Nie mamy wyjścia, musimy dokładać się do transmisji - rozmowa z Jackiem Jakubowskim, prezesem Polskiej Ligi Koszykówki

9 września w warszawskim Centrum Olimpijskim została podpisana umowa sponsorska pomiędzy firmą Tauron Polska Energia a PLK. Rozgrywki, które zainauguruje 8 października mecz Zastal Zielona Góra - Asseco Prokom Gdynia, będą nosiły nazwę Tauron Basket Liga.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Frączak: Co dla PLK oznacza podpisanie umowy sponsorskiej z Tauron Polska Energia?

Jacek Jakubowski : W pierwszej kolejności stabilizację finansową. Niesie to za sobą możliwość normalnej egzystencji, a także współpracy z telewizją. Część środków jakie pozyskamy od Tauronu pójdzie na współfinansowanie transmisji telewizyjnych z meczów PLK. Oczywiście liga też będzie generowała środki ze współpracy z innymi sponsorami. Jeżeli one zostaną realnie pozyskane, a nie tylko na papierze, to oczywiście je też będziemy przeznaczać na promocję rozgrywek. Także na usprawnienie zmagań o mistrzostwo Polski.

PLK podkreśla, że oferuje dobry produkt. Skoro tak, to dlaczego będzie płaciła za transmisje telewizyjne?

- Umowa z Tauronem obliguje nas do tego, aby mecze były transmitowane w telewizji ogólnopolskiej. Poniekąd nie mamy więc wyboru. Musieliśmy pójść na współpracę z telewizją, zakładającą współfinansowanie transmisji, aby po prostu przetrwać na rynku. Bez telewizji, która jest najlepszym nośnikiem reklamowym, na pewno nie udałoby nam się pozyskać sponsora strategicznego jakim jest Turon.

Na jaką oglądalność meczów PLK pan liczy?

- Nie chcę wróżyć z fusów, ale oglądalność w poprzednim sezonie nie była zadowalająca. W najbliższych rozgrywkach liczę na poprawę. Wtedy było to spowodowane tym, że stacja miała o wiele mniejszy zasięg niż obecnie. Tegoroczne mistrzostwa świata koszykarzy zresztą to pokazują. Na ich przykładzie widać, że oglądalność koszykówki w TVP Sport wzrosła. Będę zadowolony z każdego wzrostu w porównaniu z poprzednim sezonem. Mam prawo na to liczyć, bo TVP Sport jest już praktycznie we wszystkich kablówkach.

Kto dla pana jest faworytem ligi? Czy układ sił wśród czołowych drużyn może się zmienić?

- Faworytem oczywiście jest aktualny mistrz Polski, czyli Asseco Prokom Gdynia. Jednak patrząc po składach, spodziewam się że walka o medale będzie bardzo zacięta. Zarówno Anwil Włocławek, Trefl Sopot, Turów czy PGB Basket mocno włączą się do rywalizacji o czołowe pozycje.

Jeszcze nie tak dawno zanosiło się, że zespół Asseco Prokom nie będzie grał o mistrzostwo Polski od początku sezonu, tylko włączy się później do rywalizacji. Ile jest prawdy w tym, że Tauron wymógł na PLK, aby mistrz Polski rozpoczął sezon razem ze wszystkim drużynami?

- Żadnych nacisków ze strony Tauronu nie było. Padło tylko pytanie, dlaczego Prokom ma nie grać w pierwszej części sezonu. Po wysłuchaniu wyjaśnień Turon nie miał nic przeciwko temu. Jednak ostatecznie zarząd PLK przedstawił taki program rozgrywek, że Asseco Prokom Gdynia zagra od początku sezonu razem z innymi zespołami.

Od tego sezonu każdy klub musi zatrudniać specjalistę od marketingu. Czym jest podyktowany ten wymóg?

- Umowa z Tauronem nakłada na PLK pewne zobowiązania. Jest kilkadziesiąt punktów, z których musimy się wywiązać. Konieczne jest tzw. raportowanie. Do tego więc potrzebne są nam osoby w klubach, które zbiorą wszystko w całość, zrobią raport z tego jak dany klub wywiązywał się ze zobowiązań. Później my musimy to wszystko zebrać w całość i przedstawić raport Tauronowi, a także innym podmiotom, które z nami współpracują.

Co polskie zespoły są w stanie zdziałać w europejskich pucharach?

- Wszystko zależy od tego w jakim składzie zagrają nasze drużyny. Zespół Asseco pokazał w poprzednim sezonie, że jest zdolny do niespodzianek. Ekipa Asseco pokonała Real Madryt, CSKA Moskwa, awansowała do fazy play-off. Wydaje się, że Anwil Włocławek wróci po krótkiej przerwie na arenę europejską w godnym stylu. Sądzę, że jest w stanie wyjść z grupy w swoich rozgrywkach. Z kolei Trefl Sopot jeśli wygra w fazie eliminacyjnej z Dexią, też jest w stanie daleko zajść.

15 stycznia ma się odbyć Mecz Gwiazd. Gdzie zostanie rozegrany?

- To nie zostało jeszcze ustalone. Rozmawiamy z potencjalnymi kandydatami do organizacji tego meczu.

Podobno liga ma zamiar włączyć się do organizacji rozgrywek Pucharu Polski, który do tej pory był domeną Polskiego Związku Koszykówki. Do czego PLK dąży?

- Ustalamy właśnie z Polskim Związkiem Koszykówki zasady współpracy. Chcemy włączyć się do organizacji imprezy. W ciągu miesiąca wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik.

Liga, to są oczywiście bardzo ważne rozgrywki, ale jest też reprezentacja. Jak awans zespołu narodowego do mistrzostw Europy, które zorganizuje Litwa przełoży się na ligę?

- Liczę, że zwiększy to w znacznym stopniu zainteresowanie ligową koszykówką. Kibice będą przecież na bieżąco śledzić formę reprezentantów. Powstaną dodatkowe publikacje, fotoreportaże. To na pewno przyciągnie większą ilość kibiców do hal na mecze ligowe.

Do mistrzostw Europy dostaliśmy się jednak kuchennymi drzwiami!

- Tak, ale mimo wszystko zagramy po raz trzeci z rzędu w imprezie rangi europejskiej. Fakt, nie wywalczyliśmy bezpośredniego awansu, a w wyniku działań administracyjnych, ale nie wolno nam tej szansy zmarnować. Reprezentacja jest kołem zamachowym popularności dyscypliny w danym kraju. Jeśli reprezentacja gra dobrze, to więcej osób będzie interesować się rozgrywkami ligowymi. Do awansu zabrakło nam niewiele. Gdybyśmy wygrali ostatni wyjazdowy mecz z Belgią, zajęlibyśmy pierwsze miejsce w grupie. Na mistrzostwach Europy na Litwie trzeba pokazać, że szansa jaką otrzymaliśmy, nam się należała.

Komentarze (0)