Jak nie będą wpadać trójki, będą wpadać dwójki - wywiad z Kamilem Chanasem, obrońcą Anwilu Włocławek

Kamil Chanas był jednym z wyróżniających się zawodników Anwilu Włocławek w drugim meczu półfinałowej rywalizacji z Polpharmą Starogard Gdański. Polski obrońca przebywał na parkiecie tylko 17 minut, lecz w tym czasie zdołał zdobyć 12 punktów. O tym jak tamto spotkanie wyglądało z perspektywy parkietu, koszykarz opowiada specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Poniedziałkowy mecz z Polpharmą Starogard Gdański był zdecydowanie cięższy od tego z soboty. To rywale zagrali lepiej czy Anwil słabiej?

Kamil Chanas: Polpharma nie miała wyjścia i musiała rzucić na szalę wszystkie swoje siły po sobotniej porażce. Kolejna przegrana automatycznie stawiała ich w bardzo trudnej sytuacji. A ponadto drugi mecz w play-off jest zawsze cięższy od tego pierwszego. Jeżeli prowadzi się 1-0 to drugie spotkanie może nie tyle co ustawia dalszą rywalizację, ale na pewno pomaga przed trzecim meczem.

Drugi mecz był dla was zdecydowanie trudniejszy, bo szwankowała skuteczność, zwłaszcza z dystansu. Efekt zmęczenia?

- Raczej efekt sportu powiedziałbym. Czasami jest taki dzień, że wpada wszystko, a czasami nie. Nawet najlepsi w tym elemencie jak Ray Allen czy Dwyane Wade nie trafiają, choć wydawałoby się, że przy ich umiejętnościach każda próba musi być celna. Na szczęście umiemy radzić sobie w różnych sytuacjach, także kiedy nie trafiamy trójek. Dlatego w poniedziałek wygraliśmy innymi elementami: zagraliśmy bardzo dobrze w obronie i zespołowo w ataku.

Poza słabszą skutecznością, przegraliście również zbiórki, a mimo to i tak okazaliście się lepsi...

- Bez przesady, oni mieli raptem trzy zbiórki więcej. Choć bez dwóch zdań musimy to poprawić, bo w Starogardzie Gdańskim będzie bardzo ciężko wygrać. Aczkolwiek należy pamiętać o tym, że optycznie graliśmy słabiej niż w sobotę, przegraliśmy zbiórki, mieliśmy gorszą skuteczność, a pomimo tego pokonaliśmy dość pewnie Polpharmę różnicą czternastu oczek.

Z jakim nastawieniem jedziecie więc do Starogardu Gdańskiego?

- Jedno wiem na pewno - to będzie bardzo trudne spotkanie. Oczywiście my będziemy chcieli skończyć tę serię tak szybko, jak tylko się da, ale Polpharma nie położy się przecież przed nami. Wprost przeciwnie - oni zagrają z wielką determinacją i zaangażowaniem i myślę, że od samego początku rzucą się do ataku. Choć z drugiej strony będą zdawać sobie również sprawę z tego, że każdy mecz może być dla nich ostatnią szansą.

Jak wygląda aspekt psychologiczny w sytuacji, gdy gra się z nożem na gardle? Takie okoliczności motywują czy stresują?

- Kilka lat gry w ekstraklasie nauczyło mnie jednej kwestii - jeżeli ma się nóż na gardle to czasami wychodzą niesamowite rzeczy. Do kosza wpada każdy rzut, bo adrenalina wyzwala dodatkową energię. Z drugiej jednak strony to może być broń obosieczna, bo mając w świadomości fakt, że aktualny mecz może być tym ostatnim, ręce się trzęsą, a piłka o centymetry mija cel. Dlatego nie ma odpowiedzi na pytanie czy taka sytuacja motywuje czy stresuje. Wszystko zależy od drużyny i zawodników.

Poniedziałkowy mecz zdecydowanie różnił się od sobotniego także w kontekście twojego występu. 12 punktów w 17 minut to bardzo dobry rezultat.

- Mam taką rolę w zespole, że zmieniam Andrzeja Plutę i staram się wykorzystywać minuty, które dostaję. Cieszę się, że w poniedziałek udało mi się pomóc drużynie i oczywiście mam nadzieję, że takich meczów będzie więcej. Jak się gra mniej, to nie można wszystkiego pokazać. Dla mnie jednak najważniejsze są zwycięstwa Anwilu i dopóki zespół wygrywa - wszystko jest w porządku. Daję z siebie wszystko, pomagam w rotacji Polaków i myślę, że z dobrym skutkiem (śmiech).

Polpharma opiera swoją koszykówkę na twardej, nieustępliwej defensywie na pograniczu faulu, często uciekając się jednak do niesportowych zagrań. Gdzie kończy się twarda walka a zaczyna bezmyślność?

- Uf, ciężko powiedzieć. W play-off zawsze jest tak, że koszykówka pełna jest agresywności, koszykarze popełniają fauli. Nie wiem czy oni w ten sposób chcą nas sprowokować, wyprowadzić z równowagi, ale myślę, że mamy na tyle doświadczony zespół, że nas to nie rusza. Koncentrujemy się na sobie, a oni jak chcą, to niech faulują, byleby tylko nikomu nie stała się krzywda. Musimy się nawzajem szanować.

W jaki sposób zatem chcecie przeciwstawić się twardo grającej Polpharmie na ich terenie?

- Nie ma jakiejś specjalnej taktyki. Mam nadzieję, że każdy z nas zagra na swoim poziomie, bo tego właśnie potrzebujemy: zespołowości. Czeka nas ciężki mecz i tylko jako zespół możemy to wygrać. Polpharma będzie atakować przez całe spotkanie i musimy być przygotowani na to, by tę ich ofensywę odeprzeć.

Czyli na ofensywę odpowiecie ofensywą. A jeśli wasza najgroźniejsza broń, czyli trójki, nie będą wpadać?

- Jak nie będą wpadać trójki, to będą wpadać dwójki (śmiech). Znajdziemy wyjście z każdej sytuacji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×