"Siódemka" LeBrona

Nabór do ligi NBA z 2003 roku jest uważany za jeden z najlepszych w historii. Od tego momentu upłynęło siedem lat. Kilku z wybranych wtedy graczy jest dzisiaj gwiazdami nie tylko swoich drużyn, ale i całej ligi.

Draft sprzed siedmiu lat ma jeszcze jedno wielkie znaczenie dla rozgrywek zza oceanu. Otóż 26 czerwca w hali Madison Square Garden w Nowym Jorku jeden z najsłabszych zespołów sezonu 2002/03 Cleveland Cavaliers wybrał z numerem pierwszym gwiazdora St. Vincent LeBrona Raymonda Jamesa.

Gdy Michael Jordan spędzał swoje pierwsze miesiące w barwach chicagowskich Byków, James dopiero przychodził na świat. Po 19 latach, gdy MJ po raz trzeci i ostatni żegnał się z NBA jako zawodnik, nastolatek z Akron w stanie Ohio wkraczał w świat zawodowców, po to by zastąpić największego koszykarza w historii.

James nim rozegrał swój pierwszy mecz na zawodowych parkietach został obwołany jedną z największych gwiazd ligi, być może nawet w całej jej historii. Pragnienie wypełnienia pustki po Jordanie doprowadziło do tego, że LeBron przed pierwszym występem na parkietach NBA miał już w kieszeni dziewięćdziesięcio milionowy kontrakt z Nike. Presja związana z jego osobą była i nadal jest ogromna, lecz lider Kawalerzystów doskonale wywiązuje się ze swej roli.

Z każdym rokiem jego drużyna ewoluuje, w tegorocznych rozgrywkach Cavs okazali się najlepszą ekipą sezonu regularnego. Także gra Jamesa z każdym sezonem ulega poprawie. Do ogromnego atletyzmu i świetnego przeglądu sytuacji boiskowej, doszły coraz częściej celnie kończone rzuty z półdystansu i zza linii trzypunktowej. Jednak LeBron ciągle jest i będzie porównywany do Jordana. Ostatnio James został najmłodszym zawodnikiem w historii NBA, który na swoim koncie zgromadził piętnaście tysięcy punktów. Poprawił tym samym rekord należący do najlepszego obecnie gracza ligi, Kobego Bryanta. Jednak obaj gwiazdorzy do tego osiągnięcia potrzebowali znacznie więcej spotkań niż "Air Mike". Zapewne gdyby Michael Jordan nie spędził trzech lat na Uniwersytecie Północnej Karoliny, to większość rekordów ustanawianych obecnie przez młodych graczy (Kevin Durant został w tym sezonie najmłodszym królem strzelców w historii) należała by do niego.

Pomijając tytuły strzeleckie, jest jeszcze coś, do czego "Królowi Jamesowi" będzie ciężko nawiązać. Jordan wraz z Chicago Bulls aż sześciokrotnie wygrywał mistrzostwo NBA. Na swój pierwszy mistrzowski pierścień obecny właściciel Charlotte Bobcats czekał siedem lat. Podobnie jak LeBron z przeciętnej drużyny, przy pomocy odpowiednich partnerów, uczynił głównego pretendenta do wygrania ligi. James, w odróżnieniu od Jordana, już podczas swojego czwartego sezonu miał możliwość walki o najważniejsze trofeum. Jednak jego Cleveland zostało pokonane 4:0 przez Ostrogi z San Antonio.

Dziś Kawalerzyści są jednak o wiele bardziej dojrzałą drużyną. Przed i w trakcie sezonu do pomocy LeBronowi udało się pozyskać dwóch świetnych graczy. Mimo, że Shaquille O'Neal nie jest już takim dominatorem strefy podkoszowej, jak to miało miejsce za czasów jego gry w Magic, Lakers i dwóch pierwszych sezonów w Heat, to nadal jest jednym z najlepszych zawodników na swej pozycji. Także doświadczony skrzydłowy Antawn Jamison to gracz pokroju All Star.

Jeśli nie teraz to kiedy, zadają sobie pewnie pytanie kibice Cavs. Po sezonie LeBron stanie się wolnym agentem i wybór przyszłego (nowego?) pracodawcy będzie w dużej mierze zależał od wyniku osiągniętego w tegorocznych Playoffs. Czy LeBron James pójdzie w ślady Jordana i w swoim siódmym sezonie w National Basketball Association sięgnie po swój pierwszy mistrzowski pierścień? Jednego można być pewnym, tegoroczna rywalizacja o mistrzostwo w amerykańskiej lidze koszykówki zapowiada się niezwykle ciekawie.

Komentarze (0)