Konsekwencja w grze, to atut Rosasportu Radom, który nie raz sprawił, że rywale zmuszeni byli opuszczać parkiet ze spuszczonymi głowami. Podobnie było w pierwszej finałowej rywalizacji z Unią Tarnów. A wszystko zaczęło się od gracza, którego przybycie do Radomia przed sezonem był uznany za transferowy hit w drugiej lidze - Pawła Wiekiery. Były reprezentant Polski zdobył siedem z pierwszych dziewięciu punktów radomskiego teamu. Wypracowana przez niego przewaga pozwoliła gospodarzom na zwycięstwo w pierwszej partii 15:10.
Wydawało się, że z minuty na minutę przewaga Rosy będzie się powiększała. Tymczasem ambitny zespół z Tarnowa doprowadził do wyrównania, co wprawiło więc w białą gorączkę gospodarzy. Rzucili się oni na rywali i dzięki efektywnym akcjom Michała Nikiela i Artura Donigiewicza osiągnęli znaczną przewagę. Czarę goryczy teamu z Tarnowa przelała kontuzja Tomasza Zycha w 15 minucie konfrontacji. Od tego momentu Unia była tylko tłem dla rywali, którzy kontynuowali marsz ku pierwszemu zwycięstwu, a tym samym na zaplecze ekstraklasy.
W tej sytuacji trener Rosy Piotr Ignatowicz dał pograć dłużej niż zwykle zmiennikom z Konradem Kapturskim na czele.
Rewanżowe spotkanie odbędzie się 15 maja i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że właśnie wtedy wymarzony awans Rosy może stać się faktem.
Rosasport Radom - Unia Tarnów 80:62 (15:10, 27:21, 20:7, 18:24)
Rosasport: Nikiel 12, Wiekiera 9, Donigiewicz 8, Kardaś 7 (1), Podkowiński 6 oraz Wróbel 15 (1), Sosnowik 9, Maj 4, Zalewski 3, Kapturski 3 (1), Ignatowicz 2, Michałek 2.
Unia: Majchrzak 12 (2), Kamecki 12, Wilusz 4, Szewczyk 2, Zych 0 oraz Bryzek 13 (1), Markowski 9 (1), Grys 5 (1), Put 5 (1), Sobiło 0, Łaszewski 0.