Już po dziesięciu minutach meczu fani Realu Madryt przecierali oczy ze zdumienia, bowiem ich ulubieńcy przegrywali w starciu z odwiecznym rywalem Regalem FC Barcelona najpierw 7:19, następnie 14:25, a po kolejnych kilku minutach drugiej kwarty - 23:46. Duża w tym zasługa Juana Carlosa Navarro, który był za szybki dla obrońców Królewskich i ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 24 oczek, lwią część rzucając właśnie w pierwszej połowie.
Gospodarze starali się jeszcze zmienić oblicze gry po zmianie stron, skutecznie zaczął grać center Ante Tomić (23 punkty na skuteczności 11/13 za dwa), lecz na dobrze zorganizowaną drużynę gości było to tego wieczora za mało. Świetnie tempo meczu kontrolował Jaka Laković, a bardzo ważne punkty zdobywał Pete Mickeal (13 oraz pięć zbiórek). - Dzisiaj zagraliśmy naprawdę dobry mecz, wykonaliśmy kawał świetnej roboty, ale to starcie to jeszcze nie koniec. Rywalizacja trwa - stwierdził Xavier Pascual, trener zespołu katalońskiego.
Real Madryt - Regal FC Barcelona 73:84 (14:25, 17:21, 19:15, 23:23)
(Tomić 23, Hansen 11 (1x3), Llull 11, Prigioni 10 (2x3) - Navarro 24 (4x3), Laković 13 (3x3), Mickeal 13)
Stan rywalizacji: 2-1 dla Barcelony
- Jestem niezmiernie szczęśliwy ponieważ wygraliśmy naprawdę bardzo ważne spotkanie, a co ważniejsze - osiągnęliśmy to dzięki bardzo dobrej obronie. Rywal rzucił co prawda 73 punkty, ale sporą część już w momencie, gdy losy pojedynku były rozstrzygnięte - cieszył się po meczu z Maccabi Tel Awiw trener Partizana Belgrad, Dusko Vujosević. Jego przeciwnik na ławce izraelskiego klubu, Pini Gershon, stwierdził natomiast - Mimo przegranej jestem optymistą i myślę, że w czwartek powalczymy o zwycięstwo. Różnica pomiędzy dwoma zespołami jest naprawdę niewielka.
Partizan wygrał wtorkowe starcie z dwóch powodów. Po pierwsze - hala Pionir wypełniła się ponad dwudziestoma tysiącami fanatycznych i bardzo głośnych kibiców, o których trener Gershon powiedział, że to oni zrobili tę ośmiopunktową przewagę na korzyść gospodarzy, a po drugie - Serbowie już w pierwszej połowie wypracowali sobie różnicę trzynastu oczek dzięki fantastycznej postawie Bo McCalebba (18 oczek) oraz Aleksa Maricia (16). Zaliczka ta okazała się wystarczająca do osiągnięcia zamierzonego celu. Final Four jest na wyciągnięcie ręki.
Partizan Belgrad - Maccabi Tel Awiw 81:73 (26:17, 21:17, 17:16, 17:23)
(McCalebb 18 (2x3), Marić 16, Vesely 14 - Anderson 13 (2x3), Eidson 11 (1x3, 5 as.), Fischer 11, Perkins 10)
Stan rywalizacji: 2-1 dla Partizana
Caja Laboral Baskonia zachowała szansę na grę w Final Four Euroligi, po tym jak w trzecim meczu ćwierćfinału pokonała u siebie CSKA Moskwę. Bohaterami starcia było dwóch koszykarzy w hiszpańskiej ekipie: Tiago Splitter i Walter Herrmann. Brazylijczyk kapitalnie rozpoczął spotkanie i już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie osiem oczek (ogółem 15 i siedem zbiórek), podczas gdy Argentyńczyk trafiał w przełomowym momencie spotkania. Po trzech kwartach było bowiem 42:41 dla Caji, lecz seria punktów Herrmanna pozwoliła gospodarzom wyjść na prowadzenie 51:41, którego nie oddali już do ostatniej syreny.
- Przed meczem byliśmy świadomi błędów, które popełniliśmy w Moskwie i wiedzieliśmy, że nie możemy ich powielić u siebie. Na szczęście udało się je wyeliminować i stąd nasze zwycięstwo - powiedział Herrmann po meczu, a opiekun Caji, trener Dusko Ivanović dodał - Wszyscy wkoło gratulują mi wygranej, a ja tymczasem nie wiem o co chodzi. Owszem, pokonaliśmy CSKA, ale jeśli chcemy być w pełni szczęśliwi, musimy wygrać jeszcze dwa kolejne mecze, w tym jeden w stolicy Rosji. Będzie ciężko, ale walczymy.
Caja Laboral Baskonia - CSKA Moskwa 66:53 (16:12, 15:12, 11:17, 24:12)
(Splitter 15, San Emeterio 14 (1x3), Herrmann 10 (2x3), Teletović 10 (1x3) - Khryapa 9 (2x3))
Stan rywalizacji: 2-1 dla CSKA
O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Grecji piszemy szerzej w osobnej relacji.
Asseco Prokom Gdynia - Olympiacos Pireus 81:78 (22:18, 23:15, 19:24, 17:21)
(Ewing 18 (4x3), Woods 18 (3x3), Logan 15 (1x3), Jagla 10 (2x3, 9 zb.) - Childress 20 (1x3), Vujcić 13, Teodosić 12 (2x3, 9 as.))
Stan rywalizacji: 2-1 dla Olympiacosu