Do feralnego zdarzenia dla Nikity Bell doszło w ćwierćfinałowej rywalizacji z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. W drugim meczu amerykańska skrzydłowa niefortunnie spadła na parkiet, a efekt tego był opłakany. O ile pierwsze diagnozy dawały jakiekolwiek nadzieje dla koszykarki, o tyle badanie rezonansem magnetycznym rozwiało wszelkie wątpliwości. Kontuzjowane kolano Bell wręcz nie nadaje się do użytku, a lekarze zalecili od 2 do 3 miesięcy odpoczynku dla regeneracji.
- Niestety nie zagram już w środowym meczu przeciwko Wiśle Can Pack Kraków - zdążyła powiedzieć przed odlotem do USA Bell. - Nie zagram już też w żadnym innym meczu tegorocznego sezonu - dodała po chwili. Amerykanka w środę rano wyleciała za ocean z lotniska w podkrakowskich Balicach.
Tegoroczny sezon był trzecim spędzonym przez nią na polskich parkietach. W sezonie 2006/2007 reprezentowała barwy ekipy Tęczy Leszno, a sezony 2007/2008 i 2009/2010 spędziła w rybnickim UTEX-ie ROW. Lukę pomiędzy dwoma latami gry w Rybniku spędziła w Rosji, gdzie broniła barw Dynama Kursk.
W tegorocznym sezonie rozegrała 26 spotkań w Ford Germaz Ekstraklasie notują średnio 13,2 punktu, 8,9 zbiórki, 2,5 przechwytu oraz 2 asysty na mecz.
- Kontuzjowane kolano nie pozwoliło mi dokończyć sezonu dlatego wracam do domu. Mam nadzieję, że wszystko będzie jednak dobrze i szybko wrócę do gry - zakończyła Bell.
Z tria Amerykanek w ROW-ie pozostała już zatem tylko Whitney Boddie. Wcześniej bowiem umowę rozwiązano z Devanei Hampton, która nie chciała już więcej grać w ślaśkim teamie i chciała wrócić za ocean. Rybnicki skład mocno się zatem uszczuplił przed rozpoczęciem walki o miejsca 5-8.