Mariusz Kolekta: Jak się zaczęła Pani przygoda z koszykówką?
Jagoda Oses: W koszykówkę zaczęłam grać w wieku 13-14 lat. Na początku uczyłam się sama, kilka miesięcy później rozpoczęłam treningi w męskiej juniorskiej drużynie MKS Śnieżne Wrony Świdnica.
Kto był Pani pierwszym trenerem?
- Moim pierwszym trenerem był Maciej Wodziński, trener męskiej drużyny juniorów w Świdnicy. To on nauczył mnie podstaw gry w koszykówkę i jestem mu bardzo wdzięczna.
Czy osiągała Pani wówczas jakieś sukcesy szkolne w basketa?
- W zawodach międzyszkolnych zawsze udawało nam się wyjść z powiatu świdnickiego z pierwszego miejsca. Później jednak było ciężej, ponieważ w moich rodzinnych stronach nie ma damskiej koszykówki, a my, jako zespół nie byłyśmy na tyle dobre, żeby osiągać większe sukcesy.
Czy interesuje się Pani innymi sportami?
- Lubię czasem pograć w siatkówkę lub w piłkę nożna, ale tylko dla zabawy. Kiedyś przez dłuższy okres trenowałam pływanie, jednak to koszykówka okazała się być moją prawdziwą pasją.
W wolnych chwilach...
- Trenuję (śmiech)
Jagoda Oses wskoczyła z boisk szkolnych prosto do ekstraklasy
Jak to się stało, że trafiła Pani do Brzegu?
- Mój kolega pomógł mi skontaktować się z trenerem Jarosławem Zyskowskim. Najpierw pojechałam do Wrocławia i trener sprawdził mnie indywidualnie, później przyjechałam do Brzegu na okres przygotowawczy do sezonu, żeby się sprawdzić z resztą drużyny. Trener zadecydował, że zostaję.
Czy była Pani na innych testach w innych drużynach 1 ligi lub ekstraklasy?
- W wieku 16 lat zaczęłam grać w 1-ligowym zespole w Jeleniej Górze. Jednak po roku wróciłam do Świdnicy. Dwa lata później - po maturze - ponownie zaczęłam szukać klubu i zanim trafiłam do Brzegu, byłam na testach w Gorzowie Wielkopolskim. Niestety, a może stety odmówiono mi, ponieważ okazałam się być za niską zawodniczką.
Jakie są Pani pierwsze wrażenia z treningów i meczów w ekstraklasie?
- Wiedziałam, że łatwo nie będzie. Nigdy wcześniej nie uczyłam się gry taktycznej. A to w końcu ekstraklasa! Sposób prowadzenia treningów od początku bardzo mi się podobał, zaś na meczach jest dużo nerwów i emocji, zwłaszcza, kiedy mecz jest wyrównany. Myślałam, że będę się mocno stresować, całe trybuny zapełnione kibicami, fotoreporterzy, pełno nowych wrażeń... jak już jednak wchodzę na boisko, to o tym nie myślę.
Czy podoba się Pani Brzeg?
- Brzeg jest bardzo małym miastem, ale nawet mi się tu podoba. Przeszłam się po rynku, byłam też na brzeskiej kręgielni. Najczęściej jednak odwiedzam - co nie będzie zaskoczeniem - halę sportową przy ulicy Oławskiej.
Nie poszła Pani na studia, stawiając wszystko na basket - czy nie żal tej decyzji?
- Oczywiście, że nie. Jestem osobą, dla której ważna jest każda chwila. Na razie zamierzam szkolić się i rozwijać w koszykówce i tylko to się dla mnie teraz liczy.
Jakim trenerem jest Jarosław Zyskowski?
- Jestem tu dopiero trzy miesiące, a trener Jarosław Zyskowski naprawdę dużo mnie już nauczył koszykówki, a to przecież dopiero początek. Jestem zadowolona, że mam szczęście trenować pod okiem takiego szkoleniowca i cieszę się, że często poświęca mi czas również po treningu, by jeszcze pewne elementy rzemiosła koszykarskiego dopracować.
Jak ocenia Pani szanse Odry w tym sezonie?
- Będziemy starać się wypaść jak najlepiej i wygrać jak największą ilość meczy. Mam nadzieję, że uda nam się zająć jeszcze wyższe miejsce niż miało to miejsce w poprzednim sezonie.