeden rzut wolny i na 30 sekund przed końcem, przyjezdni wygrywali 76:75. Szubarga długo kozłował na środku boiska aż wreszcie szybkim zwodem minął pilnującego go Georga Reese’a i zdobył dwa punkty spod kosza. Sklecona spontanicznie ostatnia akcja koszalinian okazała się nieskuteczna. Anwil wygrał po raz dziewiąty w swojej hali, a po raz szesnasty w tym sezonie w ogóle.

- Co mnie cieszy - jedna rzecz: Krzysztof zacisnął zęby w czwartej kwarcie, gdy mieliśmy problemy z wyprowadzeniem piłki i powiedział, że chce grać. Ostatecznie przesądził o naszym zwycięstwie, ale nie wiem czy to nie odbije się jakoś na jego zdrowiu - jednocześnie chwalił i martwił się o zdrowie swojego playmakera trener Griszczuk. - Szubi pokazał wielki charakter. Bolące plecy to przecież poważna sprawa, a mimo to wyszedł na parkiet i zapewnił nam zwycięstwo - dodawał Jovanović, który był z kolei cichym bohaterem starcia. Serb zdobył 16 punktów, zebrał osiem piłek, wymusił siedem fauli, sześciokrotnie asystował i dwukrotnie blokował rywali, co złożyło się na 25 punktów w rankingu evaluation.

Anwil Włocławek - AZS Koszalin 77:76 (17:17, 19:25, 30:18, 11:16)

Anwil: Nikola Jovanović 16 (2x3), Alex Dunn 15 (14 zb.), Andrzej Pluta 11 (1x3), Bartłomiej Wołoszyn 9 (2x3), Dru Joyce 8 (2x3), Krzysztof Szubarga 8 (1x3), Rashard Sullivan 5, Mujo Tuljković 3 (1x3), Kamil Chanas 2

AZS: Dante Swanson 19, Vladimir Tica 16, Mirko Kovać 12 (1x3), George Reese 10 (9 zb.), Grzegorz Arabas 6, Michael Kuebler 5, Adam Metelski 3, Igor Milicić 3, Grzegorz Surmacz 2

Komentarze (0)