Moje życie to jedna wielka anegdota - rozmowa z Aleksandrą Ćwięk, zawodniczką Wisły II McArthur Kraków

Aleksandra Ćwięk to młoda kobieta o niebanalnej urodzie i wyrazistym poczuciu humoru. Jej wdzięk sprawia że trudno jest się jej oprzeć. Kocha przygody, jest żywiołowa, niezależna i niezwykle aktywna. Wyróżnia się zarówno urodą jak i umysłem. Jest delikatna i konkretna, a przy tym roztrzepana i nieznośna. Błyskotliwa, czarująca, czasami złośliwa, nie przepada za pochlebstwami i infantylizmem. Miłośniczka sarkazmu i ironii opartej na intelektualnych podstawach.

Rzadko każe na siebie mówić Aleksandra, częściej Olka. Znajomi nazywają ją "Ćwieku" nawet dlatego, że każdemu potrafi "zabić ćwieka". Uśmiecha się w tak niezwykły sposób, że przyciąga uwagę zarówno mężczyzn jak i kobiet. Uwodzi spojrzeniem, mimiką twarzy jak i gestem. Na parkiecie jest pewna siebie i uparta. Sport jest dla niej sposobem życia. Nie stosuje żadnych diet, a mimo to potrafi zachować doskonałą kondycję i figurę. W okresie wakacyjnym poprawiała swój warsztat koszykarski, aby być mocnym punktem swojego zespołu. Rozmowa z Aleksandrą to czysta przyjemność, a moje określenie, że jest "niezłym egzemplarzem" rozbawiło ją do łez. Oto co powiedziała specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Tomasz Wilińśki: Jak wspominasz poprzedni sezon? Co sprawiało ci przyjemność, a co denerwowało?

Aleksandra Ćwięk: Poprzedni sezon był serią kolejnych doświadczeń. Przede wszystkim sportowych. Były mecze, które miło się wspomina, takie gdzie wszystko wychodziło, gdzie dźwigałyśmy się nieraz z przesadzonego rezultatu. Nie zabrakło niestety i takich, które rozczarowywały. W szczególności te drugie należy traktować jako naukę i wyciągać z nich wnioski, aby w przyszłości ich nie powielać.

W ubiegłym roku zdobywałaś średnio około 10 punktów w meczu. Czy jesteś zadowolona z takiego wyniku?

- Jeśli te 10pkt poparte byłoby 6 zbiórkami, 3 przechwytami i choćby jednym blokiem to taki rezultat mógłby mnie zadowalać. Jednak wiem, że bywały mecze, w których zdobywałam nawet ponad 10 punktów, ale moja gra zupełnie mnie nie satysfakcjonowała, a my przegrywałyśmy. Mówienie o średniej punktowej bez całej reszty czynników składających się na obraz meczu nie jest obiektywne.

Twoja skuteczność w rzutach za trzy wyniosła 17 procent natomiast za dwa punkty dwukrotnie więcej. Nie jest to wynik "powalający na kolana", a może jesteś z niego zadowolona? Pracowałaś nad poprawą skuteczności w przerwie letniej?

- Tamten wynik absolutnie mnie nie zadowala. W wakacje starałam się włożyć wiele pracy by to poprawić. Mam nadzieję, że będzie tego dobry skutek.

Jesteś jedną z najładniejszych kobiet w polskiej koszykówce. Myślałaś o karierze modelki? A może masz już jakieś doświadczenia w tym zakresie?

- To wcale nie jest prawda, a po za tym jaki to ma związek z moja boiskowa postawa?

Aleksandra Ćwięk

Ostatnio spędzałaś czas w Kościelisku. Jakie masz wspomnienia z tego miejsca?

- Jakie mam wspomnienia z obozu sportowego? Niech się zastanowię. W Kościelisku przygotowywałyśmy się do następnego sezonu. Rezultatem tego pobytu i dobrze wykonanej pracy niech będą dobre wyniki w nadchodzącym sezonie.

Jesteś osobą z wielkim poczuciem humoru i dystansem do samej siebie. Co ostatnio przytrafiło ci się, a mogłoby stanowić zabawną anegdotę z twojego życia?

- Moje życie to chyba jedna wielka anegdota.

Jakie masz plany sportowe?

- Chciałabym grać tak długo jak to granie będzie sprawiało mi radość.

O czym marzysz?

- Nie zdradza się marzeń, bo się nie spełnią.

Jakie są twoje słabe punkty?

- Nie wiem czy to pytanie ze strefy koszykarskiej czy raczej prywatnej. Jeśli chodzi o pierwsze to z pewnością kozioł i czasami zbyt gorąca głowa. W życiu jestem strasznym nerwusem. Bardzo szybko i łatwo można wyprowadzić mnie z równowagi.

Co sprawia, że zaczynasz krzyczeć i płakać? Zdarza ci się tłuc talerze?

- Krzyczę z każdego powodu. O wszystko. Ale nie płaczę i nie tłukę talerzy.

Co najbardziej podobało się tobie w Barcelonie?

- Szczerze powiedziawszy nie miałyśmy zbyt dużo czasu na zwiedzanie. Byłyśmy w kilku fajnych miejscach. Barcelona sama w sobie jest magicznym miastem.

Jakimi sportami interesujesz się poza koszykówką?

- Wszystkimi się interesuję. Jednymi mniej, innymi bardziej. To z racji studiów na AWF-ie i styczności z ludźmi, którzy uprawiają rożnego typu dyscypliny. Odnoszą przy tym wspaniałe sukcesy. A ja mam okazję zdobywać wiedzę na temat dyscyplin, o których istnieniu nigdy wiedziałam. A teraz mam o nich wielką wiedzę.

Gdybyś nie była koszykarką czym zajmowałabyś się?

- Nie mam zielonego pojęcia.

Gdzie w Krakowie można najczęściej ciebie spotkać poza halą do kosza?

Na uczelni albo w domu.

Jak spędzasz wolny czas?

- Na rożne sposoby. Jednak kiedy na studiach jest dużo pracy, są treningi i mecze to na nic nie mam czasu. A gdy wreszcie przyjdzie czas, że można odetchnąć nic nie sprawia takiej radości jak leżenie cały dzień, oglądanie telewizji i nie robienie absolutnie niczego.

Kończące się wakacje możesz zaliczyć do udanych? Jak je spędziłaś?

- Wakacje zawsze są udane, bo nie trzeba przynajmniej przez pierwsza cześć nic robić. W lipcu byłam na obozie żeglarskim z uczelni. Potem spędziłam czas w domu z rodzina, a sierpień jak to sierpień - przygotowania do sezonu.

Lubisz tańczyć? A umiesz?

Chyba lubię, ale nie wiem czy umiem. (śmiech)

Jaki jest twój ulubiony deser?

-Za tartę z owocami mogę dać się zabić.

Jaki humor najbardziej ciebie śmieszy?

- Sarkastyczny, ale inteligentny przy tym.

Jeździsz na nartach czy wolisz snowboard?

- Kiedy byłam młodsza jeździłam na nartach dużo częściej niż teraz. Co do deski to na obozie narciarskim miałam pierwsze doświadczenia i chyba się zakocham!

Jaki klub koszykarski na świecie jest twoim największym marzeniem?

- Wisła Kraków oczywiście!

Nad jakimi elementami koszykarskimi pracujesz najwięcej?

- Jak już wspominałam nad kozłowaniem i celnością. Choć mój repertuar podań też wypadałoby podreperować.

Twoje życie toczy się wokół koszykówki czy to tylko kilkuletni romans ze sportem?

- Toczy się może wokół sportu ogólnie. Dziś gram w koszykówkę, ale nie wiem jak będzie jutro. Sport ma to do siebie, że czasami w jednej chwili może się wszystko zmienić.

Jakie były twoje sportowe początki?

- Najpierw bardzo chciałam trenować, ponieważ mój tata był koszykarzem. Kiedy już miałam iść na trening do dużo starszych ode mnie dziewczyn to płakałam i trzymałam się futryny, by tata mnie tam nie zaprowadził.

Cieszysz się ogromnym powodzeniem wśród mężczyzn. Pomaga ci to czy przeszkadza?

- Nie uważam, że cieszę się ogromnym powodzeniem.

Jak dużo trenujesz?

-Trenujemy codziennie po południu, a jeśli czas i studia pozwolą to także rano.

Obecnie trwają Mistrzostwa Świata w Koszykówce Mężczyzn w Turcji. Oglądasz je? Której drużynie kibicujesz?

- Niektóre mecze oglądam. Z niektórych śledzę tylko statystki. Kibicuję Hiszpanii i Serbii.

Jakie są cele sportowe Wisły II?

- Grać najlepiej jak potrafimy i walczyć o jak najwyższe, możliwe miejsce. Miejmy nadzieję, że w grupie, która nie będzie grała o utrzymanie, a w tej o awans.

Jaka panuje atmosfera u was w zespole?

- Na dzień dzisiejszy to całkiem nowa drużyna. Jest dużo młodych, ambitnych dziewczyn. Myślę, że to dobrze, bo zdrowa rywalizacja to rzecz niezbędna, by móc podnosić swoje umiejętności. Atmosfera jest dobra. Musimy jeszcze bliżej się poznać, ale myślę, że obóz w Kościelisku był dobrym początkiem.

Co studiujesz na Awfie?

- Oczywiście wychowanie fizyczne.

Sport stanowi dla ciebie przepustkę do dalszej kariery czy nie ma żadnego znaczenia?

- Sport jest jedną z najważniejszych części mojego życia. Czy stanowi przepustkę do jakiejś późniejszej kariery to się dopiero okaże. Myślę, że zawsze będzie ważny.

Komentarze (0)