Wyjątkowo frustrujący musiał być dla Michaela Wrighta zakończony już sezon 2009/2010. Amerykanin został sprowadzony do drużyny PGE Turowa Zgorzelec po ty, by przygraniczny zespół wreszcie przerwał dominację gdyńskiego Asseco Prokomu, lecz kierownictwo klubu zapomniało o jedne ważnej rzeczy - wokół jednej gwiazdy trzeba mieć kilku koszykarzy, którzy pomogą liderowi unieść ciężar gry o najwyższe cele.
Dlatego choć Wright dwoił się i troił (średnio 21 punktów i 6,5 zbiórki w każdym z 31 spotkań, evaluation na poziomie 21,6, a do tego średnio 6,2 przewinienia wymuszanego na rywalach), Turów zakończył rozgrywki już w ćwierćfinale. Dla trzykrotnego srebrnego medalisty przyzwyczajonego do walki w finale play-off, była to kompromitacja. Włodarze klubu nie mieli w ręku zatem żadnego argumentu, by nakłonić swoją największą gwiazdę do pozostania w Zgorzelcu. Wszak dzięki swoim bardzo dobrym występom nie tylko na podwórku krajowym, ale także w Pucharze Europy (przeciętnie 19,3 punktu i 5,3 zbiórki), Amerykanin ponownie znalazł się w notesach czołowych klubów Starego Kontynentu.
Ostatecznie Wright jednak zaskoczył wszystkich i zdecydował się parafować kontrakt z beniaminkiem tureckiej ekstraklasy, zespołem Trabzonspor Basketbol, który poprzez swoje transfery pokazuje, że nie zamierza w przyszłym sezonie walczyć tylko o utrzymanie. W klubem tym umowy podpisała już czwórka innych koszykarzy, w tym dwóch rodaków Wrighta: gwiazda parkietów francuskich Derrick Obasohan i znany z gry w Polsce Harold Jamison
W swojej karierze były koszykarz PGE Turowa już dwukrotnie próbował swoich sił w tureckiej TBL. W sezonie 2005/2006 przywdziewał trykot Besiktasu Stambuł, a w latach 2007/2009 grał w Turk Telekomie Ankara. Z zespołem tym w 2008 roku wywalczył wicemistrzostwo kraju. Rzucał wówczas przeciętnie 21 punktów i zbierał 6,25 piłki w każdym spotkaniu. W kolejnych rozgrywkach nabawił się kontuzji. Ponadto w przeszłości bronił także barw Śląska Wrocław (mistrzostwo Polski), CB Granady, Alby Berlin czy Pau Orthez.