Mistrz pokonany - relacja z spotkania Asseco Prokom Gdynia - CSKA Moskwa

Wielkie emocje towarzyszyły środowemu spotkaniu w ramach fazy Top16 Euroligii, w którym Asseco Prokom zmierzył się z CSKA Moskwa, lecz tym razem w Gdyni. Sporo zwrotów akcji, dużo nerwów i świetne widowisko - tak w skrócie można określić pojedynek, w którym trójmiejski klub, podobnie jak dwa miesiące temu, pokonał europejską potęgę. Tym razem to Rosjanie polegli w Polsce 81:88.

Napięcie i rangę spotkania było już czuć od pierwszych sekund. Nikt się nie oszczędzał i każdy dawał z siebie co mógł. Był to pokaz wysokiej klasy koszykówki. Żaden z zawodników nie zawiódł, a z bardzo dobrej strony pokazał się Jan Jagla, który był niekwestionowaną gwiazdą meczu. Nie mylił się w najważniejszych momentach, trafiając cztery "trójki" i notując łącznie osiemnaście punktów (trzeci wynik w drużynie - lepsi byli tylko Logan i Woods).

Mecz rozpoczął się od koncertu rzutów zza linii 6,25 metra, w którym przodowali goście. Spowodowało to początkowo małe problemy gospodarzom, lecz trwało to tylko pół kwarty. Potem przyjezdni przestali być już nieomylni i stali się osiągalni poziomem. Wtedy też gdynianie wzięli się za odrabianie strat i różnica stopniowo się zacierała. Wiele emocji wzbudziła efektowna akcja typu alley-oop, wykonana przez Qyntela Woodsa, po bezbłędnym podaniu Davida Logana. Na szczególną uwagę zasługuje również początkowo świetna obrona strefowa, z którą koszykarze CSKA mieli duży problem. Pod obręczami świetnie spisywał się Ratko Varda, który umożliwiał zdobywanie tak ważnych punktów spod kosza. Po fenomenalnej skuteczności rzutów z dystansu Rosjan, kwarta zakończyła się wynikiem 25:20 na korzyść przyjezdnych.

Druga kwarta była nieco bardziej chaotyczna, co najwidoczniej sprzyjało zawodnikom Prokomu. Zdołali oni nadrobić straty po celnym rzucie trójkowym Jagli, który w następnej akcji dołożył jeszcze kolejne dwa oczka, a chwilę później po punktach Adama Hrycaniuka, Asseco wysunęło się na minimalne prowadzenie 34:33. Od tej pory, do gry koszykarzy z Moskwy, zaczęło wdzierać się zdenerwowanie. Agresywna i twarda obrona mistrzów Rosji, nie przeszkadzała jednak Woods'owi na finezyjne zdobywanie punktów. Trener Jewgienij Paszutin nie przewidział również dobrej gry Jagli, który podczas gdy przeciwnicy zajmowali się pokrywaniem graczy Prokomu, z pustych pozycji oddawał celne rzuty trójkowe. Świetna gra gdynian jednakże nie wystarczała i wynik wciąż oscylował w granicach remisu. Ostatnie minuty należały już jednak do Przemysława Zamojskiego, który świetnie spisał się w szybkim kontrataku, przeciwko dwóm obrońcom, a następnie dołożył do tego jeszcze jeden rzut osobisty. Na tablicy widniał wynik 48:43 dla gospodarzy.

Trzecią ćwiartkę Rosjanie rozpoczęli od nadrabiania strat i już po chwili po "trójce" Ramunasa Siskauskasa, klub z Moskwy objął prowadzenie 51:50. Trwała wymiana rzutowa między Litwinem, a Loganem, zakończona "dwójką" Amerykanina. Kilka nerwowych sytuacji na parkiecie wytrąciło nieco koszykarzy Prokom z równowagi. Na prawidłowy tor, swój zespół skierował dopiero Woods, lecz jego koledzy słabo radzili sobie na zbiórkach i ostatecznie gdynianie polegli w tej kwarcie 16:26.

Wyrównany stan meczu sprawiał, że emocje na Hali Widowiskowo-Sportowej "Gdynia" sięgały zenitu. Do odrabiania zaległości ponownie zabrali się Amerykanie z trójmiejskiego klubu i po rzutach osobistych Woodsa, na tablicy wyników widniał remis. Kilka mądrych akcji i w trzeciej minucie, przy prowadzeniu 76:71, polski zespół uchował się z tylko jednym faulem drużynowym, gdy przyjezdni mięli ich już pięć. Najbliższe gwizdki były jednak na niekorzyść Prokomu, który zaliczył cztery przewinienia z rzędu. Nie powstrzymywało to jednak koszykarzy obu drużyn przed twardą i agresywną obroną. W tym elemencie, na szczególną pochwałę zasługuje Adam Hrycaniuk, który dzielnie walczył o każdą piłkę, wyrywając ją niemalże zawodnikom z rąk. Po chwili za linią 6,25 metra ponownie ustawił się Jagla, który bezbłędnie trafiając dwie trójki w najważniejszym momencie spotkania, praktycznie przeważył jego losy. Nerwowa końcówka nie miała już większego wpływu na wynik pojedynku. Po faulu Vardy, rzuty osobiste wykonał Trajan Langdon i było to ostatnie punkty zdobyte dla jego zespołu. Mecz zakończył David Logan wejściem pod kosz równo z syreną końcową ustanawiając wynik 88:81.

Wygrana z CSKA Moskwa stawia klub z Gdyni na najlepszej drodze do awansu do fazy Elite8. Niespodzianki się zdarzają, lecz szansa jaka została powierzona Prokomowi, z pewnością nie zostanie zaprzepaszczona i kibice mogą spodziewać się kontynuacji zmagań euroligowych w Gdyni.

- Na razie są przed nami jeszcze dwa spotkania i nie sięgamy myślami do kolejnego etapu. Skupiamy się na razie by wygrać te najbliższe pojedynki - podsumował Przemysław Zamojski.

Asseco Prokom Gdynia - CSKA Moskwa 88:81 (20:25, 28:18, 16:26, 24:12)

Asseco Prokom: Logan 22, Woods 19, Jagla 18, Varda 15, Ewing 5, Hrycaniuk 4, Zamojski 3, Burrell 2, Szczotka 0, Harrington 0.

CSKA: Langdon 20, Siskauskas 19, Kaun 13, Chriapa 13, Holden 9, Planinic 5, Mensah-Bonsu 2, Ponkraszow 0, Woroncewicz 0, Sokołow 0.

Źródło artykułu: