Jose Ignacio Hernandez: Dalej podążać we właściwym kierunku

Jose Ignacio Hernandez, trener Wisły Can Pack Kraków, jeszcze niedawno mógł cieszyć się z brązowego medalu mistrzostw świata z reprezentacją Hiszpanii. Teraz jednak już jako szkoleniowiec polskiego zespołu chcę kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Po powrocie z mistrzostw, już pod jego wodzą, team spod Wawela wygrał dwa kolejne mecze. W środę Biała Gwiazda pewnie pokonała UTEX ROW Rybnik i pozostała niepokonana w Ford Germaz Ekstraklasie.

Krakowianki na swoim rozkładzie mają już Artego Bydgoszcz, Super Pol Tęczę Leszno, Odrę Brzeg oraz UTEX ROW Rybnik. Team ze Śląska nie był za bardzo w stanie przeciwstawić się w środowy wieczór krakowiankom i przegrał 75:50. Wynik cieszy trenera Wisły Can Pack, ale jak sam przyznaje, wszyscy nadal pracują nad lepszą jakością gry i zrozumieniem się na parkiecie.

- Jesteśmy na etapie w zgrywaniu drużyny. To był dla nas pewnego rodzaju test-mecz - komentuje Jose Ignacio Hernandez. - Mamy bardzo dużo nowych zawodniczek, co wymaga zgrania zespołu. Pracując i grając teraz, najważniejsze jest to, żeby koszykarki same nawzajem się poznały i poznały dobrze nas, trenerów. Muszą wiedzieć czego my od nich oczekujemy.

Czas z pewnością działa na korzyść każdego zespołu, który w okienku transferowym mocno przebudował skład i początek sezonu był dla nich lekką zagadką. Krakowianki rozegrały przed sezonem cztery mecze sparingowe, czyli łącznie mają na swoim koncie osiem rozegranych meczów. Dodać należy, że sam trener, jak i Erin Phillips, są z drużyną dopiero od dwóch meczów.

- Musimy dalej podążać we właściwym kierunku - przekonuje Hernandez, który ten bieżący tydzień wykorzystuje, w obliczy meczów z łatwiejszymi rywalami, do ciężkiego treningu wytrzymałościowego. - W tym tygodniu trenowaliśmy bardzo ciężko, bo pracowaliśmy nad kondycją. To mógł być powód, dla którego w pewnych momentach zespół wydawał się być ociężały - oceniał Hiszpan.

Hernandez po meczu z UTEX ROW był bardzo mocno zadowolony z postawy swoich podkoszowych. Prym wiodły bowiem Magdalena Leciejewska oraz Ewelina Kobryn, a w obwodzie pozostaje jeszcze amerykańska środkowa Janell Burse. - Dla nas bardzo ważną rzeczą jest, że już w kolejnym meczu zagrać będzie mogła Janell Burse. Ważne też jest, że nasze wysokie zagrały bardzo dobry mecz. Teraz potrzebujemy znaleźć rozwiązania, żeby mali gracze zagrali tak dobrze, jak gracze wysocy - zakończył trener Białej Gwiazdy.

Burse miała problemy ze stopą, dlatego w środowy wieczór wzięła udział jedynie w rozgrzewce swojego zespołu. Już w sobotę, kiedy rywalem Białej Gwiazdy będzie ŁKS Siemens AGD Łódź, Amerykanka ma już pojawić się na parkiecie.

Źródło artykułu: