Patryk Neumann: Nowy sezon zbliża się wielkimi krokami. Proszę powiedzieć, jakie pana zdaniem będą to rozgrywki?
Grzegorz Chodkiewicz: Rozgrywki na ten moment są dużą niewiadomą. Zespoły, które awansowały zmontowały lepsze składy niż się spodziewałem. W zeszłym roku była wyraźnie odstająca grupka od pozostałych drużyn, natomiast w tym roku chyba nie będzie takiego zespołu. Będzie ciekawie, ponieważ w zasadzie każdy wynik będzie możliwy.
A jaką rolę odegra Spójnia?
- Nasz zespół jest mocno przemeblowany. Z różnych powodów nie ma sporej grupy graczy i to zarówno takich, którzy byli znaczącymi zawodnikami, jak i tych uzupełniających skład. Zobaczymy na ile ta nowa konstrukcja zafunkcjonuje w lidze. Czy zafunkcjonuje od razu, czy trzeba będzie trochę poczekać?
Z drużyny odeszło dwóch najlepszych strzelców: Hubert Mazur i Jakub Dłoniak. Uda się ich zastąpić?
- Konstrukcja tego zespołu się zmieniła, jeżeli chodzi o rozłożenie akcentów. Jeżeli wszyscy będą zdrowi i gotowi do gry, to nie będę miał obaw. Natomiast, jeśli dotkną nas urazy i to jeszcze kluczowych zawodników, wtedy możemy mieć kłopot.
Jak przebiegają przygotowania? Czy wszystkie zamierzone przez pana elementy są realizowane?
- Od strony organizacyjnej nie mam żadnych zastrzeżeń i to właściwie zamyka komentarz. Jeżeli chodzi o sam aspekt szkoleniowy, to przeszkadzają nam urazy. Nie są to poważne kontuzje, ale urazy, które wytrącają zawodników z rytmu na dwa, trzy dni. To bardzo nam w tym momencie przeszkadza.
We wszystkich sparingach dużo pan eksperymentował. Wynika to z kontuzji, czy z faktu, że pierwszy mecz zagracie z lokalnym rywalem AZS Radex Szczecin?
- To, że gramy derby na początek to na pewno dobrze dla otoczki emocjonalnej i kibiców. My musimy patrzeć na całą ligę i dla nas to jest mecz, w którym jak w każdym innym musimy zdobyć dwa punkty. Nie uważam, że to są eksperymenty. Sprawdza się pewne warianty gry, natomiast ja nie powiem, żebyśmy eksperymentowali. Część układu, jaki się tworzył w trakcie spotkań był w dużym stopniu podyktowany urazami i absencją graczy.
Ma pan kłopot bogactwa pod koszem. Na pewno każdy z wysokich chciałby otrzymać trochę minut. Jak pan rozwiąże ten problem?
- Jest na to bardzo prosty sposób. Będą grali najlepsi. To jest liga zawodowa i w tej lidze grają najlepsi. Po równo grają niektóre zespoły amatorskie, gdyż oni grają dla zdrowia. Moi gracze grają dla pieniędzy.
Największym zaskoczeniem dla stargardzkich kibiców był transfer Marcela wilczka. Jaką rolę ma odgrywać w Spójni zawodnik, który w Zastalu Zielona Góra grał mało?
- Między innymi, dlatego skorzystaliśmy z tego koszykarza. On też zdaje sobie sprawę, że dla niego będzie to kluczowy sezon w rozwoju. My z kolei szukaliśmy zawodnika, który będzie mógł grać na pozycji trzy i cztery. Te wszystkie szczególiki sprawiły, że znalazł się u nas, a po sezonie ocenimy, czy ten ruch był dobry.
Kończąc temat wysokich zapytam o wychowanka Spójni Arkadiusza Soczewskiego. Jak z jego zdrowiem i czy otrzyma więcej minut niż w poprzednim sezonie?
- W tej chwili Arkadiusz Soczewski nie rozegrał żadnego sparingu. Można powiedzieć, że przez trzy tygodnie nie ćwiczył i na razie nie mam nic więcej do dodania.
Jakie nastroje panują w zespole przed derbowym pojedynkiem?
- Przystępujemy do ligi z chęcią odniesienia jak największej ilości zwycięstw. Mamy taki zespół, który powinien dostarczyć trochę przyjemności kibicom. Natomiast zespół szczeciński to bardzo solidna ekipa, tak, jak każdy z beniaminków.