Intermarche Zastal do tego meczu przystąpił bez kontuzjowanego środkowego Tomasza Kęsickiego. Zielonogórzanie musieli więc grać tylko z jednym centrem, Rafałem Rajewiczem. Ten fakt jednak nie przeszkodził im w skutecznej grze pod tablicami. Początek spotkania miał wyrównany przebieg. Żadna z ekip nie mogła wyjść na większe niż 5-punktowe prowadzenie. W drugiej kwarcie ta sytuacja nieco uległa zmianie, gdyż przewaga kołobrzeżan osiągnęła osiem punktów. W pewnym momencie trzeciej odsłony Kotwica prowadziła już dwunastoma "oczkami". Ale dla "Zastalowców" nie była to strata nie do odrobienia. Zielonogórscy koszykarze w trzech ostatnich minutach trzeciej kwarty mieli bardzo dobry moment. Po "trójce" Grzegorza Kukiełki i przechwycie oraz zdobytych dwóch punktach przez Marcina Fliegera, gospodarze turnieju objęli prowadzenie 57:53. Zielonogórzanie poszli za ciosem i w 32. minucie meczu wygrywali już 64:53. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 78:69.
Drużyna z Winnego Grodu okazała się ekipą lepszą. Na chwilę obecną wydaje się, że największy wpływ na poczynania Zastalu ma rozgrywający Walter Hodge, który popisał się w tym meczu kilkoma pięknymi asystami, ale i w odpowiednich momentach potrafił też zapunktować. Widać też, że zespól trenera Herkta potrzebuje środkowego, gdyż przez cały sezon nie mogą piłek zbierać tylko skrzydłowi.
"Zastalowcy" po tym turnieju mają już na swoim koncie jedenaście rozegranych sparingów przedsezonowych. Zielonogórzanie legitymują się bardzo dobrym bilansem spotkań, gdyż aż dziewięć razy wygrali, przegrywając tylko dwukrotnie.