Masakryczna skuteczność - komentarze po meczu Olimp MKS Start Lublin - Rosa Radom

Lider nie zamierza spuszczać z tonu, o czym boleśnie przekonał się lubelski zespół. Drużynę gości dopingiem wspierali kibice, co podbudowało zawodników. - Im zawdzięczamy to zwycięstwo - nie ukrywa kapitan Piotr Kardaś. Z kolei trener Dominik Derwisz dogłębnie analizował przyczyny porażki swoich podopiecznych.

Piotr Ignatowicz (trener Rosy): Nawet kiedy prowadziliśmy cały mecz to miałem takie dziwne przeczucie, że nie dowieziemy tego prowadzenia i bardzo się obawiałem. Mimo że Lublin nie należy do aniołków w trzeciej kwarcie my mieliśmy sześć fauli a oni zero. Nie chcę szukać teorii spiskowych, ale to trochę nie fajnie. Dobrze, że chłopaki podjęli wyzwanie. Nie pękli i nie przestraszyli się tej fizycznej gry i za to jestem im wdzięczny. Nie układało nam się w ataku, lecz nadrabialiśmy mocną obroną. Skuteczność zarówno naszej drużyny, jak i gospodarzy nie była najlepsza. Uważam, że drużyny stworzyły ciekawe widowisko mimo niskiego wyniku.

Dominik Derwisz (trener Startu): Przed meczem powiedziałem, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym pod jednym warunkiem - jeżeli co najmniej pięciu graczy przekroczy 10 punktów. W tym meczu ten limit przekroczyło raptem trzech zawodników. Ogólnie rzecz biorąc, mecz błędów z obu stron. My odstawaliśmy i to zdecydowanie, jeśli chodzi o skuteczność za dwa punkty. Przyczyny porażki to duża nieskuteczność z naszej strony, niefrasobliwość i zachowawczość przede wszystkim zawodników, po których należało się spodziewać, że w trudnych momentach będą brali ciężar gry na siebie. Jednak rzeczywistość weryfikuje bardzo szybko założenia zarówno moje, jak i niektórych zawodników, którzy może mają jakieś mniemanie o sobie, niestety nie są w stanie udowodnić tego w meczach.

Piotr Kardaś (rozgrywający, kapitan Rosy): Pamiętam, że dwa lata temu graliśmy z Astorią Bydgoszcz i ich kibice przyjechali do Radomia. Nasi fani z roku na rok uczą się tego basketu i dzisiaj naprawdę bardzo nam pomogli. To był szósty zawodnik i im zawdzięczamy to zwycięstwo.

Paweł Wiekiera (silny skrzydłowy Rosy): Pierwszy mecz wyjazdowy dla beniaminka to zawsze napięta sytuacja, jest wiele emocji. To spotkanie było pełne walki, przepychanek. My wytrzymaliśmy to psychicznie i pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem bardziej ułożonym taktycznie i dzięki temu wywieźliśmy stąd dwa punkty. Gra była przede wszystkim w obronie, typowo fizyczna. Dzięki temu, że dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy byliśmy na to gotowi.

Łukasz Kwiatkowski (środkowy Startu): Nasza skuteczność była masakryczna. Mogę się mylić, ale trafiliśmy bodajże dwa rzuty za trzy. To bardzo słabo, jak na cały mecz. Na razie brakuje punktów. Trener powtarza, że pięciu zawodników musi wyjść powyżej dziesięciu. Teraz tylko trzech to przekroczyło. Przepraszam kibiców, że przegraliśmy, ale jedziemy do Bydgoszczy, żeby się odegrać.

Komentarze (0)