Przed meczem trudno było wskazywać faworyta pojedynku, obie drużyny przystępowały do meczu z dwoma zwycięstwami na koncie, atut własnej hali przemawiał za gospodarzami. Szybko jednak okazało się, że i goście mogą liczyć na doping, bowiem do stolicy Wielkopolski przyjechała za nimi spora grupa zielonogórskich kibiców. Sobotnie spotkanie cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że przed kasami ustawiły się kolejki, jakich w Poznaniu przed meczem koszykówki nie widziano od lat. Co więcej, część kibiców nie weszła na halę, która może pomieścić jedynie 1200 widzów.
Spotkanie było bardzo zacięte, chociaż z niewielką przewagą gospodarzy, które najwyższe prowadzenie 35:28 osiągnęli w połowie drugiej kwarty. Goście szybko jednak zmniejszyli straty, podobnie jak na początku czwartej kwarty, którą zaczynali ze stratą 5 punktów. Przed decydującymi 2 minutami meczu gospodarze prowadzili 69:66. Przez kolejne 90 sek. żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. Na 23 sek. przed końcem dwa rzuty osobiste wykorzystał Eddie Miller i wydawało się, że jest po meczu. Gospodarze sfaulowali jednak Waltera Hodge, który wykorzystał pierwszy rzut, drugiego nie trafił, ale w zamieszaniu podkoszowym zebrał piłkę i zdobył kolejne 2 punkty.
Po przerwie wziętej przez jednego z trenerów, goście szybko przerwali akcję, a Patrick Okafor trafił tylko raz. Kolejny czas i piłkę z boku wyprowadzali zielonogórzanie. Wydawało się, że prowadzący 3 punktami gospodarze będą przerywać akcję, by nie dopuścić do rzutu zza linii 6,75 m. Poznaniacy nie dość jednak, że nie faulowali, to jeszcze pozwolili Hodge’owi oddać rzut, który znalazł drogę do kosza. - Nie chcę teraz mówić o tym, jak mieliśmy zagrać tę akcję. Winę za porażkę biorę na siebie - mówił na konferencji prasowej trener PBG Basket, Milija Bogicević.
W dogrywce będący na fali goście szybko zdobyli przewagę, którą dowieźli do końca i wraz z kilkusetosobową grupą zielonogórskich fanów mogli świętować pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. - Bardzo fajnie, że nie tylko wygraliśmy, ale jeszcze są z nami kibice, którzy często byli głośniejsi niż gospodarze - cieszył się Tomasz Kęsicki.
24-letni środkowy był gwiazdą Zastalu, nie dość, że był najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny, to dodatkowo kilka akcji skończył efektownymi wsadami. Kęsicki pod koszem bezlitośnie ogrywał Vladimira Ticę i Patrick Okafor, ale trzeba również przyznać, że w obronie miał duże problemy z zatrzymaniem poznańskich centrów. - Cieszę się, że dołożyłem się do zwycięstwa drużyny. To był mój pierwszy mecz po kontuzji i brakowało trochę siły. Nie liczyłem, że trener da mi aż tyle minut, ale dziękuję mu za zaufanie - mówił Kęsicki. - Zawsze chcę robić to, co jest najlepsze dla zespołu. W końcowych fragmentach meczu mięliśmy odpowiednie podejście pod względem mentalnym i to miało duże znaczenie. To dla nas kolejne ważne zwycięstwo - dodawał Hodge.
Poznaniacy również mogli mieć swoich bohaterów. Może gdyby w końcówce regulaminowego czasu gry oba wolne trafił Okafor, to on w swoim debiucie w PBG Basket zasłużyłby na miano ojca sukcesu. Bardzo aktywny Tica, świetną trzecią kwartę miał Łukasz Wiśniewski, który zdobył 11 kolejnych punktów dla gospodarzy samodzielnie niemal stawiając czoła Zastalowi. Pojedyncze skuteczne akcje miał także drugi debiutant w poznańskim zespole Cliff Hawkins, który jednak – podobnie jak Okafor - potrzebuje czasu, aby zgrać się z kolegami.
- Podjąłem decyzję, żeby zagrali zawodnicy, którzy dopiero kilka dni temu do nas dołączyli, więc biorę całą odpowiedzialność za porażkę na siebie. Do swoich koszykarzy nie mam żadnych pretensji - zapewniał Bogicević. - Spotkały się dwie wyrównane drużyny, o podobnym potencjale i każda mogła wygrać. Cieszę się, że to nam się udało i zapewniam, że w każdym kolejnym spotkaniu będziemy walczyć o zwycięstwo - mówił Tomasz Herkt, opiekun zielonogórzan.
79:84
(24:22, 17:19, 19:14, 12:17, 7:12 d.)
PBG Basket: Łukasz Wisniewski 15, Vladimir Tica 15, Eddie Miller 9, Patrick Okafor 9, Piotr Stelmach 8, Tomasz Ochońko 6, Cliff Hawkins 7, Grzegorz Surmacz 6, Jeremy Fears 4, Piotr Dąbrowski 0, Bartosz Diduszko 0.
Zastal: Tomasz Kęsicki 22, Walter Hodge 16, Zarko Comagic 10, Marcin Flieger 10, Chris Burgess 10, Grzegorz Kukiełka 2, Jakub Dłoniak 8, Maciej Raczyński 6, Marcin Chodkiewicz 0, Trenton Marshall 0.
Sędziowie: Grzegorz Ziemblicki, Roman Putyra, Damian Ottenburger.
Widzów: 1 200.