Brązowy ŁKS, słaba gra gospodarzy - relacja ze spotkania MKS Dąbrowa Górnicza - ŁKS Łódź

ŁKS przyjeżdżał do Dąbrowy Górniczej z 10 punktami straty. Na terenie MKS-u nie wygrywa się łatwo. Jednak postawa drużyny Wojciecha Wieczorka zaskoczyła również ich przeciwników, którzy wykorzystali słabości MKS-u i pewnie wywalczyli brązowe medale rozgrywek 1. ligi mężczyzn. Mimo niezbyt wyrównanego spotkania, gra wzbudzała emocje, publiczność wygwizdała bowiem sędziów za ich kontrowersyjne decyzje.

Przed rozpoczęciem meczu miała miejsce mała ceremonia. Pamiątkowy puchar oraz koszulkę z numerem 9 otrzymał Paweł Gradzik. Zawodnik reprezentował barwy dąbrowskiego klubu przez 15 lat, przeszedł z nim długą drogę z IV do I ligi, rozegrał ponad 370 oficjalnych spotkań. Swoją karierę zakończył w roku 2008. Po pożegnaniu ikony zagłębiowskiego klubu nadszedł moment rozpoczęcia drugiego spotkania o trzecie miejsce.

Po dwóch minutach gry ŁKS prowadził już ośmioma punktami, w grze gospodarzy widać było dużo niedokładności i chaosu (2:10). Dąbrowianie popisali się ładną i składną akcją, ale nie wykończyli jej. Wreszcie trafił Adam Lisewski (4:12). Zawodnicy MKS-u sprawiali wrażenie jakby grali ze sobą po raz pierwszy, rozgrywający bowiem nie mógł porozumieć się ze swoimi kolegami co do zagrań. Na półtorej minuty przed końcem kwarty piłkę przechwycił Dariusz Kalinowski i spokojnie trafił (7:20). Premierowa "ćwiartka" zakończyła się wynikiem 11:24.

Następna odsłona spotkania była kontynuacją poprzedniej. Jednak w grze dąbrowian była widoczna minimalna poprawa, która dawała nadzieję na nawiązanie jakiejkolwiek walki z ŁKS-em (11:29). Pomimo dobrej obrony łodzian MKS zdołał zniwelować straty (20:34). Gospodarze mogli zdobywać punkty, ale konstruowali akcje, których nie wykańczali z powodu niedokładnych podań i nieporozumień. Wynik po pierwszej połowie dawał brąz przyjezdnym (25:41).

Po przerwie dąbrowianie trafili już w pierwszej swojej akcji (27:43). Jednak późniejszy brak trafień nie ułatwiał im odrabiania strat. Akcja 2+1 Lisewskiego oraz trójka Marka Piechowicza dawała uzasadnioną wiarę w walkę o brąz (35:47). Gospodarze złapali wiatr w żagle, a w ich grze widać było progres. Do dziesięciu punktów straty zniwelował Piotr Zieliński, więc rywalizacja rozpoczynała się od początku (39:49). Dzięki celnym rzutom wolnym przyjezdni wypracowali sobie przewagę przed końcem tej części meczu (40:54).

Już na początku czwartej "ćwiartki" wspaniałą akcją popisał się MKS, a wykończył ją Krzysztof Koziński (44:57). Dwie trójki Radosława Basińskiego wywołały reakcję szkoleniowca ŁKS-u, który poprosił o czas (50:57). Jego podopieczni zostali zdominowani przez dąbrowian, którzy zaczęli grać na swoim poziomie. Tuż po przerwie przyjezdni odpowiedzieli skutecznymi rzutami (54:70). Na minutę i 30 sekund przed końcem za pięć fauli z boiska musiał zejść najlepszy zawodnik ŁKS-u Daniel Wall. Powinno to było ułatwić gospodarzom uzyskanie korzystnego dla siebie wyniku, ale nie mogli go osiągnąć bez skutecznych rzutów. Na 49 sekund przed zakończeniem regulaminowego czasu gry Radosław Czerniak poprosił o czas. W ciągu ostatnich sekund z parkietu za faule zszedł jeszcze Piechowicz i było to jedyne wydarzenie do końca warte uwagi, MKS bowiem nie zdołał trafić ani raz pomimo prób między innymi Pawła Bogdanowicza. ŁKS ostatecznie wygrał 72:56.

MKS Dąbrowa Górnicza - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź 56:72 (11:24, 14:17, 15:13, 16:18)

MKS: Piotr Zieliński 16, Adam Lisewski 15 (13 zb), Radosław Basiński 10 (10 zb), Marek Piechowicz 8, Krzysztof Koziński 4, Łukasz Szczypka 3, Paweł Bogdanowicz 0, Grzegorz Szybowicz 0

ŁKS: Daniel Wall 19 (11 zb), Bartłomiej Szczepaniak 18, Jakub Dłuski 12, Piotr Trepka 9, Krzysztof Morawic 7 (10 zb), Dariusz Kalinowski 5, Przemysław Grabowski 2

Stan rywalizacji po pierwszym meczu to +10 punktów dla MKS-u, natomiast po drugim meczu, +6 dla ŁKS-u. Tym samym ŁKS zdobył brązowy medal, a MKS zajął czwarte miejsce.

Komentarze (0)