Konrad Wysocki: Nie graliśmy swojej koszykówki

PGE Turów Zgorzelec pokonał Kotwicę Kołobrzeg w pierwszym meczu pre play-off, choć faworyci wskazywali, że aktualnemu jeszcze wicemistrzowi Polski zwycięstwo przyjdzie łatwiej. Tymczasem Kotwica pokazała, że nie zamierza składać broni i przegrała dopiero w ostatnich sekundach. Jedną z kluczowych postaci w zespole Andreja Urlepa był Niemiec Konrad Wysocki, który rzucił 16 oczek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Przed poniedziałkowym meczem PGE Turów Zgorzelec był zdecydowanym faworytem rywalizacji z Kotwicą Kołobrzeg, której stawką jest awans do ćwierćfinału. Wszak podopieczni Andreja Urlepa, pomimo wielu upadków, zawirowań i bolesnych porażek, zakończyli sezon regularny na piątym miejscu podczas gdy kołobrzeżanie na dwunastym. Nikogo nie dziwił więc początek pierwszego pojedynku tej konfrontacji, który gospodarze wygrali 18:11, a do przerwy prowadzili już 38:26.

Potem jednak rozpoczęły się problemy Turowa, gdyż koszykarze przygranicznego zespołu uznali, że mecz już praktycznie się skończył i Kotwica nie będzie w stanie odrobić blisko dwudziestopunktowej straty. - Mam nadzieję, że to co się wydarzyło na parkiecie po zmianie stron czegoś nas nauczy. Rywale nie załamali się naszym prowadzeniem i wykorzystując nasz brak koncentracji, szybko zdobyli kilka oczek i złapali z nami kontakt - tłumaczy Konrad Wysocki, dodając - Nie możemy zbyt wcześnie wierzyć w to, że mecz jest już wygrany.

Zawodnicy Kotwicy chwycili wiatr w żagle i będąc tego dnia bardzo dobrze dysponowani z dystansu, zmniejszyli straty do tylko pięciu oczek. Co ciekawe niemiecki skrzydłowy Turowa przyznaje, że trener Urlep uczulał ich na to, że kołobrzeżanie będą walczyć do ostatniej minuty. - Wiedzieliśmy, że Kotwica będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony. Oni nie przyjechali tutaj tylko wyjść na parkiet, pobiegać 40 minut i pojechać do domu. Bardzo chcieli wygrać i uważam, że zaprezentowali się naprawdę dobrze - wyznał gracz Turowa i trudno się z nimi nie zgodzić. Kotwica bowiem zanotowała fantastyczną skuteczność z dystansu - 44 procent - trafiając 12 z 27 rzutów.

- Było nam dzisiaj bardzo ciężko i nie pomylę się zbytnio gdy powiem, że nie graliśmy swojej koszykówki opartej na szybkich akcjach. Mieliśmy długą przerwę w grze, ale w sumie miały ją wszystkie drużyny. Dlatego przyczyna naszej niedyspozycji tkwiła w tym, że bardzo często nie trafialiśmy z dogodnych pozycji - bije się w pierś Wysocki, który także przestrzelił część ze swoich prób, choć do niego akurat pretensji mieć nie można. W całym meczu zdobył bowiem 16 oczek, czterokrotnie przymierzając celnie za trzy. - Nie lubię komentować swoich występów. Zagrałem tak, jak umiałem, choć sądzę, że potrafię grać lepiej.

W środę zgorzelczanie po raz drugi zmierzą się z Kotwicą, tym razem w Kołobrzegu, i z pewnością będą chcieli zakończyć już rywalizację w fazie pre play-off by w spokoju przygotowywać się do ćwierćfinału z Treflem Sopot. - Myślę, że na wyjeździe musimy zagrać z taką skutecznością, jaką prezentowaliśmy w pierwszej połowie poniedziałkowego meczu oraz z taką koncentracją, z jaką graliśmy w drugiej części spotkania. A że kluczem każdego meczu jest tak naprawdę solidna, szczelna i zespołowa obrona, tak też postaramy się zagrać. To powinno dać nam sukces - kończy swoją wypowiedź Wysocki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×