Znicz walczy dalej - relacja z meczu MKS Znicz Jarosław - Polonia Azbud Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie udało się podopiecznym Wojciecha Kamińskiego zakończyć w dwóch meczach rywalizacji z ekipą Znicza Jarosław. Ambitnie grający koszykarze z Podkarpacia po nerwowej końcówce pokonali gości 76:73 i po raz kolejny wybierają się w piątek do stolicy.

Obie ekipy do tego pojedynku przystępowały mocno skoncentrowane, tym samym chcąc uniknąć przestojów w grze, które miały miejsce w pierwszej potyczce rozgrywanej w Warszawie. Spotkanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy dzięki dobrej grze Bartosza Sarzało i Keddricka Maysa wyszli na okazałe prowadzenie, a gdy w 7. minucie celną trójkę dołożył Jeremy Chappell Znicz prowadził 16:7. Goście za odrabianie strat wzięli się, gdy na parkiecie pojawił się Marcin Nowakowski - wnosząc do gry sporo ożywienia. Pomimo dobrej postawy rozgrywającego "Czarnych Koszul", przyjezdni nadal popełniali bardzo dużą ilość strat. Poloniści najgorszy moment mieli jednak w od 14 do 18 minuty - w tym właśnie czasie sześciokrotnie z rzędu stracili w bezmyślny sposób piłkę. Skrzętnie tą sytuację wykorzystywali gospodarze, którzy widząc niefrasobliwość przeciwnika ponownie zaczęli odskakiwać rywalom, po 20. minutach prowadząc 40:28.

- W pierwszej połowie popełniliśmy za dużo strat. Dużo za dużo. Przez to graliśmy źle w ataku. Oddaliśmy tylko kilkanaście rzutów. Po przerwie zaczęliśmy odrabiać straty - powiedział szkoleniowiec Polonii, Wojciech Kamiński.

Po przerwie sygnał do ataku dał Eddie Miller, który dość szybko odpalił za trzy punkty. Do odrabiania strat wziął się również Harding Nana i dobrze znany z występów w Zniczu - Brandun Hughes. Dominacja gości była na tyle skuteczna, że po 30. minutach gry jarosławianie prowadzili już tylko 3 punktami, 59:56.

Koszykarze ze stolicy widząc nadarzającą się okazję na osiągnięcie korzystnego rezultatu, po chwili odpoczynku nadal kontynuowali swoją dobrą grę, w 32. minucie wychodząc na prowadzenie 60:55. Podopieczni Dariusza Szczubiała jednak nie dawali za wygraną i bardzo szybko wrócili na właściwy tor. Dobra gra Dawida Witosa, który w ostatnich meczach prezentuje naprawdę wysoką formę i "trójka" Bartosza Sarzało sprawiły, że w 36. minucie 5 punktami tym razem prowadził Znicz (70:65). Gościom udało się w samej końcówce zniwelować straty do jednego "oczka", jednak faulowani taktycznie zawodnicy znad Sanu nie mylili się z linii rzutów wolnych i tym samym wygrywając 76:73 doprowadzili do stanu remisowego w konfrontacji pre play off.

- Doszliśmy ich na jeden punkt. Na kilkanaście sekund przed końcem Hughes wchodził pod kosz, zdobył punkty, ale sędziowie odgwizdali mu błąd kroków. Musieliśmy faulować. Chappell trafił oba wolne. W ostatnich sekundach jeszcze Miller rzucał za trzy punkty, ale nie trafił i niestety przegraliśmy. Dziś wygrała drużyna, która włożyła więcej serca w grę i zaangażowania - kwituje Wojciech Kamiński, trener Polonii Azbud Warszawa.

MKS Znicz Jarosław - Polonia Azbud Warszawa 76 : 73

(21:13, 19:15, 19:28, 17:17)

Znicz: Chappell 24, Witos 16, Mays 16, Sarzało 10, Diduszko 4, Mikołajko 3, Wyka 3, Szczotka 0, Moralewicz 0;

Polonia:Nana 20, Hughes 18, Miller 17, Nowakowski 7, Przybylski 6, Frasunkiewicz 3, Czujkowski 2, Bacik 0, Perka 0;

Źródło artykułu:
Komentarze (0)