Ćwierćfinałowe spotkanie pomiędzy Amerykankami i Koreankami miały swojego jednego wielkiego faworyta, a były nim podopieczne Geno Auriemmy. Reprezentantki USA do tej pory nie przegrały jeszcze żadnego spotkania i są głównym faworytem do wywalczenia tytułu mistrza świata.
Amerykanki szybko potwierdziły swoją dominację w tym meczu. Już po 4 minutach prowadziły 14:4 wykorzystując do perfekcji swoją przewagę fizyczności nad Koreankami. Koszykarki zza wielkiej wody grały niesamowicie skutecznie, a w zasadzie każda ich akcja kończyła się zdobyczą punktową. Doskonale pod koszem spisywały się Tina Charles oraz Candice Dupree, a już po pierwszej kwarcie team z Azji tracił do rywalek 17 punktów.
Wyznacznikiem przewagi Amerykanek nad swoim rywalem podczas czeskich mistrzostw świata jest moment, w którym na parkiecie pojawia się Jayne Appel. Tym razem środkowa po raz pierwszy zameldowała się na boisku już w 4 minucie drugiej kwarty, ale tradycyjnie nie zdołała wnieść niczego pozytywnego do efektownej i szybkiej gry swojej reprezentacji. Pomimo tego, reprezentantki USA zdołały jednak powiększyć swoją przewagę, która przed przerwą osiągnęła pułap 26 oczek.
Po zmianie koszy zmienił się też sposób obrony Koreanek, które zdecydowały się postawić "strefę". To co prawda spowodowało, że rywalki nie grały już tak efektownie w ataku, ale nadal bardzo efektywnie. Drugą połowę zaczęły bowiem od runu 10:0, a nie do zatrzymania ponownie były Charles i Dupree. Amerykanki grały jak w transie i po trzydziestu minutach gry prowadziły aż 83:29!
Ostatnia kwarta była już tylko i wyłącznie oczekiwaniem na końcowy gwizdek. Reprezentantki USA spokojnie punktowały swoje rywalki, a na dwie minuty przed końcem meczu dobiły do granicy 100 punktów, gdy z półdystansu celnie przymierzyła Asjha Jones. W ostatnich minutach Koreanki trafiły dwie "trójki", a to pozwoliło im przekroczyć granicę 40 punktów.
Przed meczem asystent trenera Auriemmy Doug Bruno, odpowiedzialny za skauting w kadrze USA, mówił jasno. - Nie możemy się dać rozpędzić Koreankom. Mają znakomitą transmisję piłki z obrony do ataku i to trzeba zatrzymać - mówił Bruno. Amerykanki założenie to wykonały w stu procentach. To one bowiem nadawały rytm gry i nie dały się rozpędzić rywalkom.
Sześć zawodniczej zza oceanu zapisało na swoim koncie dwucyfrowe zdobycze punktowe, co w dużej mierze złożyło się na 106 oczek w całym meczu, a to dało trzeci trzycyfrowy wynik na czeskich mistrzostwach świata. Najwięcej punktów w amerykańskim teamie zdobyła Angel McCoughtry, która uzbierała 17 oczek. 12 punktów i 16 zbiórek zapisała natomiast w swoich statystykach Candice Dupree.
Spotkanie to dało jasną odpowiedź, że Amerykanki nie zamierzają już teraz niczego odpuszczać. W starciu z Koreankami zademonstrowały swoją siła, jaką dysponują i odniosły już siódme kolejne zwycięstwo na turnieju, którego stawką jest mistrzostwo świata. W półfinale Amerykanki zmierzą się z Białorusinkami, które sensacyjnie pokonały w ćwierćfinale Rosjanki.
106:44
(28:11, 20:11, 35:7, 23:15)
USA: Angel McCoughtry 17, Maya Moore 15, Candice Dupree 12 (16 zb), Swin Cash 11, Sylvia Fowles 10, Tina Charles 10, Asjha Jones 9, Diana Taurasi 7, Tamika Catchings 6, Lindsay Whalen 5, Jayne Appel 4, Sue Bird 0
Korea: Yung Hui Lim 10, Yeon Ha Beon 9, Danbi Kim 9, Kwe Ryong Kim 8, Yoon Ji Kim 2, Sunmin Jung 2, Bo Mi Kim 2, Jung-Ja Sin 2, Young Suk Kang 0