Ze Stalą Stalowa Wola zetknął los AZS Koszalin w fazie pre play-off PLK. Podopieczni trenera Mariusza Karola od początku byli faworytami tej rywalizacji, wszak sezon zasadniczy skończyli na szóstym miejscu, a rywal na jedenastym. Życie pisze jednak najlepsze i najbardziej nieprzewidywalne scenariusze, stąd konfrontacja z zespołem trenera Bogdana Pamuły nie była dla koszalinian przysłowiową "bułką z masłem", jak prognozowali eksperci.
W pierwszym meczu AZS długo męczył się z rywalem i dopiero dzięki ostatniej kwarcie wygranej 27:16, wyszarpnął zwycięstwo. Podrażnieni "Akademicy" na drugie spotkanie wyszli skoncentrowani już od pierwszej minuty i szybko zaznaczyli swoją przewagę, która ostatecznie sięgnęła 25 punktów. - Wygrana ze Stalą zapewniła nam praktycznie szóste miejsce w lidze, co przy zdobyciu Pucharu Polski jest największym sukcesem naszego klubu - nie krył radości po wtorkowym pojedynku rozgrywający AZSu, Igor Milicić.
Chorwacki playmaker, który kilka lat temu przyjął polskie obywatelstwo, był już mistrzem Polski z Anwilem Włocławek czy Prokomem Treflem Sopot, więc teraz docenia każdy, nawet najmniejszy sukces klubu o nieco skromniejszych możliwościach. - Pamiętam nasze problemy z początku sezonu, gdy zanotowaliśmy fatalną serię chyba siedmiu porażek z rzędu - wspomina koszykarz, dodając po chwili - Dlatego teraz możemy i powinniśmy być dumni z tego, co udało się nam osiągnąć w tych rozgrywkach. Początek był ciężki, ale teraz mamy z czego się cieszyć.
Kilka tygodni temu zawodnicy trenera Karola niespodziewanie sięgnęli po Puchar Polski, pokonując w półfinale Asseco Prokom Gdynię a w finale PGE Turów Zgorzelec. Teraz jednak tamten sukces schodzi na dalszy plan, a liczy się tylko ćwierćfinałowa konfrontacja z Polpharmą Starogard Gdański. - Bardzo bym chciał awansu do półfinału. Ten wynik w połączeniu z wcześniejszych sukcesem byłby czymś niesamowitym, wręcz nierealnym patrząc z perspektywy początku sezonu. Byłby to dowód na to, że ten zespół jest naprawdę solidny i walcząc ze wszystkich sił w każdym meczu, może osiągnąć wiele - zauważa Milicić.
Chorwacki Polak przeciwko Stali Stalowa Wola nie spisał się rewelacyjnie, lecz w obliczu kapitalnej dyspozycji Dante Swansona, po prostu usunął się nieco w cień, umożliwiając Amerykaninowi swobodną grę w ofensywie, a samemu koncentrując się na kreowaniu akcji dla partnerów. Zresztą, zaufanie jakim obdarza Milicicia trener Karol - średnio ponad 25 minut w każdym meczu, pomimo skutecznej gry Swansona - wystawia zawodnikowi najlepszą cenzurkę z możliwych.
Zapytany o batalię z Polpharmą, gracz nie chce zdradzać żadnych szczegółów, a jedynie apeluje do fanów koszalińskiego zespołu. - Wiem, że po wyeliminowaniu Stali cieszycie się tak bardzo jak my. Dlatego proszę was, abyście wspierali nas w kolejnych meczach tak mocno, jak robiliście to do tej pory. Stawką tych spotkań będzie bowiem nie tylko zapisanie się w historii klubu, ale i całego miasta. Jest więc o co walczyć - tłumaczy Milicić, który może być pewny, że fani AZSu z pewnością staną na wysokości zadania.