Nadzieja umiera ostatnia - zapowiedź meczu Unicaja Malaga - Asseco Prokom Gdynia

Po wielkim zwycięstwie nad Żalgirisem Kowno, graczom Tomasa Pacesasa przyjdzie zmierzyć się z Unicają Malaga. Dla mistrzów Polski będzie to niezwykle trudna wyprawa. Drużyna z Andaluzji jest bowiem niezwykle niebezpieczna. W pierwszej rundzie przekonali się o tym koszykarze Olympiakosu Pireus, którzy wracali do domu na tarczy. Czy podobny los czeka Asseco Prokom Gdynia?

- Wszystko - nasza dyspozycja dnia, walka o zbiórki jest ważna na tym poziomie Euroligi. Jeśli będziemy mieli mniej niż 10 strat, jesteśmy w stanie pokonać Unicaję. W przeciwnym razem będzie to znacznie trudniejsze. To jest Top16 i chcemy dać z siebie 100 procent możliwości na parkiecie - mówi przed starciem z hiszpańskim zespołem szkoleniowiec gdyńskiej drużyny, Tomas Pacesas.

Unicaja Malaga to już uznana marka nie tylko na Półwyspie Iberyjskim, ale również w Europie. Wszak drużyna z Andaluzji jeszcze pod wodzą Sergio Scariolo (w 2007 roku) zaskoczyła wszystkich awansując aż do Final Four Euroligi. Unicaja przegrała jednak w meczu półfinałowym z CSKA Moskwa, ale postawiła rywalowi twarde warunki. Później już nie udało się chociażby powtórzyć tego wyczynu. W minionym roku już pod egidą Aito Garcii Renesesa zespół z Malagi odpadł w Top16. Jak widać andaluzyjczycy nie są największymi tuzami, ale jest to rywal, którego stać na wiele.

Asseco Prokom Gdynia nie odniósł wielkiego sukcesu na arenie międzynarodowej. Dotychczas największym osiągnięciem był awans do Top16. Podopiecznym Pacesasa ten wyczyn udał się dwa razy z rzędu, czego nie byliśmy świadkami za kadencji Eugeniusza Kijewskiego. Póki co Elite Eight Euroligi przekraczało możliwości mistrzów Polski.

W składzie Unicaji znajduje się dwóch wybitnych zawodników. Georgios Printezis znakomicie wywiązuje się z roli skrzydłowego. Mierzący 202 cm wzrostu gracz jest niesamowicie skuteczny, trudny do zatrzymania. W obecnej edycji Euroligi gromadzi na swoje konto 13,7 punktu. Pomimo zaledwie 23 lat na karku świetnie radzi sobie w walce pod tablicami Joel Freeland. Brytyjczyk nie jest co prawda wielką gwiazdą, ale rzadko kiedy zawodzi. Jedynie w starciu z Entente Orleanais można mówić o wielkiej klapie w jego wykonaniu, bowiem spudłował wszystkie 8 rzutów z gry. Po odejściu Tauqana Deana włodarze ekipy z Malagi szukali godnego następcy. Wybór padł na Juana Dixona, który pokazał, że może być niezwykle silnym ogniwem Unicaji. Przed tygodniem, w starciu z CSKA Moskwa zdobył 17 punktów. Aklimatyzacja w przypadku Amerykanina przebiegła więc ekspresowo.

Reneses ma jednak szeroką talię. Nie są to co prawda karty najwyższych lotów, ale jednak bardzo istotne. Jiri Welsch już od czterech sezonów broni barw andaluzyjskiego teamu i nie od dziś wiadomo, że to typowy rzemieślnik. Czeski defensor nie jest co prawda znakomitym strzelcem, ale od czasu do czasu potrafi zgromadzić sporą ilość oczek, a także powalczyć, ograniczyć poczynania rywali. Omar Cook, który postanowił zostać w Maladze, jest typem koszykarza bardzo chimerycznego - często miewa problemy ze skutecznością. Jest jednak niezawodny jeśli chodzi o dogrywanie piłek partnerom. Nie można też zapomnieć Robercie Archibaldzie. Szkot jest niczym bomba - wybucha w najmniej spodziewanym momencie. Po serii kilku przeciętnych meczów, ostatnie dwa pojedynki w jego wykonaniu były wręcz koncertowe. O sporych umiejętnościach Archibalda przekonali się gracze CSKA Moskwa, którzy pozwolili mu na rzucenie aż 16 punktów.

- O Asseco Prokomie chcę powiedzieć, że to zespół, który wygrywa, szczególnie w polskiej lidze. Drużyny, które zwyciężają mają pozytywne morale, a my musimy to pokonać - stwierdził trener gospodarzy. Układ sił w ekipie mistrzów Polski jest bardzo prosty. Pierwsze skrzypce odgrywają David Logan i Qyntel Woods. Ten pierwszy bywa jednak bardzo nieprzewidywalny i choć jego dorobek niemalże zawsze jest spory, to jednak skuteczność rzutów często pozostawia wiele do życzenia. Ten drugi natomiast w ostatnim czasie stracił impet. Niespełna 29-letni zawodnik nie powala już na kolana, tak jak to robił wcześniej. Dotychczas Woods charakteryzował się wielką intensywnością gry, szybkością i skutecznością. W meczu z Żalgirisem grał bardzo krótko, bo niespełna 15 minut i zdobył 6 oczek, co było jego drugim najgorszym wynikiem w obecnej edycji Euroligi.

Nieco w cieniu tego tandemu znajdują się Daniel Ewing i Ronnie Burrell. 26-letni obrońca to wciąż jeździec bez głowy, ale choć takie wyrażenie ma zabarwienie negatywne, to jednak nieprzewidywalność i indywidualność ma również pozytywne aspekty. Wszak Ewing to trzeci strzelec gdyńskiego teamu, a to świadczy, że w ofensywie jest przydatny. Wydaje się, że niedoceniany w ekipie mistrzów Polski jest amerykański skrzydłowy. Burrell zawsze walczy, zarówno w obronie jak i ataku. Zawodnik ten zbiera, zdobywa punkty i choć zdarza mu się zawieść, nie można mu odmówić ambicji. Póki co w europejskich pucharach nie błysnął Ratko Varda. Bośniak świetnie zagrał w pojedynku ligowym i kto wie czy nie jest to oznaka jego lepszej dyspozycji. Przed tygodniem po raz pierwszy w tym sezonie w Eurolidze wystąpił Przemysław Zamojski. Polak był nieomylny - trafił wszystkie cztery rzuty z gry, kończąc zawody z dorobkiem 12 punktów.

Unicaja jest więc solidnym kolektywem, ale w składzie drużyny jest kilku zawodników, którzy potrafią wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Mistrzowie Polski to mimo wszystko zlepek indywidualności, wzbogacony o skromną ilość zagrań kombinacyjnych.

Przed Asseco Prokomem jedno z najtrudniejszych zadań. Wszak Unicaja to bardzo silny przeciwnik. Co więcej gracze Tomasa Pacesasa nie najlepiej czują się na obcym terenie. W obecnych rozgrywkach udało im się ograć na wyjeździe jedynie EWE Baskets Oldenburg i to po wyrównanej końcówce. - Mamy szansę wygrać, ale to od nas zależy jak się zaprezentujemy - uważa litewski dowódca klubu z Trójmiasta. Koszykarze Renesesa z całą pewnością zrobią wszystko, by po przegranej w stolicy Rosji, zainkasować dwa oczka. - Musimy pokazać, że możemy grać jako zespół - lepiej niż to pokazaliśmy dotychczas, a teraz jest odpowiedni czas by to rozpocząć. Oczywiście budowanie pewności siebie nie uda się w jeden dzień, ale można to odbudować wygrywając mecze, jeden po drugim, pomimo porażek. Nasze morale zostały storpedowane przez wiele przeszkód i mamy nadzieję, że przeszkody te staną się coraz mniejsze, dzięki czemu będziemy mogli stworzyć coraz lepszy kolektyw - powiedział Reneses.

Spotkanie odbędzie się w środę 3 lutego o godz. 20:45. Transmisję ze spotkania przeprowadzi Canal+ Sport.

Komentarze (0)