Marcin Gortat: Oceniałem Griszczuka. Teraz gryzę się w język

Marcin Gortat jest rozczarowany tym, jak reprezentacja Polski z nim w składzie zaprezentowała się w eliminacjach do EuroBasketu 2011. Zawodnik Orlando Magic za jednego z winowajców uważa trenera Igora Griszczuka.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Przed eliminacjami do EuroBasketu 2011 Marcin Gortat mówił, że zmiana trenera z Muli Katzurina na Igora Griszczuka to duży skok jakościowy. Jak nasz jednak w NBA oceni tę wypowiedź z perspektywy czasu? - Gryzę się w język. Popełniłem błąd, za szybko oceniając Griszczuka, co nie znaczy, że jest słabym trenerem - mówi. - Dostał szansę prowadzenia reprezentacji i nie dziwię się, że chciał ją wykorzystać. Nie udało mu się, ale to nie on jest jedynym winowajcą naszej porażki - dodaje.

Według Gortata w kadrze nie wszystko było w porządku. - Muszą być jednak spełnione warunki najlepsze z możliwych, a tak nie jest, bo np. przed najważniejszymi meczami eliminacji zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami jeden z asystentów trenera jedzie przygotowywać swój klub do sezonu. Po pierwszym meczu z Gruzją odsyła się do domu trenera przygotowania fizycznego, argumentując to zmianą systemu trenowania, a po kilku dniach zaprasza się go z powrotem.

- Podobnie jak nasze podróże do Gruzji i Portugalii. 30 godzin bez snu, podczas których przygotowujemy się do spotkania, gramy mecz, wracamy do hotelu, podróżujemy kilka godzin autokarem, a potem samolotem, kolejne godziny spędzamy na lotnisku, czekając na przesiadkę, a na koniec - już w Polsce - podróżujemy autokarem z lotniska do miasta, gdzie mamy bazę. To niedopuszczalne. Podobnie jak zakwaterowanie w bułgarskim hotelu, a raczej motelu, i problemy z jedzeniem i pralnią w Gruzji. To szczegóły, na które nie chcę zwalać winy za porażki, ale pewne standardy obowiązują - kończy sfrustrowany Marcin Gortat.

Więcej w Gazecie Wyborczej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×