Widmo spadku coraz bardziej zagląda w oczy koszykarzom Sportino. Ich sytuacja, która od samego początku tego sezonu jest nie najlepsza, jeszcze bardziej skomplikowała się na przestrzeni ostatnich kilku dni. Dwa razy - z PGE Turowem i Zniczem Jarosław zwyciężyła bowiem Polonia 2011. Beniaminek PLK przed tygodniem miał w lidze taki sam bilans jak inowrocławianie, a teraz, jest lepszy o dwa punkty. Jeśli w najbliższym czasie gra zespołu z Kujaw się nie zmieni, później na odrabianie strat może być za późno. - Nie jest nam łatwo. Musimy zakasać rękawy i ostro się wziąć do pracy - mówił po przegranej jego ekipy w Zgorzelcu center inowrocławian Tomasz Kęsicki.
Wszystko jednak wskazuje na to, że najcięższy mecz jeszcze przed Sportino. Ostatnia drużyna rozgrywek zagra w najbliższej kolejce z sześciokrotnym z rzędu mistrzem Polski i uczestnikiem TOP 16 obecnej edycji Euroligi - Asseco Prokomem Gdynia. - To klasowa ekipa. Co do tego nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości. Dobrze ułożona pod względem sportowym i organizacyjnym - stwierdza dla SportoweFakty.pl Paweł Storożyński. Skrzydłowy latem ubiegłego roku został sprowadzony przez ten klub z Francji, gdzie ukształtował się koszykarsko, grał też w Stanach Zjednoczonych i we Włoszech. Po przyjeździe nie przebił się do pierwszego składu gdynian i występował w rezerwach na zapleczu PLK. - Do Inowrocławia ściągnął mnie trener Kowalczyk. Drużynę jednak szybko objął nowy szkoleniowiec i teraz to z nim walczymy o utrzymanie ekstraklasowego bytu - dodaje.
- Z tym trenerem ćwiczymy zaledwie trzy tygodnie, a na dodatek cały czas nękają nas kontuzje i choroby - mówi Kęsicki. A te, rzeczywiście, nie oszczędzają drużyny. Lista graczy, którzy ze względu na różne absencje nie zawsze podczas treningów są do dyspozycji Aleksandra Krutikowa, wydłuża się praktycznie z każdym dniem. - Nie ukrywam, taka sytuacja komplikuje mi system pracy - przyznaje dla portalu SportoweFakty.pl Krutikow. W potyczce z PGE Turowem nie mogło zagrać jego trzech podstawowych zawodników. Grypa dopadła Vitalijusa Staneviciusa, a na urazy uskarżają się Mindaugas Budzinauskas(pachwina) i Przemysław Łuszczewski(udo). Polak z powodu kontuzji pauzował już po raz trzeci z rzędu. - To fakt, w obecnych rozgrywkach nie oszczędzają nas kłopoty - przyznaje dla naszego serwisu Artur Kisielewicz, rzecznik Sportino. - Z naszego punktu widzenia sytuacja w tabeli nie wygląda dobrze, ale miejmy nadzieję, że problemy, z jakimi musieliśmy się do tej pory borykać, to już przeszłość - kończy.