Wszyscy spodziewali się zażartego pojedynku, lecz porażki Asseco nikt nie zakładał. Ranga spotkania ukazała się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Licznie zebrani kibice, bardzo aktywnie dopingowali swoim idolom, przez co gospodarze mogli czuć się nieco przytłoczeni. Farmaceuci również bardzo zmobilizowani podeszli do sobotniego meczu i pokazywali od pierwszych minut, że jest to mecz wysokiej rangi oraz to, iż nie są zespołem który można lekceważyć.
Spotkanie było bardzo wyrównane do końca trzeciej kwarty, jednakże przez większość czasu zmuszeni byli gonić rywala. Powtórzył się zatem schemat z Kowna, gdzie Mistrzowie Polski polegli z rąk Żalgirisu. Koszykarze Prokomu mocno weszli w mecz i w ciągu pierwszych trzech minut zdobyli osiem punktów, nie pozwalając przy tym przyjezdnym na odrabianie strat. Gdynianie zdobywali punkty dzięki świetnej grze zespołowej, co również dowodzą statystyki - czterech zawodników rzuciło podobną liczbę punktów. Kilkupunktowy "run" przerwał dopiero Damian Kulig, trafiając za dwa punkty, będąc przy tym faulowanym. Po tej sytuacji, zapanowała stagnacja w zespole z Trójmiasta i goście objęli prowadzenie 9:8, lecz po chwili faulowany Daniel Ewing trafił jeden rzut osobisty, a ten niecelny został wykorzystany przez Ronniego Burrella, który po zbiórce wsadził piłkę do kosza. Proste błędy zaczął w połowie kwarty popełniać Qyntel Woods, co powodowało sporo strat w zespole gospodarzy, które zawodnicy Polpharmy wykorzystywali bezlitośnie. Była to również bardzo brutalna ćwiartka, która zaowocowała aż dwunastoma faulami.
Druga odsłona spotkania rozpoczęła koncertową grę Patricka Okafora, który łącznie zdobył w tym spotkaniu 37 punktów, z czego 15 z rzutów zza linii 6,25m! Nikt nie spodziewał się takiej skuteczności Nigeryjczyka, szczególnie gdy zauważy się, iż w całym sezonie rzucał on za trzy dwadzieścia dwa razy, z czego dziewięć właśnie w sobotę. Takiej predyspozycji tego zawodnika nie przewidywał nikt. Tym samym nie mogli się pochwalić gdynianie, którzy znaleźli się w opałach, gdyż mieli problem z celnością rzutów. Grę napędzał Woods heroicznymi wbiegnięciami pod kosz, lecz nie zmieniało to faktu, iż Prokom do tamtej pory nie trafił ani jednej "trójki". Pierwsza prawie by została zanotowana na koncie Przemysława Zamojskiego, lecz ten oddał swój rzut już po syrenie kończącej kwartę, więc punkty nie zostały zaliczone.
Po przerwie gdynianie zdawali się być wypoczęci i zmobilizowani. Pierwsze punkty zdobył Adam Hrycaniuk lecz to niewiele dało. Chwilę później trafiać znowu zaczął Okafor, a po punktach Tony'ego Weedena było już 47:39. Wtedy też trener Tomas Pacesas wziął czas. Ta przerwa bardzo korzystnie wpłynęła na gospodarzy. Pierwszą trójkę trafił Ewing, po czym wziął ciężar gry na swoje barki. Chwilę później po punktach Davida Logana trafił rzuty osobiste, a punkty Hrycaniuka sprawiły iż Prokom wysunął się na minimalne prowadzenie 48:47, które było już tylko zwiększane do końca kwarty.
Mimo celnego rzutu zza linii 6,25 metra Logana, górę w decydującej odsłonie spotkania wzięli goście. Agresywna obrona na całym boisku oraz podwajanie Woodsa i Logana okazały się strzałem w dziesiątkę. Farmaceuci zaczęli nadrabiać straty, przy równoczesnym zatrzymywaniu gospodarzy i na dwie i pół minuty przed końcem spotkania po trójce Urosa Mirkovicia, klub ze Starogardu Gdańskiego wysunął się na prowadzenie 71:70. Od tego momentu gra gospodarzy była bezowocna. Cień szansy pojawił się, gdy pod koszem rzucał Burrell, lecz silna obrona przyjezdnych nie pozwoliła mu zdobyć punktów, co ostatecznie przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść gości. W najważniejszych momentach Mistrzowie Polski nie trafiali, co przyczyniło się do porażki z Polpharmą 73:82. Sobotnia przegrana, była pierwszą którą Prokom poniósł w swojej hali w ramach PLK.
- Świetna dyspozycja Patricka Okafora, była nie do obejścia. Zabrakło nam sił w ostatnich minutach. Wysoka porażka w czwartej kwarcie o wszystkim świadczy. Nie wchodziły nam rzuty za trzy punkty, ale to wiadomo - raz się udaje a raz nie, a jak nie wychodzi to trzeba szukać innych pozycji i sposobów. Trochę zabrakło punktów pod koszem, zwłaszcza że mięliśmy dość dobrą skuteczność - powiedział po meczu trener gospodarzy.
Asseco Prokom Gdynia - Polpharma Starogard Gdański 73:82 (20:23, 15:18, 22:13, 16:28)
Asseco Prokom: Woods 18, Ewing 15, Burrell 14, Logan 14, Hrycaniuk 8, Varda 4, Harrington 0, Jagla 0, Łapeta 0, Zamojski 0.
Polpharma: Okafor 37, Kulig 13, Majewski 7, Mirković 7, Weeden 7, Angley 5, Ochońko 4, Wiśniewski 2, Dąbrowski 0, Michałek 0.