Ćwierćfinał przeciwko Polonii Azbud Warszawa dla Anwilu Włocławek okazał się być przysłowiową bułką z masłem, może jedynie poza meczem numer dwa, który faworyci wygrali różnicą tylko jednego punktu, 84:83. Dwa pozostałe spotkania podopieczni Igora Griszczuka zwyciężyli jednak łączną sumą aż 74 oczek, co nie pozostawia wątpliwości, która ekipa była lepsza. Polpharma Starogard Gdański z kolei przegrała jedno ze starć u siebie, by potem zmobilizować się na dwa mecze w Koszalinie i ostatecznie zakończyć marzenia AZSu o grze w półfinale.
Teraz obie drużyny zmierzą się w walce, której stawką jest finał i obie są pełne respektu wobec siebie. - Polpharma pokazała w całym sezonie, że jest wyjątkowym zespołem. Każdy zawodnik ma swoją rolę, którą wypełnia bardzo dobrze. Cała drużyna gra niezwykle twardą obronę, a w ataku ma konkretnych koszykarzy, którzy mają swoje zadania do wykonania - mówi Mujo Tuljković, skrzydłowy włocławskiej drużyny, który notabene w zeszłym roku reprezentował barwy starogardzkiej ekipy i odpadł w ćwierćfinale PLK przeciwko... Anwilowi. W tym sezonie zdecydował się zmienić barwy i teraz liczy, że wreszcie awansuje do upragnionego finału.
Tamtej rywalizacji nie może wspominać Łukasz Majewski, który wówczas grał w Stali Ostrów Wielkopolski, ale z pewnością ma w pamięci mecz obu zespołów z pierwszej części sezonu regularnego. Włocławianie przyjechali wówczas do Starogardu Gdańskiego po serii sześciu meczów bez porażki, lecz podopieczni Miliji Bogicevicia okazali się lepsi, głównie dzięki fantastycznej grze w defensywie. - Anwil to renomowana marka i bardzo dobrze zbudowany zespół. Kto by nie grał w tym klubie to musi coś sobą reprezentować. Na każdego z graczy Anwilu trzeba zwracać tak samo dużą uwagę. Kluczem do sukcesu będzie więc defensywa. Musimy zagrać bardzo uważnie, podobnie do tego jak zaprezentowaliśmy się przeciwko Anwilowi w rundzie zasadniczej albo do tego, jak graliśmy z AZS - tłumaczy Majewski.
Półfinałowa rywalizacja może być jednak o wiele trudniejsza dla Polpharmy, niż to się wydaje. Wszystko za sprawą kontuzji dłoni podstawowego playmakera drużyny, Brody’ego Angleya. Badania nie dały odpowiedzi na pytanie czy ów zawodnik będzie zdolny do gry w Hali Mistrzów, ale jego możliwa absencja z pewnością utrudni zrealizowanie założeń gościom. - Zatrzymać trzeba cały zespół. Jeden zawodnik meczu nie wygra. Rywale mają innych zawodników, którzy są w stanie zastąpić kontuzjowanego rozgrywającego - ma jednak nieco inne zadanie Tuljković, zaś Majewski dodaje - Brak Angleya nie jest tak bardzo odczuwalny bo kapitalnie gra Weeden, a nie wolno zapominać o Tomku Ochońce. On w meczach z Koszalinem pokazał się jak z najlepszej strony.
Uraz Amerykanina wymusił na Bogiceviciu zmianę taktyki - więcej obowiązków otrzymał wspomniany Tony Weeden i trzeba przyznać, że wywiązał się z nich znakomicie. W każdym z meczów ćwierćfinałowych zdobywał 20 oczek, dokładając cztery asysty, a że na swoim naturalnym poziomie zagrał również Patrick Okafor, podczas gdy z formą trafił Damian Kulig, Polpharma nie miała większych problemów z pokonaniem AZS. O ile jednak duet Weeden-Okafor przyzwyczaił do swojej skutecznej postawy, wybuch formy młodego Polaka (m.in. 24 punkty i 10 zbiórek w meczu numer trzy) okazał się dla starogardzian kluczowy.
Mniej kłopotów w poprzedniej rundzie play-off miał Igor Griszczuk, bo choć do USA w sprawach rodzinnych wyjechał Dru Joyce, reszta zawodników zagrała na miarę swoich możliwości. Przeciwko Polpharmie włocławianie nie będą zatem eksperymentować. Postawią na sprawdzone z sezonu zasadniczego schematy, szybkość Krzysztofa Szubargi, celność Andrzeja Pluty i podkoszową siłę Alexa Dunna oraz Rasharda Sullivana. Bardzo ważnym elementem w play-off staje się jednak wspomniany Tuljković. Bośniak jest dla Anwilu tym, kim Kulig dla Polpharmy - brakującym ogniwem. W kilku ostatnich spotkaniach jego średnia punktów wynosi 13, a zbiórek - prawie sześć. Wyprowadzony na pozycję nie unika rzutów z dystansu i może być sporym problemem dla m.in. pilnującego go Majewskiego.
Za Anwilem przemawia jeszcze jedna kwestia - w przypadku remisu po czterech grach, piąte zawody rozegrane zostaną w Hali Mistrzów, w której gospodarze nie zwykli przegrywać. - We własnej hali gramy bardzo dobrze, ale to nie możemy polegać tylko na tym aspekcie. Równie dobrze musimy grac w meczach wyjazdowych i myślę, że to nam się udaje, bowiem w całym sezonie przegraliśmy tylko trzy spotkania poza domem - tłumaczy Tuljković. - Przewaga parkietu ma znaczenie, ale to działa w obie strony. My potrafimy grać na wyjazdach, co udowodniliśmy już w Koszalinie, a gospodarz w play-off zawsze odczuwa presję ze strony kibiców - kończy swój wątek Majewski.
Pierwsze spotkanie tych drużyn odbędzie się w sobotę, 8 maja o godz. 18.00 w Hali Mistrzów. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi TVP Sport. Bilety do nabycia w kasach klubowych w piątek od 14 do 16 oraz na godzinę przed każdym meczem. Ceny: 25 i 30 złotych. W przypadku jednorazowego kupna wejściówek na dwa mecze z góry: 40 i 50 złotych.