Koszykarze ze Stalowej Woli do Koszalina pojechali pełni nadziei. - Nie jedziemy tam na wycieczkę. Chcemy sprawić niespodziankę i wygrać z AZS-em - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl obrońca Stali Marcin Malczyk. Gospodarze z kolei są ostatnio na fali i po zdobyciu Pucharu Polski przystąpili do potyczki ze Stalówką bardzo zmotywowani. Od początku widać było, że AZS będzie dyktował warunki. Stalowcy grali zrywami, co było wodą na młyn dla świetnie dysponowanych podopiecznych Mariusza Karola. W połowie pierwszej odsłony spotkania odskoczyli oni na kilka oczek. Pogoń Stalówki pozwoliła gościom na dojście rywala na dwa oczka. Ostatnie trzy minuty kwarty to kolejny przestój zielono-czarnych. W 180 sekund AZS zdobył aż 13 oczek i prowadził równicą piętnastu punktów. Ekipa z hutniczego miasta bardzo fatalnie prezentowała się w defensywie, gdyż pozwoliła gospodarzom na rzucenie aż 36 oczek w ciągu zaledwie 10 minut.
Wydawało się, że po słabej pierwszej kwarcie zielono-czarni w kolejnej części zagrają o niebo lepiej. Początkowo wszystko wyglądało dobrze, Stal odrobiła kilka oczek, ale potem raziła nieskutecznością. Gospodarze także popełniali sporo błędów, jednak częściej trafiali do kosza Stalowców. Zawodnicy AZS-u wiele razy faulowali, czego efektem była duża ilość rzutów wolnych dla gości. Zawodnicy z Podkarpacia, jak to bywa bardzo często w tym sezonie, nie wykonywali ich należycie. Ekipa z hutniczego miasta obudziła się dopiero na pięć minut przed przerwą. Świetna gra w obronie pozwoliła w ciągu 180 sekund odrobić aż dziewięć oczek. AZS w końcówce zdobył tylko cztery punkty, a w ciągu całej drugiej kwarty tylko czternaście przy 24 Stalówki. Zielono-czarni zaczęli w końcu grać swoją koszykówkę, która pozwoliła im wyprowadzić wynik spotkania do połowy na 50:45 dla zespołu z Koszalina. Akademicy nadal popełniali zbyt dużo przewinień, które dawały gościom kolejne rzuty osobiste. Do przerwy jednak Stal trafiła ich tylko 10 na 16 prób.
Po przerwie znacznie lepiej skoncentrowani wyszli gospodarze, którzy szybko powiększyli przewagę do dziewięciu punktów. To chyba ich jednak wybiło z rytmu, gdyż beniaminek z Podkarpacia zaczął zdobywać punkty w łatwy sposób. Świetnie zagrali Tomasz Andrzejewski i Michał Gabiński, którzy dzięki celnym rzutom doprowadzili do stanu 54:53. Potem jednak przez dłuższy czas trwała walka kosz za kosz. W 28. minucie po trójce Davida Godbolda Stalówka wyszła na prowadzenie. Potem na parkiecie kibice mogli oglądać festiwal trójek. Dobra gra podopiecznych Bogdana Pamuły pozwoliła mieć nadzieję na bardzo dobre ostatnie minuty niedzielnych zawodów, które miały zdecydować o losach całej potyczki.
Lepiej ostatnią część meczu rozpoczęli gospodarze, którzy pierwsze 120 sekund wygrali 7:2. Stalowcy nie potrafili powstrzymać przeciwnika w obronie. AZS z łatwością zdobywał punkty, które przybliżały Akademików do wygranej. Znakomicie rozgrywał Dante Swanson, który świetnie dogrywał partnerom z drużyny i w całym meczu zaliczył aż 11 asyst. Zdobywcy Pucharu Polski z minuty na minutę powiększali przewagę, która na pięć minut przed końcem wynosiła już 12 punktów. Wybornie spisywał się George Reese, który trafiał praktycznie z każdej pozycji. Kibice w Koszalinie z każdą upływającą sekundą mogli czuć radość ze zwycięstwa. Stal nie potrafiła znaleźć recepty na obronę Akademików. Zielono-czarni przez blisko osiem minut rzucili tylko 4 punkty, a AZS 15. Stało się więc jasne, że gracze z Pomorza zwyciężą i nadal będą znajdować się w czołówce tabeli z nadziejami na miejsce w pierwsze czwórce po sezonie zasadniczym. Wygrana Stalowcom uciekła w ostatniej kwarcie, w której to zdobyli zaledwie osiem punktów.
AZS Koszalin - Stal Stalowa Wola 88:74 (36:21, 14:24, 19:21, 19:8)
AZS Koszalin: George Reese 22 (1x3), Dante Swanson 14 (2x3), Michael Kuebler 13 (1x3), Igor Milicić 13 (3x3), Mirko Kovac 10 (2x3), Vladimir Tica 9, Adam Metelski 7, Grzegorz Arabas 0, Sebastian Balcerzak 0, Grzegorz Surmacz 0.
Stal Stalowa Wola: David Godbold 15 (1x3), Michał Wołoszyn 13 (2x3), Michał Gabiński 12, Tomasz Andrzejewski 9 (1x3), Rafał Partyka 8 (1x3), Marcin Malczyk 6 (1x3), Marek Miszczuk 6 (2x3), Maciej Klima 5, Paweł Pydych 0.