Maciej Raczyński: Zaskoczymy jeszcze wiele osób

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W sobotę Energa Czarni Słupsk podejmie na swojej hali Zastal Zieloną Górę. Jakie nastawienia przed tym meczem na szczycie Tauron Basket Ligi towarzyszą Maciejowi Raczyńskiemu, "cichemu bohaterowi" ostatniego spotkania beniaminka z Treflem Sopot?

- Czarni to bardzo dobry zespół. Mieli trafne zakupy jeśli chodzi o obcokrajowców, a do tego dochodzą solidni i doświadczeni Polacy. Pokazali, że są bardzo dobrym, kompletnym zespołem. Podobnie jak my, mają cztery zwycięstwa i ani jednej porażki na koncie. Na hali w Słupsku gra się ciężko. Publiczność reaguje tam bardzo żywiołowo na wszystkie zagrania. Na pewno będzie to ciężki mecz. Wydaje mi się, że jeden z najtrudniejszych wyjazdowych w tym sezonie. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani i liczymy na to, że pojedziemy tam powalczyć o zwycięstwo - powiedział na czwartkowym Media Day Maciej Raczyński.

Do Słupska pojedzie autobus z zielonogórskimi kibicami. Koszykarze Zastalu podczas meczu z Energa Czarnymi będą więc mogli liczyć na doping co najmniej 65 gardeł. - Z tego faktu można się tylko cieszyć. W Poznaniu nasi fani zrobili bardzo dobrą atmosferę na trybunach. Czuliśmy się jak u siebie. Obecność naszych kibiców w Słupsku na pewno doda nam skrzydeł i będzie dużym wsparciem. Dzięki nim będziemy grali jeszcze lepiej! - stwierdził zawodnik Zastalu.

Zdobywając 7 punktów w ostatnim meczu z Treflem Sopot, Raczyński okrzyknięty został "cichym bohaterem" sobotniej potyczki. Jak odnosi się do tego sam zainteresowany? - Wydaje mi się, że to za duże słowa. Po prostu, w czwartej kwarcie miałem kilka dobrych akcji. Uważam, że nasza wygrana była zasługą całego zespołu. Akurat tak się złożyło, że odnieśliśmy ważne zwycięstwo. Nie było łatwo, bo w końcówce Trefl nas dochodził i mieli ostatnią akcję na wygraną. Dobra gra w obronie pozwoliła jednak dowieźć zwycięstwo do końca - ocenił.

Mierzący 190 cm wzrostu gracz potyczkę z Treflem rozpoczął na ławce rezerwowych i można zaryzykować stwierdzenie, że wypadł lepiej niż wtedy, gdy znajdował się w wyjściowym składzie. - Każdy mecz jest inny. To nie jest tak, że w pierwszej piątce z zasady gra się słabiej. Może miałem po prostu lepszy dzień i tak się złożyło, że parę akcji wyszło. To był ogólnie dobry dzień i myślę, że byłoby tak samo udanie niezależnie od tego, czy wszedłbym z ławki, czy był w pierwszej piątce. Trener ma swoje założenia taktyczne i czasami widzi mnie w podstawowym składzie, a czasami wchodzę z ławki. Nie wpływa to na moje podejście. Zawsze kiedy pojawiam się na parkiecie, daję z siebie sto procent i walczę o każdą piłkę - zapewnił rzucający obrońca Zastalu.

Mimo bardzo udanej inauguracji, 26-letni koszykarz jest ostrożny w deklaracjach na co stać zielonogórski zespół. - To jest dopiero początek sezonu. Udało nam się wygrać cztery mecze. Prawdą jest, że jesteśmy w czubie tabeli i cieszymy się z tego. Widać, że atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Oby tak dalej. Każdy zawodnik, zapytany o co gra, odpowie, że o mistrzostwo. Myślę jednak, że na razie powinniśmy podchodzić do tego spokojnie. Jest dopiero środek pierwszej rundy. Robimy swoje, pracujemy na treningach i zaskoczymy jeszcze wiele osób - zakończył Maciej Raczyński.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)