Przed spotkaniem w Trapezie Joanna Czarnecka mówiła: - Nie ma faworytów. Jak do tej pory liga pokazała,że nie ma co liczyć na faworytów, w każdym meczu może być niespodzianka. Jak się później okazało i tym razem doszło do niespodzianki. Zaskoczenia jakże bolesnego dla zespołu Jarosława Krysiewicza.
Pierwszą kwartę zdominowały leszczynianki, ale to był jedyny dobry w ich wykonaniu moment w meczu. Zawodniczki Tęczy grały bardzo dobrze w obronie, w walce pod tablicami, były skuteczne w ataku. Po dziesięciu minutach obraz gry uległ zmianie. Akademiczki zdesperowane rzuciły się do ataku i zdołały odrobić straty, a nawet wyjść na prowadzenie. Przede wszystkim dzięki doskonale grającej Elżbiecie Mowlik, która w tej odsłonie zdobyła 11 punktów i przywróciła poznaniankom wiarę w derbowe zwycięstwo.
- Dzisiejszy mecz pokazał jak jedną nierozsądną akcją można przegrać spotkanie. Mercedes wiedząc, że jest ostatnią jedynką i tylko ona może poprowadzić grę, robi trzeci fauli w najgłupszy sposób jaki można i przez to przegrywamy mecz - mówił tuż po spotkaniu szkoleniowiec Super Pol Tęczy Leszno. - Jeżeli tak będziemy grali, to będziemy mieli problemy. Nie możemy robić takich głupot. Ten mecz był dla nas praktycznie wygrany po pierwszej kwarcie, ale niestety oddaliśmy go drużynie z Poznania - dodał rozżalony Jarosław Krysiewicz.
W zupełnie innych nastrojach był zespół INEA AZS. - Zdarzało nam się już w tym sezonie przespać pierwszą połowę, ale odbijamy się w trzeciej i czwartej kwarcie. Zagrałyśmy bardzo agresywnie w obronie, wykorzystałyśmy fakt, braku rozgrywającej w zespole z Leszna i zdobyłyśmy bardzo cenne punkty. Mam nadzieje, że od tego spotkania będziemy się piąć w górę tabeli – powiedziała Agnieszka Makowska. Należy tu dodać, że Elżbieta Mowlik była wręcz nie do zatrzymania, co dodatkowo zdeprymowało pewne siebie leszczynianki.
Zawodniczki Tęczy pod koniec spotkania nie potrafiły sobie poradzić z agresywną grą poznanianek, a niemoc rzutowa, brak szczęścia i niebywała ilość strat całkowicie pozbawiły je chęci do gry.
Po spotkaniu trener INEA AZS Krzysztof Szewczyk nie ukrywał miłego zaskoczenia wynikiem i pierwszy raz w tym sezonie był zadowolony z gry swojej drużyny. - Chciałbym podziękować swoim dziewczynom za ogrom walki i bardzo duże zaangażowanie. My to zwycięstwo wyszarpaliśmy po pierwszej kwarcie, fatalnej w naszym wykonaniu, gdzie straciliśmy 24 punkty. Później pozbieraliśmy się w obronie i straciliśmy 30 punktów przez 30 minut. Myślę, że o wyniku meczu zdecydowała właśnie defensywa. Przed tym spotkaniem nikt na nas nie stawiał, ale dziewczyny pokazały masę charakteru i za to im dziękuję. To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo - mówił szkoleniowiec poznanianek.